Skip: co
Skip: cO
Me: ??????????????????
Skip: Ty chcesz się ze mną spotkać ?
Me: yep
Nie rozumiałam Daniela. Jeśli mu się podobałam, to czemu nie chciał się ze mną spotkać? Może dlatego, że go olałaś idiotko
Skip : na pewno chcesz się spotkać ?
Me: chodzi o zemstę, pamiętasz ??
Skip: no..... tak
Me: więc kiedy i gdzie ?
Była 16. Mama pojechała na jakieś spotkanie. Nie mam taty. Opuścił nas kiedy miałam 2 latka. Smutne, ale prawdziwe. Poradziłyśmy sobie jakoś z mamą. Babcia pomaga nam jak tylko potrafi, chociaż mieszka w Nowym Jorku. Wysyła nam czasem pieniądze czy coś. A jeśli chodzi o Aaron'a... nie chce mieć z nim nic wspólnego. Okazał się być dupkiem i podrywaczem.Chcę aby poniósł karę za to, co mi zrobił. Obmyśliłam cały plan w głowie. Daniel na razie nic nie powie Lucy, że wie o tym nagraniu. Zapyta się jej o spotkanie a ona mu odmówi. Skąd to wiem ? Michael to wszytko załatwi, wiem to. Prawdę mówiąc, to już mu to napisałam. Załatwi wszystko, i gdy Lucy i Aaron będą umówieni na spotkanie nagle wpadnie na nich "przez przypadek" Daniel. Oczywiście w odpowiednim czasie. Czekam wciąż na odpowiedź Daniela, jednak nie odpisuje
Me: halo?
Me: daniel?
Me: DANIEL
Me: SKIP
Me: cholera, czemu nie odpisujesz?
Me: Daniel?
Me: patrz, napisałam twoje imię z dużej litery
Me: ......
Me: okej, WIELKIEJ
Me: zadowolony ?
Me: .
Me: ..
Me: ...
Me: ....
Me: ...........................................
Me: Daniel, czemu mnie ignorujesz ????
Następny dzień
Daniel wciąż mnie ignorował. Wysłałam chyba do niego z tysiąc wiadomości. Okej, nie przesadzajmy. Ze sto. Za dużo. Pięćdziesiąt. Dobra, tylko 17. Mam mało kasy na koncie, a nie chce za dużo wytracić. Dzisiaj niedziela, i sąsiedzi przychodzą do nas na grilla. Nie chcę mi się schodzić na dół. Nie że jestem smutna czy coś tylko po prostu leniwa.
- Shay, zejdź na dół i pomóż mi przygotować wszystko ! - krzykneła moja mama z dołu. Nie odkrzyknęłam nic, gdyż stwierdziłam że to nie potrzebne zdzieranie gardła bo zaraz i tak będę na dole. Pomaganie w tym wszystkim zajęło mi godzinę. Ustawiałyśmy grilla, przygotowałyśmy napoje, jedzenie i inne takie. Teraz idę się przebrać. Nie przywiązuje zbytniej uwagi do ubioru. Najważniejsze abym czuła się w nim dobrze.
Ubrałam czarne rurki z dziurami, białe Air Force, białą bluzę i napisem "Chanel" a włosy upięłam w zwyczajnego kucyka. Gdy zeszłam na dół, przyszli państwo Brooks ze swoim synem. Wygląda znajomo.. No tak ! To ten chłopak z kawiarnii, co powiedział że jestem piękna ! Ale zaraz zaraz... TO JEST KOLEGA DANIELA. Kurwa
- Witaj Shay - powiedziała pani Brooks
- Dzień dobry, pani Brooks - odpowiedziałam z uśmiechem
- Och tyle razy Ci mówiłam,abyś mówiła do mnie po imieniu. - powiedziała z błogim uśmiechem
- Dobrze, Gina - odpowiedziałam z uśmiechem
- Do mnie też możesz mówić po imieniu dziecinko. Nie gryzę - powiedział pan Brooks i uśmiechnął się 'zalotnie'. Czasem mnie przeraża, serio
- Dobrze panie Peter - odpowiedziałam i szybko ulotniłam się do ogrodu, siadając na huśtawce. Przypomniałam sobie o tym chłopaku ... może powinnam z nim pogadać o nim. Może coś wie ?
- Pewnie chciałabyś pogadać o Danielu, zgadłem ? - zapytał nagle przysiadając się do mnie. Otworzyłam szeroko oczy. Czy on ma moc czytania w myślach ?
- A więc, widuje się z Danielem. - zaczął- Oczywiście nie w takim sensie - dodał szybko zauważając mój dziwny wzrok. - Jest on moim najlepszym przyjacielem.. - Do rzeczy - dodałam patrząc na niego.
- A więc on chciał Ci to przekazać, ale nie był w stanie - wreszcie powiedział i dał mi kopertę.
O co chodzi ?
a/n Shay taka troskliwa przyjaciółka, martwiąca sie o Daniela lmao
PS. Kocham Was xxx
![](https://img.wattpad.com/cover/36760399-288-k393075.jpg)
YOU ARE READING
random message ---> daniel sahyounie
Fanfiction- hahahhahakochamcięhahahahah - Jesteś chory - Też Cię kocham