Rozdział 7 Kolacja

1.2K 43 9
                                    


Nastał poniedziałek, nowy tydzień-nowe możliwości. Mój różowy kolor na włosach stracił swój urok, więc postanowiłam odwiedzić fryzjera. Nie było łatwo, ale się udało. Wizytę miałam na 12:00, więc postanowiłam sprawdzić co tam słychać w internetowym świecie. Tiktok jeszcze bardziej był przepełniony mną i Bartkiem. Całe Genzie na grupie zaczęło nam gratulować wyników. Cały czas zastanawiałam się też nad kolacją, kiedy w końcu znajdziemy czas, aby na nią pójść. Nim się obejrzałam był czas abym wychodziła do fryzjera. Spędziłam u niego 2 godziny, ale efekt jest powalający. Zrobiłam zakupy i pojechałam na nagrywki. Dzisiaj tylko nagrywaliśmy shortsy, więc przed 17:00 byłam wolna. Nie było Bartka, czyżby jeszcze odsypiał koncert ? Wracając do domu na klatce schodowej zauważyłam cień pod moimi drzwiami. Będąc bliżej moim oczom ukazał się nikt inny niż właśnie on.

- Nareszcie, ile można czekać ?

- Byliśmy umówieni? Nie przypominam sobie.

- Umówieni, już dawno! Zabieram Cię na kolację!

- Dzisiaj, teraz ?! Przecież ja się muszę ogarnąć, nie pójdę w dresach.

- Spokojnie, masz czas stolik zarezerwowałem na 18:30.

- Chyba, że tak. To rozgość się a ja lecę się szykować!

- Byle szybko, rzucił z uśmiechem.

- Nie przeginaj, zjawiasz się pod moimi drzwiami i stawiasz mnie przed faktem dokonanym. Teraz sobie poczekaj!

- Haha, dobra dobra już nic nie mówię.

Fausti wpadła w szał przygotowań a Bartek w tym czasie postanowił odpalić tv i coś obejrzeć, aby zabić czas. Po godzinie Fausti była gotowa.

- Woow, Fausti aż mnie zamurowało, tak pięknie wyglądasz.

- Naprawdę, podoba Ci się ?

- Jeszcze jak, zawsze pięknie wyglądasz ale dzisiaj przeszłaś samą siebie!

- Bartek...

Po tych uprzejmościach wspólnie ruszyli do samochodu a następnie dotarli do restauracji. Było cudownie, inaczej. Coś czułam że to nie będzie tylko kolacja urodzinowa...

- I jak wybrałaś już coś ?

- Tak, wezmę krewetki na maśle i do tego białe wino.

- To ja w takim razie to samo!

- Bardzo Ci dziękuję za zaproszenie, jest pięknie!

- Tak miało być, w końcu 23 urodziny ma się raz!

- Hmm, no tak ;)

Przez moją głowę przebiegało tysiące myśli, czułam podświadomie że nasza relacja zaczyna delikatnie płynąć w jeszcze dla nas nieznanym kierunku. Zjedliśmy, napiliśmy się wina, nie mogliśmy przestać rozmawiać głównie o trasie, koncercie, urodzinach i o Tiktoku, który oszalał na naszym punkcie. Postanowiliśmy się przejść do mieszkania Bartka, które było blisko restauracji. Nie mogliśmy jechać samochodem, oboje piliśmy wino.

- Bartek i co teraz a samochód?

- Niech zostanie do mieszkania mamy 15 minut pieszo, jutro je odbiorę.

- Jeśli tak mówisz.

Dotarliśmy do mieszkania Bartka, oboje w tym samym momencie złapaliśmy za klamkę. Jeden dotyk położył się na drugim, stanęliśmy w bezruchu. Nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku, do momentu gdy Bartek złapał mnie za rękę i powiedział...

- Chodź, chyba musimy porozmawiać.

Próbowałam zaprzeczać sama sobie i uciec, ale Bartek przyciągnął mnie do siebie a nasze usta złączyły się w pocałunku.

- Okej, chyba masz rację...

- Usiądź sobie, zrobię herbatę.

- Nie Bartek, nie odkładajmy tego.

Brunet usiadł koło przyjaciółki a może nie tylko przyjaciółki i ujawnił swoje uczucia, które tkwiły w nim nie od dzisiaj, tygodnia czy miesiąca tylko od dłuższego czasu.

- Od dawna czułem do Ciebie coś czego nie potrafię nazwać, przyciąga mnie coś do Ciebie i nie potrafię dłużej tego ukrywać.

- Bartuś, dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś.

Chłopak wstał.

- Dlaczego ? Może dlatego, że byłaś z Kubą, podobno szczęśliwa więc nie chciałem niszczyć Waszej relacji.

- Dlatego nie byłeś za moją przeprowadzką do Warszawy, czułeś zagrożenie ?

- Tak, dlatego jak w Twoim życiu nastąpił chaos i zaczęłaś myśleć nad powrotem to błagałem Boga aby zrobił wszystko, żeby tak się stało.

- Czy to co nie potrafisz nazwać a do mnie czujesz, nie jest po prostu miłością ? Twoja troska o mnie, zaangażowanie świadczy że tak, Bartek

Chłopak nie mógł wytrzymać napięcia i odwrócił się w stronę drzwi balkonowych i zza szyby patrzył na gwiazdy jakby szukał ukojenia i odpowiedzi. Faustyna podeszła do niego i wtuliła się najmocniej jak mogła.

- Nie musimy się z niczym śpieszyć i nikomu nic udowadniać. Niech to po prostu płynie a my razem z tym. Popatrz na mnie, nie musimy sobie ani innym składać jakichkolwiek deklaracji.

- Nie spotkałem na swojej drodze jeszcze nigdy nikogo tak cudownego jak Ty i nie chcę. Zostaniesz ?

- Jeszcze przyjdzie na to czas, dzisiaj wrócę do domu...

- Dobrze, zamówię Ci taksówkę na mój koszt!

Para pożegnała się, na dobranoc Fausti szepnęła Bartkowi do ucha.

- To był niezapomniany wieczór, dziękuję!

Dziewczyna odjechała rozmyślając o tym, co właśnie się wydarzyło i jak jeden wieczór wywrócił życie dwojga osób do góry nogami. Miotają mną różne emocje, natomiast teraz jestem pewna, że z Bartkiem stworzymy jeszcze coś pięknego. 

Potrzebny był czasWhere stories live. Discover now