Część 36 / 2

Zacznij od początku
                                    

Od Gombaoidwietrójki: I jak? Dzisiaj czy kiedy?

Do Gombaoidwietrójki: Pojebało xdd Po jutrze, bo dzisiaj była w takim średnim nastawieniu jeszcze do mnie. I w zasadzie to zalała się w pizdę i śpi.

Od Gombaoidwietrójki: XDDD WYSOKO

Na tą wiadomość nawet nie chciało mi się odpisywać. Mój humor nie tryskał szczęściem. Co prawda cieszyłem się że poproszę ją o rękę. Ale stres utrudniał mi ukazanie czegokolwiek poza nim. I stąd ta moja opryskliwość. Mam tylko nadzieje że nie wkręciła sobie nic do głowy, że faktycznie się coś dzieje a wakacje to tylko przekupstwo, bo mnie chyba z butów wyjebie. Po zaciągnięciu się filtrem i o mały włos nie wyrzyganiu płuc zdecydowałem się wrócić do pokoju. Gdy przekroczyłem jego próg, zauważyłem że dziewczyna próbuje wstać. Chciałem zamknąć okno, bo było na prawdę chłodno, ale kiedy moje ciało obróciło się w jej stronę plecami, usłyszałem tylko huk, spowodowany jak się okazało, upadającą brunetką na podłogę. Podszedłem do niej, stając centralnie nad nią. A ta zaczęła się śmiać, próbowała coś mówić ale plątał jej się język i nie wiele szło zrozumieć.

- Michuuu, toaleta... - pomogłem jej sprawnie się zebrać, i zaprowadziłem ją blisko sedesu. Ledwo zdążyłem chwycić jej włosy a ta oddawała wszystko co zjadła, wypiła, i chyba wchłonęła do muszli. Głośno przy tym szlochając. Kucnąłem blisko dziewczyny, ale niezbyt blisko wymiocin. Wiecie jak na mnie działają...

- Myszko, co się dzieje? Dlaczego płaczesz? Boli cię coś? - martwiłem się o moją przyszłą żonę, chyba.

- Upiłam się, bo boję się że ten wyjazd jest tylko kłamstwem, kolejnym... - położyła głowę na sedesie, a wraz z wypowiedzianymi słowami, nie liczyło się dla mnie to że w muszli pływały resztki jedzenia, a ona sama jest cała orzygana. Przysunąłem się bliżej oraz odgarnąłem jej grzywkę z czoła.

- Posłuchaj mnie uważnie, nikogo tak nie kochałem jak ciebie. I nigdy kochać nie będę. Jesteś Dagmara, niezastąpioną kobietą mojego życia. I tyle ile razem przeszliśmy to nikt nie przeszedł. Zrozum, że nigdy się mój błąd w stronę twojego serducha, nie powtórzy. Bo za tobą szaleje, jak za nikim innym. - dużo kosztowało mnie powiedzenie tego wszystkiego i nie oświadczenie się. Ale udało się. I finalnie dziewczyna miała przestać płakać. Lecz się to nie stało. - Nie płacz Daga... - nie umiałem pomóc. Skoro nawet takie słowa wprawiały ją w czarną rozpacz.

- Ufam że tak jest, po prostu w twój zegarek wplątały się moje włosy, wyciągnij je proszę. - westchnęła, już nie płacząc, chociaż tyle. Wyplątałem delikatnie włosy, tak aby za bardzo jej nie szarpać. Spłukałem wodę, Daga umyła sobie buzię i położyła się do łóżka. Po chwili z sypialni dobiegał cichy dźwięk chrapania dziewczyny. Poszedłem wziąć prysznic i postawiłem na telewizje. I szczerze błagałem o smart tv. Na szczęście mi się fartnęło. Ułożyłem się wygodnie obok dziewczyny, lekko ją odkrywając, żeby się nie zgrzała i włączyłem telewizor. Zegar pokazywał godzinę chwilę po drugiej. I zanim zasnąłem też sprawdziłem godzinę i wskazywał w pół do czwartej...

***

Dagmara:

- Czemu tylko ja idę na ten masaż? - spytałam, przebierając się tylko w ręcznik. I to mnie właśnie w tym masażu martwiło, ale już chuj z tym.

- Bo to dla bab. - wzruszył ramionami, leżąc na łóżku.

- Wiesz że tam ma być masażysta i będzie dotykał mnie wtedy po tyłku no nie? - chciałam go trochę wkurzyć.

- Jakoś przeboleje, leć już bo zaraz się spóźnisz. - uciął, wstając i dając mi buziaka w czoło. Faktycznie wyszłam z pokoju i udałam się w dół schodami, aby dotrzeć do pomieszczenia ze stanowiskiem do masażu. Gdy jednak otwarłam drzwi, lekko mnie to miejsce zdziwiło. Na szczęście wzięłam telefon szybko robiąc fotkę. Dalej nie wychodząc z podziwu.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz