Rozdział 18 Jedno cięcie jeden kieł

16 4 0
                                    

Siedziałam z Otisem, Fioną i Carterem na stołówce. Nie powiedziałam mojemu stwórcy co się wydarzyło. W domu zastałam pustkę, co dało mi czas do namysłu. Sama postanowiłam rozprawić się z Aidenem. Dostrzegłam jak wchodzi do pomieszczania, elektryzujący prąd przeszedł po moich plecach. Złość wypełniła moje serce i gdybym nie musiała się hamować wystawiłabym zęby i tu i teraz zaatakowała. On jak gdyby nigdy nic, ku mojemu zdziwieniu usiadł obok i uśmiechnął się.

— cześć pijaweczko — kącik jego ust drgnął, a oczy były rozbawione

— ooo jak słodko, już nazywacie się dziwnymi nazwami — odpowiedział rozbawiony Carter — chociaż stary mogłeś wybrać coś bardziej uroczego.

Wiele określeń nasuwało mi się namyśl, ale nie używałam żadnego. Uśmiechnęłam się jedynie najładniej jak potrafiłam, unosząc wysoko brodę.

— widzę, że już dobrze się czujesz, ostatnio trochę niedomagałaś

On jawnie ze mnie kpił

— dziękuje za troskę, jestem silniejsza niż myślisz

Otis patrzył na nas jakbyśmy mieli się zaraz na sobie rzucić.

— jest coś o czym nie wiemy? — zapytał Carter — czuć między wami jakieś napięcie i chyba nieseksualne

— Gaia jest coś o czym chciałabyś poinformować naszych przyjaciół — powiedział Aiden dalej się uśmiechając

— nic mi nie przychodzi do głowy, ale może Ty chciałbyś się czymś podzielić? — zapytałam ze sztucznym uśmiechem i wstałam od stołu. Skierowałam się do wyjścia.

Postanowiłam urwać się z ostatnich lekcji, weszłam do lasu i czekałam. Wiedziałam, że Aiden ma trening lacrosse, a potem zostaje jeszcze sam ćwiczyć. Gdy będzie chciał wejść do samochodu zaatakuje. Pozbędę się problemu. Gdy pojawił się na parkingu przykucnęła gotowa do ataku. Był niespokojny, rozglądał się na boki. Podszedł do swojego samochodu, a ja wyskoczyłam z zębami na wierzchu. Jednym ruchem powalił mnie na ziemie.

Podniosłam się i znów się na niego rzuciłam, pchnęła go na tyle mocno, że upadł przy drzewie.Podniósł się, spojrzał na mnie

— nie wygrasz, jestem szkolony od dziecka

— a ja jestem stu letnim wampirem —odpowiedziałam

— myślałem, że maksymalnie pięćdziesięcio letnim — zaśmiał się — nikt Cię nie nauczył walczyć

— spierdalaj! — krzyknęłam

Ruszył w moim kierunku, zrobiłam unik. Szybkim ruchem sięgnął do samochodu, a ja uciekłam. To było głupie i lekkomyślne, zapomniałam, że on nie jest zwykłym człowiekiem. Czas powiedzieć Noah prawdę. Wróciłam do domu, nie do końca pewna tego co chciałam zrobić. A jeśli to pułapka? Może tak to miało wyglądać? Łowcy wiedzą, że powiem wszystko stwórcy, oni rusza na polowanie, a łowcy przebija ich kołkami. W mojej głowie było tysiąc myśli, nie mogę ich narazić.

— dobrze, że już jesteś — odezwał się Noah od wejścia — choć do salonu

On wie, wie o wszystkim, jaka byłam głupia wierząc, że to może się udać.
Weszłam do pokoju, wktórym na kanapie już siedział Michael i Lucas

— mamy zaproszenie od pradawnego — zaczął mój stwórca

Tego się nie spodziewałam

— a mówicie mi to dlatego, że?— zapytałam

— nie możemy odmówić —powiedział spokojnie Michale

— czyli idziemy na imprezę do rady—wzruszyłam ramionami — ja wam też..

Wiecznie martwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz