Rozdział 32 Ulice, które znałam

17 5 0
                                    

Droga zajmuje ponad jeden dzień, nam zajęła ponad dwa. Michaela światło osłabiało, ale mógł je znieść, dla mnie było zabójcze. Nowy Orlean wyglądał tak jak pamiętałam, może stał się bardziej nowoczesny, ale wciąż miał ten czar, tą magię, którą było czuć nawet w powietrzu. Uwielbiałam te uliczki, artystów, rytmy jazzowe. Zatrzymaliśmy się w naprawdę uroczym małym pensjonacie, z idealnym widokiem na ulice. Michale chciał na początku załatwić wszystko sam ale uparłam się, że też chce jechać.

— zaczyna się ściemniać? Jesteś gotowa? — zapytał Michael

— jak zawsze — odpowiedziałam

Pięknie oświetlone ulice, wręcz zachęcały do zwiedzana. Na środku grał na trąbce mężczyzna, kilka osób zaczęło tańczyć. Ja również obróciłam się do rytmu, a moja lekka sukienka pięknie zawirowała.

— to tutaj — brat otworzył mi drzwi, a ja wkroczyłam do klubu. W środku było jeszcze pusto, choć byłam pewna, że lada moment wypełni się żądnymi rozrywki ludźmi. Zza lady wyszła piękna kobieta o czekoladowej skórze z kasztanowymi włosami.

— Michael! — szeroki uśmiech wkradł się na jej usta, podeszła i ucałowała go

— Abria, jak zawsze czarująca

— przestań Ty... — delikatnie szturchnęła go ręką, a było w tym coś intymnego.

— Gaia — przywitałam się, wtedy na mnie spojrzeli

— och wybacz skarbie, przy nim zapominam o całym świecie

— Abria... — zaczął

— jak zwykle konkretny, chodźcie do baru

Patrzyłam na kobietę, chyba nigdy nie widziałam takiego odcienia włosów, był rudy, ale bardziej przypominał brąz. Chodź pod światło wyglądał rdzawo. Była niezaprzeczalnie piękna, duże pełne usta i ciemne oczy, owite gęstymi rzęsami. Uroczy mały nosek z niewielkim garbem na środku, co dodawało jej charakteru.

— są naturalne — uśmiechnęła się, gdy zauważyła, że jej się przyglądam — mój pra przodek był druidem, zakochał się w szamance — rozłożyła ręce —mieszanka genów

— wiem coś o tym, mam włoskie geny

— domyśliłam się, Gaia kiedyś bardzo popularne włoskie imię, sama znałam kilka

Spojrzałam na nią zdezorientowana

— jak to, to ty jesteś wampirem?

— a skąd — machnęła ręką — ale jestem starsza niż wyglądam — mrugnęła do mnie

— wybaczcie, że muszę przerwać tą rozmowę, ale mamy kilka spraw do omówienia

— już, bez nerwów — puściła do mnie oczko

Od razu ją polubiłam, ta kobietę, miała ten czar i urok, idealnie wpisujący się w Nowy Orlean.

— Abria, czy da się rozdzielić oblubienice od pradawnego?

— pytasz o historie bardzo skrywane i niebezpiecznie

— wiem

Spojrzała na mnie

— wybrał Cię prawda? — zapytała nagle, dotykając ręką moja dłoń

— tak

— nie chcesz tego?

Pokręciłam przecząco głową

— znasz historie jego powstania?— zapytała

— opowiedział mi

Wiecznie martwiWhere stories live. Discover now