Rozdział 25 Zjednoczenie czasem zaskoczy

16 4 0
                                    

Słoneczna California, nie znoszę tego stanu. Musieliśmy czekać aż się ściemni, aby ruszyć dalej. To tylko potęgowało moje wewnętrzne rozterki. Wciąż nie widziałam, czy dobrze robię. Dom bym okazały, siedzieliśmy w wypożyczonym samochodzie, patrząc na świecące się światła w oknach. Był to dom, w którym mieszkał mój brat, dzielnica należała do tych bogatszych. Noah mówił prawdę, że zadbał oniego. Drzwi otworzyły się, wyszła z nich kobieta na około czterdzieści lat, ubrana w elegancka ołówkową spódnice i beżową bluzkę, z uśmiechem żegnała młodego chłopaka i dziewczynę. Machała im do momentu, jak wsiedli do samochodu i odjechali. Wtedy spojrzała na nas, nasze spojrzenia skrzyżowały się na chwile, a ona jak gdyby nigdy nic weszła do środka.

— chcesz wracać? — zapytała Naoh

— jeszcze chwila

Obserwowaliśmy dom kilka godzin, dziwne, że nikt nie zadzwonił na policję. W takich dzielnicach, prywatność i bezpieczeństwo to podstawa.

Nagle drzwi znów się otworzyły, stanęła w nich ta sama kobieta z szerokim uśmiechem. Ruszyła w naszą stronę, a my zastygliśmy

— witam — odezwała się melodyjnym głosem — Zapraszam do środka, nie będziecie chyba tutaj tak siedzieć?

— już jedziemy — odezwał sięNoah, równie zdezorientowany co ja

Kobieta nachyliła się do nas, wciąż się uśmiechała

— bo pomyśle że wampiry są płochliwe — mrugnęła do nas

Moje oczy za pewne teraz wyglądały jakby miały wystrzelić z oczodołów, mój stwórca wyglądał podobnie jak przed chwila czyli zachowywał spokój. Choć ja znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że jest równie zszokowany co ja. Wyszliśmy z samochodu i szliśmy za kobietą. Oboje zatrzymaliśmy się w progu domu

— och wybaczcie —uśmiechnęła się patrząc na nas — zapraszam — gestem wskazała środek domu

Z rezerwą przekroczyliśmy próg. Noah wyglądał jakby w każdej chwili był gotowy do ataku, a ja byłam coraz bardziej... zaciekawiona.

— zaproponowałabym wam coś od picia, ale nie posiadam krwi, a tej — wskazała na swoje żyły — napewno nie będziecie chcieli, przyjmuje mnóstwo leków

— skąd wiesz o nas? — zapytałam

— wiedziałam! — klasnęła w dłonie— nie miałam pewności, ale właśnie mi ją dałaś

Gestem dłoni wskazała nam kanapę, patrzyłam na przytulny pokój z puchatymi poduchami i zdjęciami uśmiechniętych dzieci.

— moja rodzina ma mnie za lekką wariatkę — zaśmiała się

Cóż mało kto wierzy w takie rzeczy wiec wcale mnie to nie zdziwiło

— skąd Pani wie o nas? — zapytał Noah

Zauważyłam, że bardzo zważa na słowa

— od Zacharego, pisał pamiętniki, większość uważała go za wariata — zaśmiała się —najwidoczniej to cecha rodzinna

— pamiętniki?

— tak, zapisał wszystko, dużo opowiadał o wampirach i o tobie Gaiu jesteś tak piękna jak pisał, widziałam wasze rodzinne zdjęcie, wszędzie bym Cię poznała

— jak... — czułam jak guła rośnie mi w gardle — jakie miał życie?

— och cudowne! — krzyknęła radośnie — był bardzo szczęśliwy, miał żonę i sześcioro dzieci, jego córka Gaia, odziedziczyła Twoje włosy, co jakiś czasu nas w rodzinie rodzi się dziecko z taką czupryną

Wiecznie martwiWhere stories live. Discover now