ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

Start from the beginning
                                    

Najwidoczniej sama nastawiałam się na najgorsze.

Lekcja trwa dalej, a ja pogrążam się w swoich myślach. Przepisuję notatkę z tablicy i nawet nie narzekam.

— Dobrze, to by było na tyle, panno Fauntleroy i panie Black zostańcie na moment.

Marszczę brwi spoglądając ukradkiem na ślizgona, a ten najwyraźniej też nie wie czego chce od nas stary Ślimak. Biorę głęboki oddech i podchodzę do nauczyciela.

Gdy ostatnia osoba wychodzi z klasy i zamyka za sobą drzwi, czuję jak Regulus ociera się swoim ramieniem o moje.

— Cieszę się, że wyszła z waszej strony taka inicjatywa — zaczyna nauczyciel, jedną dłonią poprawiając szarą kamizelkę. — Dlatego też chciałbym udostępnić wam moją salę i magazyn po lekcjach, abyście mogli doskonalić również umiejętności praktyczne.

Slughorn wyciąga z małej kieszeni swojej ciemnej marynarki dwa klucze i podaje je Blackowi, a ja tylko staram się ładnie uśmiechać, choć czuję, że średnio mi to wychodzi.

— Dziękujemy, to miło z pana strony.

Odpowiada chłopak stojący obok mnie, po czym chowa klucze do kieszeni swoich spodni.

— Wie pan co, musimy zmykać na następną lekcje, do widzenia!

Chwytam za koszulę ciemnowłosego który przed wyjściem z klasy rzuca tylko szybkie dowidzenia! i wypycham go razem ze mną na zewnętrz. Wzdycham głośno gdy zamykam drzwi i oboje znajdujemy się już daleko za salą od eliksirów.

— Każda minuta dłużej w towarzystwie tego człowieka przyprawia mnie o zawał serca.

Regulus parska śmiechem na moje słowa i kręci głową rozbawiony. No rzeczywiście, bardzo śmieszne, boki zrywać.

— Podoba mi się jego propozycja.

Zakładam dłonie na piersi spoglądając na niego zza przymrużonych powiek. Ten chłopak był naprawdę niemożliwy.

— No wiesz, doskonalenie umiejętności praktycznych...

Przez chwilę tępo wpatruje się w jego zawadiacki uśmiech aby po chwili uderzyć go z całej siły otwartą dłonią w tył głowy. Na Merlina, czym sobie zasłużyłam.

— Auć! Ostatnio nie protestowałaś!

Fukam pod nosem na jego słowa i wyprzedzam go o parę kroków. Mimo tego nie potrafię powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta.

Czuję jak jego dłonie przyciągają mnie do siebie, lecz widząc kątem oka siedzącego nieopodal Aegona, wyrywam się jak oparzona.

— Zapominasz się, Regulus.

Mówię ostrzegającym tonem, a ten puszcza moje łokcie i skanuje mnie wzrokiem.

— Przecież Aegon o nas wie.

— Wie i jest wściekły. Nie chcę naginać jego cierpliwości.

Ślizgon zirytowany wzdycha pod nosem, aby następnie minąć mnie i pójść przed siebie.

— W takim razie do później, Fauntleroy.

Biorę głęboki oddech aby powstrzymać się przed pobiegnięciem za nim. Co za idiota. Przecież doskonale wie jakie konsekwencje czekają i mnie, i jego jeżeli ktokolwiek więcej dowiedziałby się o tym co jest między nami.

Zresztą, to dobre pytanie. Co jest między nami?

Czy Regulus mnie kochał? Czy ja kochałam go?

Nie potrafiłam odpowiedzieć na te pytania.

   NA ZAWSZE WDZIĘCZNY ⸺   r. blackWhere stories live. Discover now