Piętro 3

5 1 0
                                    

"Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wyglądałby koniec świata? Ja tak. Myślę, że to byłby hałas, jaki usłyszałbyś, gdyby nagle milczała cała przyroda" - Stephen King

Mogło mi się wydawać teraz, że jestem już dość wysoko, bo tu było zupełnie ciemno. Tutaj szyby na końcu były zastawione, więc poruszałem się po korytarzu po omacku. Drzwi, które się ostały, miały odchodzące, wyblakłe naklejki. Nie miałem nawet pojęcia, co przedstawiają. Rozejrzałem się po długim korytarzu. Coś leżało na ziemi. Wykrzywione rurki nie ułatwiły mi domysłów. Podszedłem i kopnąłem, więc przedmiot. Zaskrzypiał i zazgrzytał, kiedy metal przejechał po podłodze. Zmarszczyłem brwi, szukając w głowie nazwy. Nie mogłem jej sobie nijak przypomnieć. Nie chcąc stać tu dłużej, skierowałem swoje kroki w stronę mieszkań. Kapanie wody i ostra woń próchna uświadomiła mi, że tu nie wiem skąd płynie woda. Powiodłem wzrokiem po suficie, szukając źródła spadania kropli. Znalazłem spęczniały fragment i już w głowie prosiłem, aby teraz nie postanowił się oberwać. Miałem też nadzieję, że kolejne piętro nie będzie też zalane, ale zaraz dotarło do mnie, że gdyby tak było, to woda już by się tu dostała. Podłożyłem ostrożnie rękę, gdzie skapywały krople. Nie mam pojęcia czemu, ale chciałem poczuć samo ich uderzenie na skórzanej rękawicy. Pamiętam, że robiłem tak przy rynnach, jak padał deszcz. Robiły się potem zimne palce, a ja pod czujnym okiem matki szorowałem je ciepłą wodą z kranu. Niewiele pamiętam o matce. Jeśli dłużej się zastanowić to nie byłem nawet pewny koloru jej oczu. Może właśnie były błękitne jak te ściany w moim dawnym pokoju? Za to doskonale pamiętam, że miała krótkie, ciemne włosy, zawsze w nieładzie. Nigdy nie miała dość czasu, choć zajmowała się tylko mną no i pracowała tak jak tata. Lubiła się śmiać. Przynajmniej taką ją pamiętam. Imię też pamiętam Ewa. Proste, bo na aż 3 litery. Nosiła mnie często i przytulała do siebie. Czytała mi na noc, no i to ona kupiła mi pierwszy rower. Zaraz. Przypomniałem sobie, jak nazywał się ten przedmiot z korytarza. To był rower. Wróciłem do niego i wilgotną już rękawiczką od wody, przejechałem po wygiętych rurkach. Metal był chropowaty w dotyku zapewne. Ciekawe kto na nim jeździł i jak się mieścił z nim w windzie. Obróciłem głowę się właśnie, próbując sobie wyobrazić, jak mogło to wyglądać, ale wtedy miałem wrażenie, że coś uderzyło w środku. Zamarłem w bezruchu. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej. Krew uderzyła do głowy, a myśli galopować. Kto lub co to było tu prócz mnie? Miałem nadzieję, że to nie byli ci inni lub mutanty. Nie wahałem się dłużej, dopadłem lewej klatki schodowej i zastawiając się więcej, znalazłem się znów na schodach. Nie żałowałem, że tak szybko opuściłem to piętro. Obejrzałem już tam wszystko. Spocony od strachu powiodłem niebieskimi oczami, po poprawieniu moich czarnych kosmyków wziąłem głębszy oddech. Miałem 21 lat, a bałem się teraz jak wtedy co miałem 7 lat. Ruszyłem, rozglądając się i oglądając za siebie na piętro czwarte.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
No już wiecie ile ma lat i jak mniej więcej wygląda. Po co zwracam na to uwagę? Może dlatego, że niby detale, ale jednak coś mówią o człowieku. Łapie się na tym, że coraz częściej łatwiej być mi samotnym. A wy? Czy czujecie się samotni?

PS: Pozdrawiam czwartą osobę :) Tosiek_18

PierdołyWhere stories live. Discover now