Rozdział 24

2.4K 115 7
                                    

~ Nicolas ~

Jestem cholernie szczęśliwy, że Amber tak szybko nam wybaczyła i zgodziła się spróbować. Nie wiemy w dalszym ciągu jak to wszystko się skończy, ale chociaż mam nadzieję na to, że będzie już teraz coraz lepiej. Musimy tylko z Maxem nie pozwolić jej odczuć, że nie jest nam równa. Musi czuć się dobrze w tym związku. Jest jego taką samą częścią jak ja, czy on.

Cholera i ten pocałunek. Był taki słodki. Miałem ochotę na coś więcej, ale jednak jestem osłabiony w dalszym ciągu. Już i tak Max jak zwykle musiał pokazać kto tutaj rządzi i zachłannie wbił się w moje usta.

- Powinniście pojechać do domu. Nie ma sensu żebyście zostawali tutaj na noc. - Odezwałem się do nich, bo widzę jak Amber zaczyna już przysypiać.

- Zostaniemy tutaj. - Amber podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do mnie. - Jedną noc już tutaj spędziliśmy i nie było tak źle. - Zaśmiała się.

Jezu uwielbiam jej śmiech. Zakochałem się w niej. Może ona jeszcze czegoś takiego do mnie nie czuje, ale wierzę, że wkrótce i ona powie do mnie, że mnie kocha.

- Miło mi skarbie, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. Lepiej żebyście spali w wygodnym łóżku, a nie w pozycji siedzącej na szpitalnej kanapie. Nigdzie wam nie ucieknę. - Złapałem za jej dłoń i przyłożyłem do moim ust lekko całując ją w nią. - Maxwell zabierz Amber do jej rodziców i wróćcie rano.

- Jesteś pewny? Możemy jeszcze trochę posiedzieć z tobą.

Chciałbym, ale też nie chcę męczyć Amber. Widzę, że jest już zmęczona. Chcę o nią dbać, a aktualnie to jedyny sposób na to. Maxwell zresztą też nie wygląda najlepiej. Nie dość, że cały tydzień chodził jak zombie to jeszcze teraz ja przysporzyłem mu zmartwień przez te dwa dni.

- Jestem pewny. Też już jestem lekko zmęczony. Niby pospałem sobie dwa dni, a jednak zmęczenie daje się mi we znaki. - Zaśmiałem się.

- Zostawiłam twój telefon w szafce przy łóżku. Jak czekałam z tobą na karetkę to dzwonił do ciebie Max dlatego go zabrałam.

- Dzięki. - Ścisnąłem jej dłoń. - Jak się będzie coś działo to będę dzwonił.

- Zostawiam ludzi przed salą żeby cię pilnowali.

- Max kochanie, kto niby ma mnie teraz zaatakować?

- Nie zapominaj, że nie wiemy dla kogo pracował Colin. Dopóki się tego nie dowiemy to ty i Amber nigdzie bez ochrony nie wyjdziecie. - Amber spojrzała się na niego zaskoczona. - Skarbie nie będę ryzykował, że tobie lub Nickowi coś się stanie. Twój ojciec nie chce współpracować więc musimy czekać aż Cień się odezwie i będę mógł mu zlecić śledztwo.

No tak niezastąpiony Cień. Gość jest dobry w tym, co robi, ale skontaktować się z nim jest ciężko. Nigdy nie kontaktuje się z tego samego numeru. Jedyne, co ma niezmienne od lat to adres e-mail. Piszesz do niego wiadomość, a wtedy on się z tobą kontaktuje. No więc póki tego nie zrobi to masz związane ręce.

- Pogadam rano z ojcem. Może mnie coś powie, a jak nie to zadzwonię do Ethana i zapytam się, czy przypadkiem on czegoś nie wie. W końcu ojciec wszystko mu przekazał więc może też wtajemniczył go w inne sprawy.

O ile Ethan będzie chciał z nami współpracować. Amber powiedziała mu, że przyłapała Maxa na zdradzie więc nie wiadomo, jak zareaguje gdy dowie się, że mu to wybaczyła. Raczej wątpię żeby od razu przyznała się do tego, że chce spróbować związku z nami dwoma.

- Możesz spróbować, ale wydaje mi się, że to nic nie da. - Powiedział do niej Maxwell.

- No dobrze w takim razie niech ochrona zostanie, a wy już jedźcie do domu. Nie ma sensu żebyście tutaj zostawali na noc skoro się obudziłem. W razie czego i tak są lekarze i pielęgniarki.

Tylko nasza Amber (American Mafia Story vol. 3)(18+) ✔️Where stories live. Discover now