Rozdział 1

636 15 1
                                    

– Co takiego?! – dziewczyna krzyknęła, a jej rozemocjonowany głos poniósł się po całej restauracji, zwracając w stronę ich stolika dziesiątki par oczu chcących ocenić nietypowe poruszenie.

Amelie minimalnie skuliła się w sobie, nieprzygotowana na taką reakcję ze strony otoczenia, ale momentalnie skarciła się w myślach i chwyciła dłoń koleżanki. ­

– Cśś – wyszeptała Amelie chcąc ją uciszyć. – Nie możesz tak krzyczeć – przypomniała ukradkowo zerkając na wlepione w nich spojrzenia.

– A jak według ciebie powinnam zareagować na takie wieści?! – zapytała ta druga, ani trochę nie schodząc z tonu.

Dziewczyna ponownie rozejrzała się po otoczeniu i zacisnęła mocniej usta, bo zainteresowanie ich rozmową nie zmalało.

– Olivio, proszę – zwróciła się łagodniej do swojej przyjaciółki, której oczy zwęziły się, ukazując jedynie zarys brązowej tęczówki. – Nie chcesz chyba, żeby jutro pisały o nas wszystkie gazety, prawda?

– Dobrze, przepraszam – oznajmiła Olivia podnosząc ręce w obronnym geście. – Nie powinnam się wydzierać.

– Wiem, że jesteś przyzwyczajona do innego życia, ale w moim przypadku nawet najmniejszy szczegół może wywołać skandal. Wolałabym tego uniknąć.

Niestety prasa w obecnych czasach nie potrzebowała wiele do jego wywołania, a ten z udziałem księżniczki na pewno sprzedawałby się jak świeże bułeczki. Wystarczyło jedno zdjęcie ukazujące ją w nieodpowiednim świetle, a dziennikarze bez problemu dorobiliby do tego całą historię.

– Tak, wiem – odpowiedziała znudzonym głosem i machnęła ręką. – Królewskie życie nie jest proste – podsumowała z westchnieniem. – Niemniej jednak chciałabym wiedzieć jak do tego doszło, że twój ochroniarz odchodzi – oznajmiła i niedbale opadła na oparcie fotela obite welurowym materiałem w ciemnozielonym kolorze, a następnie poprawiła kilka niesfornych kosmyków, które opadły jej na twarz.

Amelie spojrzała na dziewczynę i momentalnie pozazdrościła jej swobody, na który tak bezkarnie mogła sobie pozwolić. Kraciasta koszula, którą miała na sobie, nijak wpasowywała się w gustowny klimat lokalu, a zagniecenia obecne na całej jej powierzchni w niczym nie pomagały. Paznokcie dziewczyny były nierówne i poobgryzane, a sięgające do brody włosy rozwiane w czterech kierunkach świata.

Księżniczka odruchowo poprawiła swoją pozycję jeszcze mocniej prostując plecy, choć wiedziała, że jej postawa już wcześniej była nienaganna. Wiedziała także, że jej fryzura wciąż pozostaje w nienaruszonym stanie, bo aż bolała ją głowa od dziesiątek metalowych wsuwek i włosów naciągniętych do granic możliwości.

– Nie odchodzi – wyjaśniła spokojnie Amelie wracając do rozmowy. – Po prostu nie będzie dłużej pełnił funkcji mojego prywatnego ochroniarza.

– Na jedno wychodzi – podsumowała Olivia niewiele robiąc sobie z tłumaczenia księżniczki. – Dlaczego? – dopytywała.

Miała ochotę przewrócić oczami, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nie wypadało jej robić tego publicznie. Prawdę powiedziawszy w ogóle nie wypadało jej tego robić, choć gdy miała pewność, że nikt nie patrzy, pozwalała sobie na małe ustępstwa względem etykiety.

– To skomplikowane – wyrwało się z jej ust, bo nie miała pomysłu jak inaczej ubrać to w słowa.

Ochroniarz, o którym była mowa, stał zaraz obok. Towarzyszył jej niemal nieustannie, bo miał obowiązek strzec jej, gdy opuszczała pałac. Zdarzało się to dość rzadko, ale na tyle często, by wywiązała się pomiędzy nimi jakaś nić porozumienia. Zaryzykowałaby także stwierdzenie, że byli przyjaciółmi. Nie mogła zatem wprost powiedzieć dziewczynie, że chodzi wyłącznie o jego wiek. Nie chciała sprawiać mu przykrości.

Królewski ochroniarzWhere stories live. Discover now