Rozdział 3

160 23 7
                                    

— W zasadzie to nie wiem od czego mam zacząć, Pete.

— A ja nie wiem co chcę wiedzieć.

Zrobiło się niezręcznie, atmosfera zgęstniała.

— Mogę poprosić jeszcze wody?

— Jasne, bez problemu. — Julie wstała od stołu i wzięła moją szklankę.

— Słuchaj Pete, może skupmy się na dzieciństwie. Coś Ci może opowiem, coś się może Tobie rozjaśni.. co Ty na to? — przesunęłam się bliżej chłopaka i spojrzałam mu w oczy. Nie chciałam, żeby czuł się niezręcznie.

Podsunęłam mu wspólne zdjęcie z dzieciństwa. Było lekko wyblakłe, przedstawiało naszą dwójkę, siedzących na krawężniku i wcinających lody kupione chwilę wcześniej z ciężarówki. Chłopak wziął je ostrożnie do ręki i obejrzał z każdej strony. Na odwrocie widniał podpis "Peter i Bella 2012".
Po przeczytaniu tego, na twarz blondyna wkradł się lekki uśmiech, co nie ukrywam, bardzo mnie ucieszyło.

— Kupiłaś wtedy lody truskawkowe, bo nie lubiłaś czekoladowych, a śmietankowe się skończyły.

— Mhm. — Pokiwałam energicznie głową. Wszystko się zgadzało. Nigdy nie lubiłam lodów czekoladowych.
Mama Petera zdziwiona usiadła przy stole i podsunęła mi wodę.

— Pierwszy raz przypomniał sobie coś sam. — zakryła dłońmi lekko uchylone ze zdziwienia usta nie odrywając wzroku od chłopaka.

Cisza wypełniła całe pomieszczenie. Obie byłyśmy skupione na Peterze który z ogromnym zaangażowaniem obserwował każdy detal naszego zdjęcia.

— Pamiętasz coś jeszcze? — Zapytałam z nadzieją, że powie o wiele więcej na mój temat.

— Nie, w zasadzie to jedyne co pamiętam. Pojawiają mi się w głowie przebłyski, z tego zdjęcia. Męczą mnie w snach, tak samo jak plac zabaw i okręt piracki. — Pete odłożył zdjęcie na stół i podsunął się bliżej, po czym ledwo sięgając oparł ręce na stole. — Arabello, wybacz, że nic nie mogę sobie przypomnieć. Pewnie chciałabyś usłyszeć ode mnie więcej ale to naprawdę wszystko. — zakrył twarz dłońmi. Zawsze tak robił kiedy było mu wstyd.

— Okej, nic się nie dzieje. Potrzeba czasu, żeby dojść do upragnionego celu. — uśmiechnęłam się pokrzepiająco.

Zawiodłam się lekko, ale prawda jest taka, że nie mogłam oczekiwać nic od chłopaka którego nie widziałam od siedmiu lat, a tym bardziej od chłopaka który doznał amnezji wstecznej.

— Arabello.. — przerwałam mu.

— Po prostu Ara lub Bella. — uśmiech nie schodził mi z twarzy, starałam się go wspierać.

— Bella, naprawdę mi przykro. 

— W porządku Peter, przyjdę tu jutro. Z całym albumem. — złapałam go za ramię. — Do jutra. Do zobaczenia pani Julie.

Po wyjściu z domu w mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Nie mogłam przyjąć do siebie tego, że to, co tworzyliśmy przez tyle lat jako dzieci, nieodwracalnie zniknęło. Najpiękniejsze wspomnienia uleciały, a na moje barki spadło przywrócenie ich, by dalej żywe pomagały nam odbudować naszą znajomość. Szykowała się przede mną długa walka przepełniona frustracją, łzami, ale co najważniejsze, szczęściem. Wiedziałam, że prędzej czy później dotrę do celu. Nawet jeśli pobyt u babci wydłuży się o kolejne miesiące. Nie poddam się, by Peter Wilson w końcu pamiętał nas, oraz każde wakacje spędzone razem.

***

Gdy nastał wieczór, po czasie spędzonym z babcią, wróciłam do swojego pokoju. Spojrzałam w okno naprzeciwko, światło nadal nie było zapalone. Siedziałam chwilę przy oknie z nadzieją, że w końcu zobaczę Petera. Po czasie światło zapaliło się, a do pokoju weszła pani Wilson i zasłoniła roletę. Dalej już nie wiem co działo się u Petera. Westchnęłam i zaczęłam szykować się do spania. Moje myśli ciągle krążyły wokół blondyna i nie docierało do mnie to, że już nigdy nie będzie tym samym chłopakiem. W oczach zebrały mi się łzy, ale zdecydowałam położyć się do łóżka i spróbować pozbyć się przybijających myśli.
Przeglądając social media dostałam powiadomienie o prośbie dodania do znajomych. Kurt nie spieszył się ze znalezieniem mnie w internecie, ale jednocześnie zrobił to dosyć szybko.
Weszłam w powiadomienie, zaakceptowałam prośbę i nie czekałam długo na pierwszą wiadomość.

Wszystkie nasze wspomnieniaWhere stories live. Discover now