Czasem zmiany są dobre

143 15 3
                                    

Będę wdzięczna za komentarze i gwiazdki!!!

Siedziałem razem z Niallem i Zaynem na opuszczonym skateparku. Było cholernie zimno, ponieważ był grudzień, a do tego późny wieczór. Jednak my nie odczuwaliśmy tej temperatury tak bardzo. Uznaliśmy, że musimy jakoś uczcić moja wygraną w konkursie. Tak, więc podjechaliśmy pod dom Nialla, chłopak zabrał dwa skręty po czym przyjechaliśmy właśnie tutaj.

Pamiętałem dobrze o tym, że nam szlaban, ale jakoś bardzo mnie on nie obchodził. Najwyżej mi go przedłużą czy coś. Nieważne. Miałem nadzieję, że gdy zapalę w mojej głowie zrobi się trochę przejrzyście. Myliłem się, miałem tych myśli tak dużo, nie mogłem się od nich uwolnić.

- Nad czym tak myślisz? - spytał Niall, który siedział naprzeciwko i opierał się o klatkę piersiową Zee.

- Wszystkim. - odpowiedziałem wymijająco, po chwili zaciągnąłem się jontem.

- Może trochę jaśniej? - zapytał Zayn.

- Po prostu myślę nad pewną sprawą. - to w sumie była prawda. Myślałem nad pewną sprawą intensywnie od paru tygodni, jednak wiedziałem, że gdy podejmę decyzję będzie to nieodwracalne.

- Jaką?

- Powiem wam jak dokonam wyboru. - rzekłem. Przymknąłem oczy delektując się zimnem które szczypało moje policzki.

- Ja pierdole. To może dasz nam jakąś wskazówkę? - spytał Niall.

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo wiem, że będziecie chcieli ingerować w moją decyzję. - odparłem i znowu się zaciągnąłem.

- Nieprawda! - oburzył się blondyn - No gadaj!

- Nie ma szans. I tak dowiecie się jutro więc nie przesadzaj. - mruknąłem.

- Ty to zawsze musisz mieć jakieś tajemnice.

***

Odetchnąłem głęboko. Od rana ćwiczyłem sobie w głowie wypowiedź którą zaraz zaprezentuje. Stres który we mnie panował był wielki. Wiedziałem, że to co powiem raczej nie będzie odebrane w dobry sposób.

- Zbiórka! - krzyknąłem. Za niecałe trzy godziny zaczyna się mecz. Wszyscy wyglądali na poddenerwowanych. - Trenerze, pan też.

- O co chodzi Louis? - spytał trener. Wszyscy stanęli przede mną oprócz trenera. Mężczyzna stał obok mnie i się przyglądał moim poczynania.

- Mam dla was bardzo ważną informację. - rzekłem.

- To się pośpiesz. Nie mamy dużo czasu. - odezwał się Freddie.

- Dzisiejszy mecz będzie ostatnim w którym zagram jako kapitan i... jako członek drużyny. - powiedziałem, patrzyłem na reakcję każdego oprócz Stylesa. Tak, chłopak też tu był. Cały czas czułem jego wzrok na sobie, jednak nie zaczepiał mnie.

- Co ty wygadujesz? - odparł trener. Wszyscy zaczęli mówić w tym samym momencie.

- Cisza! - krzyknąłem - Odchodzę z drużyny i nie myślcie, że jest to pochopna decyzja. Myślałem o tym od paru tygodni. Wiem, że mówienie wam o tym w takim momencie nie jest zbyt dobre, ale chciałem żebyście wiedzieli. Jak sami mogliście zauważyć ostatnio zaniedbałem drużynę z... różnych powodów. Ale jednym z nich jest to, że nie chce już dłużej grać w piłkę.

- Tomlinson możemy na słówko. - rzekł oniemiały trener. Odszedłem z nim kawałek od reszty drużyny. Chłopaki zaczęli dyskutować o mojej decyzji między sobą. - Cóż... Louis do mnie też dotarły pewne plotki. Czy nie chcesz być już dłużej w drużynie przed Harry'ego?

You are my little star | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now