Rozdział 8

86 10 1
                                    

Peter's POV

Obserwowałem ją. Była piękna. 

Po naszym pierwszym spotkaniu, gdy stanęła w progu domu, prześledziłem jej wszystkie profile, nie mając odwagi dodać jej do znajomych. Większość dnia spędzałem przy biurku, zapisując kolejne strony dziennika i co jakiś czas zerkając co robi. Byłem świadkiem jej tańca, śpiewu, mocniejszego makijażu, czy zwykłego spędzania czasu i przeglądania telefonu.

Źle się z tym czułem, jednak zanim miałem ją dopuścić do siebie, musiałem poznać ją od początku. Listy które zapisywałem z tęsknoty do niej, nic a nic mi nie pomagały. Tylko Peter sprzed wypadku wiedział, jaka była.

Jej ciekawość udzielała mi się. Uśmiechem również zarażała. A jej wielkie, niebieskie oczy sprawiały, że czułem się jak w domu. Być może byłem już w domu.

Od stycznia, chwili wypadku, gdy straciłem pamięć, nie czułem się w pełni sobą. Zdawałem sobie sprawę z tego, by wrócić do życia, jestem zdany na zaufanie ludziom dookoła. Starałem się przyswoić wszystko i wracać do śpiewu czy gry na gitarze. Z czasem zacząłem uczęszczać na rehabilitację, która pomagała mi niemal od razu. Jednak nadal nie czułem się w pełni sobą.

Nie czułem, że jestem Peterem Wilsonem.

Do momentu kiedy w drzwiach pojawiła ona. Arabella Moore stanęła w progu moich drzwi, z albumem w ręce i wywróciła moje życie do góry nogami.
W zasadzie stanęła ze zdjęciem, od którego wszystko się zaczęło. Było to jedyne wspomnienie które prześladowało mnie po nocach. Później, pojawiała się właśnie z albumem. Tym, który jest źródłem wszystkich naszych wspomnień.

— Zależy mi na tej relacji. — Szepnęła siedząc tyłem do mnie i trzymając się za głowę. Zdecydowanie intensywnie nad czymś myślała.

— Mi… — zatrzymałem się na chwilę. Nie wiedziałem czy mówić prawdę, czy może zataić fakt i nadal trzymać Bellę w pewien sposób na dystans. — mi też Bella. — wyrzuciłem to z siebie.

1:0 dla głosu serca.

— Naprawdę? — dziewczyna gwałtownie obróciła się w moją stronę. Jej oczy wręcz świeciły z radości.

— No tak. — speszyłem się i podrapałem po karku.

Dziewczyna natychmiast mocno mnie uścisnęła. Uśmiechnąłem się w duchu na ten gest i wcale nie dziwie się, że ją uwielbiałem. Teraz też zaczynam ją lubić i to nawet bardzo.

— Pete, może… pokażesz mi swój notes? — odsunęła się delikatnie i spojrzała na mnie.

— O nie Bella. To moje prywatne notatki. — zaprzeczyłem i usiadłem na brzegu łóżka.

Prywatne, choć gdy je czytałem, czułem się jakbym szperał w czyiś rzeczach.

— Coś drobnego. Może pomoże mi to? — ujęła moją dłoń i patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.

Wyczytałem w notatkach, że Bella uwielbiała tak robić, bo w ten sposób zawsze dostawała to, czego chciała. Nienawidziłem tego i nawet teraz tego nie pochwalam. Pokiwałem przecząco głową, a dziewczyna odsunęła się. Strzeliła focha? Przekręciłem oczami i ponownie oparłem się o tył łóżka.

— Obraziłaś się?

— Nie. — monosylabiczna odpowiedź dała jasno do zrozumienia, że blondynce to nie pasowało. Złapałem ją za dłoń i przyciągnąłem do siebie.

— Ja nie zaglądam do Twoich pamiętników czy innych notesów. Nie masz pięciu lat by obrażać się o takie pierdoły. — pogładziłem delikatnie kciukiem wierzch jej dłoni.
Bella spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy.

Wszystkie nasze wspomnieniaWhere stories live. Discover now