- Janek... Nie chce sobie wyobrażać co czujesz, nie umiem się postawić na twoim miejscu, ale mimo wszystko jestem przy tobie i dołożę wszelkich starań żeby wam pomóc jeśli będziecie tego potrzebować. Bo was kocham. - chłopak kiwnął głową, nie do końca przekonany. Ale taki już był Janek. Każda sytuacja go raniła, i się zamykał, nie chcąc mieć nikogo. I niczego. Ja to zawsze szanowałam bo był ze mną co by się nie działo. I ja też z nim byłam. Na mój telefon przyszło powiadomienie z instagrama. Przy okazji zobaczyłam że jest już dwudziesta druga. Późno się zrobiło.

Od 33mata: Wtf
Do 33mata: o co chodzi?
Od 33mata: mnie nie ma to zaprasssszasz kolegee na posiedzonoo?
Do 33mata: zaprosiłabym go nawet jakbyś był, nie bede z tobą dyskutować bo jesteś pijany i nie myślący.

- Przepraszam, musiałam odpisać. Wracając. Może zostań u nas dzisiaj, prześpij się na spokojnie? Możemy coś wypić czy coś jeśli ci to poprawi humor.

- Mogę zostać, ale raczej nie chce pić, żołądek mnie boli i nie dobrze mi. - przyznał szczerze. Mi robiło się już chłodno więc chciałam wrócić do domu i usiąść na kanapie, i na luzie coś obejrzeć.

- To chodź do domu, powinnam mieć gdzieś leki na żołądek, tylko mogą cię trochę morzyć. - wstałam, chłopak podał mi kule, idąc zaraz za mną. Usiadł na kanapie, grzebiąc w komórce, pewnie pisał jej że nie będzie go dzisiaj. Ja natomiast znalazłam leki, podałam mu tabletkę wraz z napojem, którą sprawnie łyknął. Usiadłam obok niego na kanapie, włączając telewizor. Nie trudno się było domyśleć że nasz duet Janek i Jankowska uwielbia programy o zabójstwach. Więc bez większych pytań co oglądamy, włączyłam Dahmer'a i wpadliśmy w wir oglądania, co róż komentując ciekawe momenty w serialu.

Koło północy, zauważyłam że Janek przysnął zaraz obok mnie, chłopak zawsze miał tak nie winny wyraz twarzy że aż dobrze się na niego patrzyło, był tak spokojny i bezbronny że chyba nigdy nie widziałam takiego kogoś. Okryłam go po cichu kocem, i postanowiłam ściszyć trochę głośność w telewizorze, bo krzyki ofiar to raczej średnio fajna pobudka.

Po pierwszej Janek spał już twardym snem, rozłożony na kanapie, a ja siedziałam u siebie w pokoju, szukając spodni dresowych w szafie. Usłyszałam że do domu wchodzi Michał, o Janka się martwić nie musiałam bo jak zasnął to na prawdę trudno było go obudzić, po tak długim czasie zaśnięcia. Co do księcia, to nawet nie chciało mi się komentować jego przytyku co do mnie. Wszedł do pokoju, patrząc czy tu jestem, niepewnym krokiem, albo nawalonym? Sama nie wiem, ciężko stwierdzić.

- Jak się bawiłeś? - spytałam, mimo wszystko szeptem.

- Dlaczego ty szeptasz? - spytał, siadając na łóżku.

- Bo Janek u nas śpi, kłóci się z Igą i sami nie wiedzą co ze ślubem. - przyznałam ze szczerym współczuciem w głosie. - Dlatego się zirytowałam tym co napisałeś. - to też powiedziałam szczerze, ale zirytowana.

- Wiem przepraszam, przesadziłem, ale zapraszasz sobie jakiegoś parola akurat jak nie ma mnie w domu, i myślisz że jak to wygląda? - czy on się wkurzył?

- Matczak, to jest mój przyjaciel od pierwszej klasy liceum. Czego ty oczekujesz? Że ja go zostawię na lodzie bo tobie się tak podoba?

- Nie, ale może zacznij sprowadzać sobie tych twoich ,,przyjaciół" jak będę w domu. - spojrzał na mnie ostro. Chcąc za pewne uciąć rozmowę. Ale nie tędy droga.

- Byłam z nim umówiona czy byłbyś w domu czy nie. Poza tym czemu używasz cudzysłowie, to jest mój PRZYJACIEL. Czego ty nie rozumiesz. - dodałam ostrzej, akcentując słowo ,,przyjaciel". Bo mnie takie coś wkurza. - Ty coś sugerujesz czy co? Jak aż tak mi nie ufasz to po co się oświadczasz hm?

Mata||Daj sobie spokójWhere stories live. Discover now