Rozdział 16

204 17 3
                                    

Z każdym kolejnym dniem niepokój w sercu Amelie narastał. Sądziła, że życie w pałacu przygotowało ją ta takie niespodzianki, że zdążyła wykształcić w sobie obronną tarczę, za którą mogła schować się w razie potrzeby, ale prawda była taka, że to co dotychczas przeżyła w najmniejszym stopniu nie mogło równać się z rewelacją zrzuconą na nią przez jej ojca.

Ilekroć kładła się do łóżka, kiełkowała w niej nadzieja, że sytuacja ta okaże się być jedynie wymysłem jej wyobraźni, ale życzenie to nigdy się nie spełniło, w związku z czym nadchodzące poranki jedynie wprawiały ją w coraz głębsze przygnębienie.

Musiała wyrzucić z siebie żal, który żywiła do ojca, a także głębokie przerażenie związane z postawionym przed nią zadaniem. Jedyną osobą, którą znała, a która była w stanie jej pomóc, była Olivia. Pech jednak chciał, że ich obowiązki wzajemnie się mijały, co uniemożliwiło jej zaaranżowanie spotkania aż do dnia, w którym miała poznać pierwszego kandydata.

Czarny Maybach stał zaparkowany na przedzie pałacu i był gotów zabrać ją w podróż. Jego zadbany lakier aż błyszczał w blasku popołudniowego słońca. Mogłaby z łatwością zrezygnować z wielu luksusów, które jej zapewniano, ale tego samochodu nie oddałaby za nic w świecie, gdyż zapewniany przez niego komfort jazdy był nieporównywalny z czymkolwiek co do tej pory znała. Podgrzewane skórzane fotele w barwie ciepłego brązu sprawdzały się idealnie podczas chłodnych zimowych dni, a osobisty panel multimedialny sprawiał, że długie podróże przebiegały w mgnieniu oka. Nie mogła także zapomnieć o regulacji barwy światła wewnątrz, która była w stanie ukołysać ją do snu, ani o małej lodówce chłodzącej jej ulubione napoje.

Obok samochodu dostrzegła Jamesa, który prezentował się równie intrygująco w idealnie dopasowanym garniturze i okularach przeciwsłonecznych, które dodawały mu odrobiny nonszalancji. Swobodnie opierał się o maskę samochodu jednocześnie sprawdzając coś na telefonie. Dostrzegłszy ją odsunął się od pojazdu, schował telefon do kieszeni i podszedł do tylnych drzwi pasażera, aby móc je dla niej uchylić.

– Księżniczko – rzucił na powitanie i lekko skłonił głowę.

– Jamesie – odpowiedziała naśladując jego oficjalny ton.

Czekała cierpliwie, aż mężczyzna otworzy jej drzwi, ale ku jej zaskoczeniu, nie zrobił tego. Chciała zapytać go o jego zachowanie, ale odezwał się pierwszy.

– Wyglądasz na zestresowaną.

– Ciebie również miło widzieć – odpowiedziała, a do twarzy przykleiła fałszywy uśmiech.

Nie miała zamiaru się tłumaczyć, wobec czego przesadnie wyprostowała plecy, czekając, aż ten skończy swoją niepotrzebną analizę. Toczyli zawziętą walkę na spojrzenia, w której sądzić by można, że nie przyjdzie wyłonić zwycięzcy. Żadne z nich nie chciało dać za wygraną, byli na to zbyt dumni.

– Długo będziemy tu tak stać? – Westchnęła teatralnie i poprawiła niesforny kosmyk włosów, który wymsknął jej się z upięcia.

– Tak długo jak przestaniesz unikać odpowiedzi.

– Nawet nie zadałeś pytania – wypomniała i sama spróbowała szarpnąć za klamkę, ale ta nie ustąpiła, wciąż przytrzymywana naporem męskiej dłoni. – Mógłbyś otworzyć drzwi? Nie chcę się spóźnić.

– Dlaczego się stresujesz? – zapytał i zagrodził jej wejście do samochodu własnym ciałem.

Księżniczka zmarszczyła nos, niezadowolona z całego zajścia.

Była pod ogromnym wrażeniem jego spostrzegawczości. Co więcej, sama chciałaby taką posiadać, ale przyzwyczaiła się do tego, by być ignorowaną i przeżywać każdą emocję mając za towarzysza jedynie samą siebie. James sprawiał, że musiała wyjść ze swojej dotychczasowej strefy komfortu, na co niechętnie chciała pozwolić.

Królewski ochroniarzWhere stories live. Discover now