Rozdział 3

297 14 1
                                    

Amelie wzdrygnęła się na dźwięk męskiego głosu dochodzącego gdzieś zza jej pleców, którego brzmienia nie znała. Odwróciła się w kierunku jego źródła i wzdrygnęła się lekko zaskoczona tym co zobaczyła.

Mężczyzna był młody i to znacznie młodszy niż zakładała, a do tego ubrany w idealnie skrojony trzyczęściowy garnitur w grafitowym kolorze, który prezentował się wręcz komicznie w otoczeniu słomy i końskiego łajna. Szyję zdobił ciemny krawat zawiązany w perfekcyjny węzeł, a na miejscu przytrzymywała go srebrna spinka. Jego przydługie ciemne włosy opadały mu lekko na czoło, a szczękę okalał zadbany zarost, nieco maskujący ostrość rysów twarzy.

Jednak tym, co ją onieśmielało, były jego brązowe oczy, o barwie znacznie ciemniejsze niż te należące do jej przyjaciółki. 

– Spóźniłeś się – oznajmiła i zmierzyła go od stóp do głów pogardliwym spojrzeniem, w które włożyła całe swoje serce.

Chciała go onieśmielić tak samo jak on onieśmielał ją i jednocześnie sprawić, by zrozumiał swój błąd. Nie lubiła czuć się lekceważona, a jego działania właśnie do tego doprowadziły.

W reakcji na jej słowa jedynie przechylił głowę w bok, co kompletnie zbiło ją z tropu.

– Wasza Wysokość, jeśli mogę coś wtrącić to chciałbym zaznaczyć, że całe to zamieszanie to moja wina – oznajmił pospiesznie Richard i stanął pomiędzy księżniczką a nowoprzybyłym mężczyzną, aby rozładować skumulowane napięcie. – Źle zrozumiałem przekazane mi informacje i wprowadziłem Waszą Wysokość w błąd. Spotkanie według planu powinno odbyć się dzisiaj, ale przez moją nieuwagę wpisano je do twojego grafiku na wczoraj. Najmocniej za to przepraszam.

Amelie mrugnęła szybko kilka razy, aby ukryć swoje zdziwienie, w które wprawiły ją słowa Richarda. Połączyła ze sobą fakty i odkryła, że zdenerwowanie Richarda miało z tym niezaprzeczalny związek. Tylko czy to przypadkiem nie oznaczało, że zwróciła się nieprzyjaźnie do niewinnego człowieka i niepotrzebnie skierowała w jego stronę swoją złość?

– Miło cię wreszcie poznać – powiedziała odrobinę krzywiąc się i licząc, że jej wcześniejsze słowa pójdą w niepamięć.

– Z wzajemnością – odpowiedział lekko się kłaniając, ale wyraz jego twarzy mówił coś zgoła innego.

– Chciałabym również, abyś poznał Richarda, mojego ochroniarza – przedstawiła go i wskazała otwartą dłonią w jego stronę. Mężczyzna również lekko się skłonił, ale nie tak mocno jak robił to za każdym razem witając się z Amelie.

– Już zdążyliśmy się poznać, Wasza Wysokość – poinformował ten starszy.

– Doprawdy? – dopytywała starając zachować możliwie neutralny ton. – Nie wspominałeś o tym – zaznaczyła zaciskając szczękę. – Kiedy to miało miejsce?

Widziała, że na policzkach Richarda zaczynają pojawiać się czerwone plamy będące oznaką narastającego stresu. Jeszcze nigdy nie doszło między nimi do konfrontacji, a ten najwidoczniej bardzo się jej obawiał.

– Kilka dni temu – oznajmił poprawiając kołnierzyk koszuli, który najwyraźniej zaczął go uwierać. – Spotkaliśmy się w celu omówienia najważniejszych kwestii związanych z przejęciem przez niego moich obowiązków.

– I uznałeś, że nie warto mi o tym wspominać? – dopytywała Amelie, bo aż coś skręcało ją w środku na wieść, że Richard miał przed nią tajemnice i to takie, które jej dotyczyły.

– W-wasza Wysokość, ja naprawdę... – zaczął trochę się jąkając, ale nie dane było mu dokończyć, bo w rozmowę wtrącił się drugi mężczyzna.

Królewski ochroniarzWhere stories live. Discover now