16. Spokój Zmarłych

529 118 213
                                    

   Pałac wzniesiony z piaskowca zakłócił monotonię pustynnego krajobrazu. Nie przypominał tego w stolicy. Był skromny, pozbawiony przesadnych zdobień. Jedynie środkowa ściana, gdzie widniała brama, była porośnięta brązowo-zielonymi mozaikami z płytek fajansowych. Kilka kopuł lśniło na płaskich dachach rezydencji, ale poza tym miała prostą budowę. Bardziej przypominała obiekt wojskowy niż dom al'kaharskiej księżniczki.

   Turna uśmiechnęła się, kiedy jej wzrok zsunął się z fasad budynku na komitet powitalny, który czekał u jego bram.

   Powóz się zatrzymał. Sułtanka otworzyła przeszklone do połowy drzwiczki i wyszła. Gdy dostrzegła ciotkę, odchyliła czerwoną zasłonę, odsłaniając swoją uśmiechniętą twarz.

   — Turna! Tak się cieszę, że znów mnie odwiedziłaś! — Aynișah roześmiała się w głos. Nie przejmując się krytycznymi spojrzeniami służby, wycałowała czule policzki bratanicy, a później wzięła ją w ramiona.

   Turna z radością odwzajemniła uścisk ciotki.

   — Pomyślałam, że dobrze ci zrobi moje towarzystwo. Nie powinnaś być sama — powiedziała, kiedy się od siebie oderwały i patrzyły sobie w oczy.

   — Jestem tutaj sama przez cały czas. Odkąd Davud odszedł, żadna obecność mnie już nie raduje... — Starsza sułtanka momentalnie posmutniała. — Pałac jest pełen niewolników, ale co z tego, skoro nie ma przy mnie moich bliskich?

   Księżniczka chwyciła ciotkę pod ramię.

   — Teraz jestem ja.

   Na ustach Aynișah znów rozbłysł uśmiech, choć tym razem był on skalany szczyptą smutku.

   Turna współczuła sułtance samotności w pałacu pełnym ludzi. Przez chwilę nawiedziła ją myśl, że Aynișah powinna zamieszkać z powrotem w Kahari jak za dawnych lat, ale wstrzymała się z tą propozycją. Nie wiedziała, jak sułtanka matka zareaguje na powrót szwagierki, w końcu jej nie cierpiała.

   — W liście napisałaś, że chcesz odwiedzić grób brata — podjęła Aynișah po chwili ciszy, zacisnęła palce na dłoni bratanicy, która owinęła się wokół jej ramienia i wspólnie ruszyły przed siebie.

   — Tak — przytaknęła młodsza kobieta. — Żałuję, że ostatnio nie miałam czasu, aby to zrobić.

   Siostra sułtana Mustafy pokiwała powoli głową.

   — Nigdy nie jest za późno na wspomnienie zmarłych. Najlepiej będzie, jak pojedziemy tam od razu. Powóz już czeka. 

   Turna podążyła za ciotką w głąb kopułowego mauzoleum

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   Turna podążyła za ciotką w głąb kopułowego mauzoleum. Białe ściany były praktycznie jałowe i bez wyrazu, pozbawione przepychu, jakim cechowała się tutejsza architektura. Tylko w nielicznych miejscach widniały symetryczne mozaikowe zdobienia w brązowych odcieniach pasujących do koloru kamienia, którym wyłożona była podłoga.

Lew i SzakalWhere stories live. Discover now