Rozdział 16

27 2 0
                                    

-Co? Jak to chyba? Kochasz go czy nie? W miłości nie ma słowa chyba. Albo kogoś kochasz albo nie.

-Kocham go. Nya ja go kocham. To mój przyjaciel. To mój najlepszy przyjaciel a ja się w nim zakochałam. Przecież on napewno mnie nie kocha! Przecież ja zniszczę nasza przyjaźń przez moje głupie uczucia! Dlaczego się w nim zakochałam! Dlaczego w Cole'u! Dlaczego w moim najlepszym przyjacielu!- rozpaczałam

-Spokojnie. A może on ciebie też kocha? Nie pomyślałaś o tym.

-Napewno nie albo w sumie... Nie wiem...

-Powiesz mu czy nie?

-Nie. Napewno nie teraz. Lepiej jak wyzdrowieje może wtedy.

-Okej, jak chcesz. Czyli kochasz Cole'a? Tak?

-Tak.

Naprawdę nie wiem dlaczego akurat w nim się zakochałam. Podobno miłości się nie wybiera i sama przyjdzie a na dodatek to jest przeznaczenie i każdy ma tą osobę z którą zbuduje przyszłość. Może to właśnie Cole? Albo poprstu kolejny błąd. Mam nadzieję, że z nim mi się uda i że on jest tym moim przeznaczeniem.

-No to ciekawie- odparła Nya

-A Nya mogłabyś poprosić mistrza Wu aby tutaj przyszedł?

-Pewnie

Nie czekałam długo na mistrza ponieważ kilka minut później zjawił się w moim pokoju.

-Co się stało?- zapytał mistrz

-Czy mogłabym dostać jakieś leki? Bardzo boli mnie brzuch. Ledwo wytrzymuje.

-To nie dobrze.. Podaliśmy już tobie najsilniejszy lek przeciwbólowy jaki znalazłem. Dalej nie mam pojęcia co ci dolega ale wiem, że jest to poważne i niebezpieczne.

Naprawdę zaczynam bać się o swoje życie ale Lloyd chyba nie jest aż taki głupi żeby mnie zabić, prawda?

-Mistrzu, boję się. Nie chce umierać.

Wu spojrzał na mnie smutnym wzrokiem po czym położył swoją dłoń na moim ramieniu.

-Postaramy się aby to się nie stało.- uśmiechnął się smutno

Naprawdę chce żyć.

-Może tutaj przyjść Cole?

-Tak.

***

-Cole... Ja nie chce umierać ja chce żyć. Ja się bardzo boję...

-Zrobię wszytko abyś nie umarła.

Przytuliłam się mocniej do klatki piersiowej chłopaka. Jego koszulka była już trochę zmoczona od moich łez. Płakałam z bólu fizycznego jak i psychicznego.

-Jeszcze nie wiemy co ci dolega. Przecież może to tylko od uderzenia tak boli. Lloyd raczej by cię nie zabił.- oznajmił spokojnie Cole

-Nie wiem, Cole. Nie ufam mu.

-Ja też mu nie ufam ale wątpię aby cie zabił.

-Nie wiem...

-Dobra, śpij bo już późno. Dobranoc- pocałował mnie w czoło i wyszedł.

***

-Córeczko.

Od razu rozpoznałam ten głos ale teraz nie był on taki wesoły. Był smutny

-Mama.- wypaliłam

-Tak mi przykro

-Dlaczego?

Lego ninjago-wyjątkowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz