Rozdział 24

46 3 0
                                    

  Fale wzmagały się razem z wiatrem. Piasek otulał moje gołe kostki, a ja stałam sama. Po środku plaży. Oddychałam i starałam się uspokoić, obejmując siebie. To dziwne, ale jednocześnie czułam błogi spokój, oraz niesamowity lęk, który coraz to bardziej się nasilał.

— On na pewno mnie kocha. — starałam się zapewnić. Założyłam niesforne kosmyki włosów za ucho, nadal wpatrując się w wodę. — To nie powtórzy się znów. — szepnęłam, przymykając powieki.

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, na wspomnienie nieudanego związku z przewodniczącym grupy koszykarskiej, Lukiem. Był pierwszą, na pozór spełnioną miłością. Jednak dostarczył mi tyle bólu, ile żaden inny człowiek. Na początku relacji, był przekochany, cierpliwy i wyrozumiały. Wiedział, że był moim pierwszym chłopakiem i cieszyło go, że mogę doświadczać wszystkich rzeczy razem z nim. To, co stało się później, było dla mnie czymś niemożliwym. Nie wierzyłam, że ktoś taki jak on, mógł zrobić takie świństwo.

Przymknęłam oczy.

'Przyglądałam się krótkim blond włosom i brązowym oczom chłopaka, który właśnie pytał mnie, czy pójdę z nim na PROM. Wielkie wydarzenie, którym żyła cała szkoła. Luke stał na środku szkolnego korytarza, trzymając ogromny bukiet stu białych róż, oraz baner 'Czy będziesz mi towarzyszyć na PROM'ie?' Stałam jak wryta, nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Gest i fakt, że zrobił to na środku szkolnego korytarza, powalał mnie na kolana.

— Tak. — Pokiwałam głową, a chłopak natychmiast odłożył baner, wręczył mi bukiet kwiatów i pocałował.

— Kocham Cię, Ara. — szepnął, mocno mnie tuląc.'

Szkoda tylko, że jego wszystkie wyznania były fałszywe. Tuż po imprezie dowiedziałam się, że od miesiąca zdradzał mnie z Gabrielą, która, jak mówiły plotki, próbowała się do mnie upodobnić. Od tamtego momentu, stałam się zazdrosna o każdego. Elizabeth, mamę, czy o jakiegokolwiek chłopaka z którym kręciłam.

— Bibi? — usłyszałam za plecami. Wytarłam łzy i obróciłam się do Kurta. Uśmiechnęłam się, zmierzając w jego stronę. — Co jest? — zapytał, gdy w końcu podszedł bliżej. — Nie jest Ci chłodno?

— Jest okej. — Odpowiedziałam i wtuliłam się w czarnowłosego. Chciałam jak najszybciej odsunąć myśli.

— Mam wrażenie, że coś Cię męczy. — odparł i położył brodę na czubku mojej głowy.

— Nie podoba mi się, w jaki sposób obejmowałeś dziewczyny. — Nie chciałam dać po sobie znać, że jestem zazdrosna, ale powiedzenie tego sprawiło, że poczułam się lepiej.

— Przepraszam. — westchnął. — To wyszło jakoś tak nie wiem… samo z siebie. — puścił mnie i zaczął gestykulować. — Zwrócę na to uwagę. Jeszcze raz przepraszam.

— Dobrze. — uśmiechnęłam się delikatnie, nadal mając smutne oczy i chciałam zmierzać w stronę imprezy.

— Czekaj chwilę. Sam muszę odetchnąć. — wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po czym zapalił jednego z nich. Podeszłam do chłopaka i zabrałam mu fajkę, po czym sama zaczęłam ją palić. Być może to pomogłoby mi odpuścić nerwy, choć na chwilę. — Arabella Moore pali papierosa? — zaśmiał się. — To ci ciekawostka. — wyciągnął kolejnego, zostawiając mnie pierwszego, i rozpalił go zapalniczką.

— Zawsze musi być ten pierwszy raz. — rzekłam i zaczęłam pokasłować. Kurt roześmiał się na głos.

— Stroniłaś od tego. — odparł i podszedł bliżej. — Ale rozumiem. — objął mnie ramieniem, a ja oparłam o niego głowę.

Wszystkie nasze wspomnieniaWhere stories live. Discover now