14. ignoring again

118 24 1
                                    

Skip: co

Skip: cO

Me: ??????????????????

Skip: Ty chcesz się ze mną spotkać ?

Me: yep


Nie rozumiałam Daniela. Jeśli mu się podobałam, to czemu nie chciał się ze mną spotkać? Może dlatego, że go olałaś idiotko


Skip : na pewno chcesz się spotkać ?

Me: chodzi o zemstę, pamiętasz ??

Skip: no..... tak

Me: więc kiedy i gdzie ?


Była 16. Mama pojechała na jakieś spotkanie. Nie mam taty. Opuścił nas kiedy miałam 2 latka. Smutne, ale prawdziwe. Poradziłyśmy sobie jakoś z mamą. Babcia pomaga nam jak tylko potrafi, chociaż mieszka w Nowym Jorku. Wysyła nam czasem pieniądze czy coś. A jeśli chodzi o Aaron'a... nie chce mieć z nim nic wspólnego. Okazał się być dupkiem i podrywaczem.Chcę aby poniósł karę za to, co mi zrobił. Obmyśliłam cały plan w głowie. Daniel na razie nic nie powie Lucy, że wie o tym nagraniu. Zapyta się jej o spotkanie a ona mu odmówi. Skąd to wiem ? Michael to wszytko załatwi, wiem to. Prawdę mówiąc, to już mu to napisałam. Załatwi wszystko, i gdy Lucy i Aaron będą umówieni na spotkanie nagle wpadnie na nich "przez przypadek" Daniel. Oczywiście w odpowiednim czasie. Czekam wciąż na odpowiedź Daniela, jednak nie odpisuje

Me: halo?

Me: daniel?

Me: DANIEL

Me: SKIP

Me: cholera, czemu nie odpisujesz?

Me: Daniel?

Me: patrz, napisałam twoje imię z dużej litery

Me: ......

Me: okej, WIELKIEJ

Me: zadowolony ?

Me: .

Me: ..

Me: ...

Me: ....

Me: ...........................................

Me: Daniel, czemu mnie ignorujesz ????



Następny dzień


Daniel wciąż mnie ignorował. Wysłałam chyba do niego z tysiąc wiadomości. Okej, nie przesadzajmy. Ze sto. Za dużo. Pięćdziesiąt. Dobra, tylko 17. Mam mało kasy na koncie, a nie chce za dużo wytracić. Dzisiaj niedziela, i sąsiedzi przychodzą do nas na grilla. Nie chcę mi się schodzić na dół. Nie że jestem smutna czy coś tylko po prostu leniwa.

- Shay, zejdź na dół i pomóż mi przygotować wszystko ! - krzykneła moja mama z dołu. Nie odkrzyknęłam nic, gdyż stwierdziłam że to nie potrzebne zdzieranie gardła bo zaraz i tak będę na dole. Pomaganie w tym wszystkim zajęło mi godzinę. Ustawiałyśmy grilla, przygotowałyśmy napoje, jedzenie i inne takie. Teraz idę się przebrać. Nie przywiązuje zbytniej uwagi do ubioru. Najważniejsze abym czuła się w nim dobrze.

Ubrałam czarne rurki z dziurami, białe Air Force, białą bluzę i napisem "Chanel" a włosy upięłam w zwyczajnego kucyka. Gdy zeszłam na dół, przyszli państwo Brooks ze swoim synem. Wygląda znajomo.. No tak ! To ten chłopak z kawiarnii, co powiedział że jestem piękna ! Ale zaraz zaraz... TO JEST KOLEGA DANIELA. Kurwa

- Witaj Shay - powiedziała pani Brooks

- Dzień dobry, pani Brooks - odpowiedziałam z uśmiechem

- Och tyle razy Ci mówiłam,abyś mówiła do mnie po imieniu. - powiedziała z błogim uśmiechem

- Dobrze, Gina - odpowiedziałam z uśmiechem

- Do mnie też możesz mówić po imieniu dziecinko. Nie gryzę - powiedział pan Brooks i uśmiechnął się 'zalotnie'. Czasem mnie przeraża, serio

- Dobrze panie Peter - odpowiedziałam i szybko ulotniłam się do ogrodu, siadając na huśtawce. Przypomniałam sobie o tym chłopaku ... może powinnam z nim pogadać o nim. Może coś wie ?

- Pewnie chciałabyś pogadać o Danielu, zgadłem ? - zapytał nagle przysiadając się do mnie. Otworzyłam szeroko oczy. Czy on ma moc czytania w myślach ?

- A więc, widuje się z Danielem. - zaczął- Oczywiście nie w takim sensie - dodał szybko zauważając mój dziwny wzrok. - Jest on moim najlepszym przyjacielem.. - Do rzeczy - dodałam patrząc na niego.

- A więc on chciał Ci to przekazać, ale nie był w stanie - wreszcie powiedział i dał mi kopertę.


O co chodzi ?



a/n Shay taka troskliwa przyjaciółka, martwiąca sie o Daniela lmao

PS. Kocham Was xxx

random message ---> daniel sahyounieWhere stories live. Discover now