Dłonie to nie serce, prawda?

Start from the beginning
                                    

- Przyjechałem po Melanie - odparłem pewnym siebie tonem.

Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i pokręcił rozbawiony głową. Na nowo skupił wzrok na swoim telefonie i zaczął coś w nim energicznie wstukiwać.

- Powiedziałeś, że ją kochasz? - parsknął, ale to nie był wesoły śmiech a jedynie gorzki, cierpki i ironiczny.

- Nawet jeśli tak to co? 

Zaśmiał się.

- Mel, nie lubi zobowiązań - zaczął. - A już na pewno nie lubi być czyjąś dziewczyną - parsknął pod nosem. - Jak ogarnie to co do ciebie czuje i nad tym zapanuje to na pewno się odezwie - mruknął. - Tak działa, a ty nie jesteś pierwszym naiwniakiem, który myśli, że zatrzyma ją przy sobie dłużej. 

- Czemu ma nad tym panować? - Moja dezorientacja rosła z każdą sekundą coraz bardziej.

- Żeby nie pękło jej serce, gdy już się nią znudzisz - powiedział tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- Skąd pomysł, że się znudzę? - warknąłem poirytowany, bo nie podobał mi się jego ton, który nie wyrażał nic poza ignorancją mojej osoby.

- Dla niej to oczywiste, tak samo jak to, że niebo jest niebieskie, a trawa zielona - wyjaśnił. - Melanie jest wspaniała, ale boi się odrzucenia więc sama skrupulatnie odrzuca każdego, kto okaże więcej zainteresowania, niż mogłaby przyjąć. Im bardziej się starasz tym bardziej ona szuka ucieczki. - Westchnął. - Dziwne, że nie wyskoczyła oknem, gdy wyznałeś jej miłość. 

- Czyli, kurwa, co?

 - Koniec miłości i majtki na dupę - powiedział pół żartem pół serio i odwrócił się do mnie tyłem.

- Wyjaśnij mi co zrobiłem nie tak, bo do chuja traktuję ją jak pierdoloną księżniczkę. 

Mozolnym krokiem, odwrócił się w moją stronę i ciężko westchnął. Jego twarz wyrażała zakłopotanie i nutkę nerwowości, której powód miałem nadzieje zrozumieć w ciągu najbliższych paru minut. Gdy znalazł się obok mnie, zabrał mi kubek z kawą i wziął zdrowego łyka. Oparł się plecami o auto.

- Ona tak działa...

- To dlaczego napisała do mnie, kurwa wczoraj, że potrzebuje pomocy, a potem przepadła jak kamień w wodę?

Will zakrztusił się kawą i spojrzał na mnie wyraźnie zdezorientowany. 

- Gdyby potrzebowała pomocy, przyszłaby do mnie. Jak zawsze z resztą, bo jestem jedynym, który potrafi ją naprawić.

- Pierdolenie - warknąłem. - Zadzwoń do niej, zobaczymy czy odbierze. Śmiało panie, złota rączka - ironizowałem.

Wyciągnął telefon i wybrał jej numer. Zadzwonił cholerne trzy razy i za każdym odpowiedziała mu poczta głosowa. Zagryzał nerwowo wargę i stukał palcami w ekran. Po chwili jakby wpadł na pomysł i zadzwonił do kogoś innego. Czekał na połączenie kolejną chwilę, ale odpowiedziała mu poczta głosowa. Zadzwonił pod ten sam numer kolejny raz w końcu uzyskując odpowiedź. 

- Hej G, była u ciebie M? 

Przysięgam, że poczerwieniało mi przed oczami. Zanim ów G zdążyłby odpowiedzieć, wyrwałem telefon z ręki Willa i zapytałem najmroźniejszym z tonów. 

- Włożyłeś kutasa w moją dziewczynę? 

- Którą konkretnie? Jestem w tym dobry, więc...

- Nie żartuję do kurwy. 

- Z kim mam przyjemność? - zapytał. 

- Colin - cedziłem przez zęby. - Colin Davies, a teraz zapytam jeszcze raz, czy wsadziłeś kutasa w moją Melanie. 

Złodziejka #2Where stories live. Discover now