Rozdział 20.1

42 5 0
                                    

Kurt's POV

Chwilę przyglądałem się ekranowi, który pokazała mi Bella. Później, zawiesiłem wzrok i zastanawiałem się co zrobić w tej sytuacji. Cassidy, swoją natarczywością, sprawiła, że nie dostanie już żadnej pomocy ode mnie, tym bardziej, że narzucała się Belli której w ogóle nie znała. Uniosłem wzrok na blondynkę i byłem pod wrażeniem, że dziewczyna nie była wystraszona. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. Kuzynka znów dzwoniła na telefon mojej dziewczyny. Zmrużyłem oczy i przez chwilę zastanawiałem się, czy odebrać, czy też nie. Zacisnąłem szczękę i sięgnąłem telefon od blondynki. Palcem wskazującym przejechałem po ekranie, tym samym odbierając połączenie przychodzące.

— Halo? — zapytałem. W tyle była głucha cisza.

— Kurt? — Zapytała Cassidy. Była gdzieś w dużym i pustym pomieszczeniu, ponieważ po zapytaniu odbiło się głośne echo.

— Nie potrafisz zrozumieć słowa "nie"? — uniosłem głos i odszedłem od dziewczyny.

— Proszę Cię, pomóż mi. — zaczęła płakać.

— Nachodzisz moją dziewczynę, do cholery! Jak mam Ci pomóc, skoro jedne co słyszę to "pięćset dolarów" i widzę Twoje obłąkane oczy! Mówiłem Ci już na ostatnim spotkaniu, że dostawałaś wcześniej moje napiwki, które spokojnie były moją drugą pensją. Miałaś opłacać swoje mieszkanie i żyć normalnie, a ty wydałaś wszystko na używki! — krzyknąłem do telefonu i upewniłem się, że Belli nie ma w pobliżu. Nie chciałem, by słyszała to wszystko.

— Posłuchaj. — pociągnęła nosem. Ja wtenczas usiadłem na ławeczce nieopodal. — Obiecuję Ci, że pójdę na odwyk. — westchnęła. — Dominic wie, że mi pomagałeś i powiedział, że jeśli nie opłacę tego, to zajmie się Tobą, a to również oznacza, że zajmie się Twoją dziewczyną.

— W co Ty mnie, kurwa, wpakowałaś dziewczyno. — wyciągnąłem z kieszeni papierosa i zapaliłem go. — Nie potrafisz żyć spokojnie. — zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust po to, by zaraz znów zaciągnąć się fajką.

— Nie chciałam tego..

— Skąd w ogóle masz numer telefonu do Belli?

— Od Dantego. — Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.

— Muszę kończyć. — odparłem i spojrzałem w stronę dziewczyny która zmierzała w moim kierunku. — Zapomnij o tym, że Ci pomogę.

— Pamiętaj, że Dominic was dopadnie! — wrzasnęła na prędce, gdy klikałem czerwoną słuchawkę. Rozłączyłem się i wygasiłem ekran.

W tym czasie, Bella zdążyła do mnie podejść. Uśmiechnęła się delikatnie, prawdopodobnie po to, by załagodzić moje nerwy, które widoczne były z daleka. Wstałem, dokończyłem papierosa którego natychmiast wyrzuciłem do śmietnika i spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła na mnie, starając się zrozumieć, jednak to, co wiedziała to tylko wierzchołek góry lodowej. Dominic i reszta nie byli najbezpieczniejszą grupą w mieście. Znał ich niemal każdy i nikt nie potrafił powiedzieć o nich dobrego słowa.

— Mogę już telefon z powrotem? — wyciągnęła dłoń w moim kierunku i uniosła brew.

— Jasne. — oddałem jej sprzęt, który następnie schowała do kieszeni spodni. Delikatnie wtuliła się we mnie, zaczęliśmy się kiwać na lewo i prawo.

Spojrzałem w niebo i uświadomiłem sobie, że będę musiał zapłacić te pieniądze po to, by zagwarantować sobie i Belli bezpieczeństwo. Nie miałem jednak zamiaru robić tego teraz. Nie, gdy byliśmy razem w Malibu, a każdy dzień powinien być wypełniony cudownymi chwilami.

Wszystkie nasze wspomnieniaМесто, где живут истории. Откройте их для себя