Rozdział 13

204 16 1
                                    

Po niemal nieprzespanej nocy, podczas której w głowie Amelie kłębiły się dziesiątki myśli, księżniczka ledwo miała siłę, aby zabrać się za swoje codzienne zajęcia. O poranku udała się do stajni, w której przywitała się z Aurorą, ale James i tym razem uniemożliwił jej wyprawę. Niemal wyszła z siebie, gdy usłyszała głośne „nie" wydobywające się z jego ust.

Ku jej zaskoczeniu, był to jedyny raz, gdy ochroniarz pojawił się tego dnia obok niej. Pozostałe obowiązki, takie jak zajmowanie się sprawami założonej przez rodzinę królewską fundacji onkologicznej wspomagającej setki chorych dzieci, mogła wykonywać w samotności, bo najwyraźniej James poszedł po rozum do głowy i wreszcie zrozumiał, że jego ochrona w murach pałacu jest jej zbędna.

Nie zamierzała kłamać, bardzo jej to odpowiadało. Przyjemna cisza otulała ją niczym ciepły puchaty koc w chłodne wieczory. Po raz pierwszy od ostatnich kilku dni poczuła, że może wziąć głęboki oddech.

Po odpisaniu na dziesiątki listów, w których rodzice chorych dzieci dziękowali jej za włożony w fundację wkład, a także pomoc w leczeniu ich pociech, mogła oddać się mniej dołującym czynnościom i poćwiczyć grę na pianinie.

Usiadła przy instrumencie, wykonała kilka energicznych okrążeń nadgarstkami, aby przygotować je do gry, po czym rozciągnęła jeszcze palce odchylając je w stronę grzbietu dłoni. Wiele osób, które znała, a które grały jedynie okazjonalnie, pomijało ten etap, ale ona nigdy z niego nie rezygnowała. Wiedziała jak ważnym jest odpowiednie przygotowanie, bo tylko ono gwarantowało uzyskanie pożądanej lekkości gry od samego początku.

Ułożyła palce na klawiszach pianina i poczuła ich przyjemny chłód. Płynnie przeszła do ćwiczeń stworzonych przez Charlesa Louisa Hanona w oparciu o gamę pięciopalcową i zaczęła wygrywać pierwsze legato. W głównej mierze skupiała się tu na technice, tempo stanowiło rzecz drugoplanową.

Najmniej lubianą przez nią częścią była nauka czytania nut. Radziła z tym sobie całkiem nieźle, ale zdarzały się także kompozycje, których zapis ją przerastał. Pragnęła osiągnąć perfekcję, ale wiedziała, że do tego etapu jej jeszcze daleko.

Dzisiaj postanowiła popracować nad utworem Comptine d'un autre été autorstwa Yann Tiersen, bo nie miała ochoty mierzyć się z niczym w jej ocenie przesadnie skomplikowanym. Rozczytała ruchy prawej ręki, a następnie przystąpiła do rozszyfrowywania lewej.

Właśnie wczuwała się w pierwszą część utworu, gdy nagle głośne pukanie do drzwi wyrwało ją z transu.

– Wasza Wysokość – zwrócił się do niej jeden z posłańców króla. – Panienki ojciec chce się z nią widzieć w jego gabinecie – poinformował.

– Oczywiście – odpowiedziała księżniczka posyłając w stronę mężczyzny serdeczny uśmiech, aby nieco złagodzić widoczne na jego twarzy zdenerwowanie. – Przekaż mu, że przyjdę do niego po skończonej lekcji.

– Obawiam się, że nie będzie chciał tyle na panienkę czekać.

Dziewczyna ze zdziwieniem spojrzała na niego, a ten pod wpływem jej spojrzenia nerwowo przestąpił z nogi na nogę.

– Użył słowa natychmiast – wyjaśnił czerwieniejąc aż po uszy.

Amelie nie odezwała się, ale posłusznie opuściła pokrywę chroniącą klawisze pianina i podniosła się ze stołka dając tym samym znak, że zastosuje się do wydanego jej polecenia.

Mijając posłańca w przejściu, który wydawał się jakby wrośnięty w podłogę, udała się wprost do gabinetu jej ojca. Zapukała do drzwi i poczekała na to, aż uzyska przyzwolenie.

Królewski ochroniarzDonde viven las historias. Descúbrelo ahora