Rozdział 25: Nazywam się Amon

20 2 0
                                    

- Temperament i porywczość na pewno masz po Mnie. - Powiedziała Kazuko, klękając przy ledwo przytomnym Tsubasie.

- Oddaj... Ją... - Powiedział ledwo słyszalnym szeptem.

Kazuko zaczęła delikatnie głaskać Go po głowie.

- Nie wiem czego się już domyśliłeś i czy w ogóle rozumiesz, co teraz do Ciebie mówię, ale i tak chcę Cię za wszystko przeprosić. - Powiedziała Kazuko, robiąc nacięcie na Swojej szyi, do którego przyłożyła Tsubase. - Pij to jest jedna z nielicznych rzecz jakie mogę Ci dać.

Tsubasa niczym małe dziecko pijące mleko matki, zaczął pić krew Kazuko.

- Pamiętam dzień, kiedy spotkałam Lucyfera i noce, które z Nim spędziłam, ale o tym chyba nie chcesz słuchać. - Kazuko z niewielkim uśmiechem zaczęła opowiadać o przeszłości. - Nie wiem dlaczego, ale byłam szczęśliwa przy Jego boku i nie przeszkadzało mi, że miał już dzieci z innymi kobietami. Po jakimś czasie zorientowałam się, że jestem w ciąży. Lucyfer ze szczęścia nie mógł usiedzieć na miejscu, rozpieszczał Mnie i Nasze nienarodzone dziecko. Po kilku miesiącach nastał ten czas, czas porodu. Jednak dziecko urodziło się martwe. Taka mała kruszynka nie mogła znieść takiej mocy w Sobie.

Kazuko na chwilę zamilkła, a z Jej oczu popłynęło kilka łez.

- Nie mogłam tego znieść, więc zawarłam umowę ze Śmiercią, Moje życie w zamian za życie Mojego dziecka. Aku była na tyle zaskoczona i rozbawiona Moją wizytą, że pozwoliła Mi pozostać przy dziecku, jednak pozbawiła Mnie ciała. - Kazuko mocniej przycisnęła do Siebie Tsubase. - Przepraszam! Przepraszam, że nigdy przeze Mnie nie poznałeś matczynego ciepła, ani mleka, a teraz poję Cię krwią. Nie szukam u Ciebie przebaczenia, nie mam do niego prawa. Mogę jedynie przepraszać za to całe cierpienie jakie na Ciebie spadło.

Tsubasa przestał spijać krew z szyi Kazuka i oparł głowę o Jej ramie, i powiedział szeptem:

- Imię... Daj Mi je Mamo.

- Amon, takie imię chciałam ci dać. - Powiedziała uśmiechnięta Kazuko, dla której te słowa znaczyły tak wiele, że nie można tego wyrazić słowami. Jednak naglę zaczęła powoli znikać. - Znowu muszę Cię przeprosić. Mój czas na tym świecie, przy Tobie już dawno minął, ale pamiętaj cząstka Mnie zawsze będzie z Tobą, dosłownie i w przenośni.

Po tych słowach Kazuko włożyła w pierś Amona własne serce.

- Dokonaj zemsty i zajmij się osobami, które kochasz.


Świat rzeczywisty.


- Braciszek jeszcze nie umarł. - Powiedziała Junko czując delikatny oddech Amona na poliku.

- Przestań gadać bzdury. - Powiedział Daiki przez zaciśnięte zęby.

Chwilę po wypowiedzeniu tych słów wszyscy usłyszeli głośne bicie serca, a Amona naglę spowiły błękitne płomienie.

- Gorszy od Karalucha. - Powiedział wściekły Daiki.

- Nie dobiłeś Mnie to był Twój błąd. - Powiedział Amon rozpraszając płomienie.

Jego ciało zmieniło się. Skórę pokryły czarno-złote łuski, na plecach wyrosła para smoczych skrzydeł, a oczy zmieniły barwę na złoty, a źrenice stały się nie zwykle wąskie.

- Braciszku! - Powiedziała z radością Junko.

- Wróciłem. - Odpowiedział głaszczą Junko i Elen po głowach. - Dajcie Mi chwilę.

- Zdechnij w końcu! - Wykrzyczał Daiki rzucając się na Amona z młotem.

- Stałeś się powolny. - Powiedział Amon, robiąc uniki wykonując drobne ruchy. - Nie, to Ja stałem się szybszy.

- Zamknij się! - Krzyknął Daiki, któremu puściły już nerwy.

Daiki zmienił młot w katanę, której czubek skierował w kierunku Amona.

- Nie wygrasz ze Mną. - Powiedział Amon podchodząc do Daikiego.

- Zdychaj! - Krzyknę i przebił kataną Amona.

- To już koniec. - Powiedział Amon idąc przed siebie dalej nabijając się na katanę. Zatrzymał się dopiero, kiedy dotarł do jelca.

- Masz rację, to już koniec. - Powiedział Daiki, lecz w tym samym momencie krew z ran Amona zmieniła się w nici, które zaczęły owijać się dookoła dłoni Daikiego w taki sposób, aby nie mógł wyciągnąć katany. - Co jest?!

- Już Mnie nie pokonasz. - Powiedział Amon kładąc ręce na barkach szarpiącego się Daikiego, który zaczął być pochłaniany przez krew Amona, która go unieruchomiła. - Zabiłem i pochowałem własną Siostrę, Macochę, przyjaciółkę, a teraz przeze Mnie zginęła Moka i Moja biologiczna Matka, a Ty kogoś straciłeś? Pochowałeś albo opłakałeś?

- Puszczaj! - Wykrzyczał Daiki.

- Dlatego Mnie nie pokonasz. Nie pokonasz Mnie bo Ja nie boję się śmierci, ponieważ Ona towarzyszy Mi od Moich narodzin. - Powiedział Amon. - Smoczy dech.

- To nie tak miało być. - Powiedział do siebie Daiki.

Amon szeroko otworzył usta, z których wyleciały płomienie.

Po kilku sekundach zamknął usta i przestał kontrolować krew, która rozlała się po ziemi.
Daiki z całkowicie zwęgloną głową padł martwy na ziemię, a Amon powoli wyciągnął z siebie katanę.

- Żegnaj. - Powiedział Amon, jednak po tych słowach zrobiło mu się słabo. - Chyba straciłem za dużo krwi.

Amon bezwładnie leciał na ziemię, lecz naglę został złapany i pocałowany w usta przez kobietę z płomiennymi włosami.

- Nasz kontrakt został zawarty. - Powiedziała Kobieta, w tym samym momencie przypaliła dłonią ranę na piersi Amona.

Jak Zostałem BogobójcąWhere stories live. Discover now