Rozdział 24

139 1 1
                                    

Znowu wszyscy siedzieliśmy przy stole z tą różnicą, że Percy, Alexander i Cameron zostali już opatrzeni. Siedziałam pomiędzy braćmi, a naprzeciwko nas siedziali pozostali.

Atmosfera była tak gęsta, że można by było ją kroić nożem. Percy i Nate mierzyli starszyrznę morderczym wzrokiem i w końcu przerwali ciszę.

- A więc słucham, o co chodzi. Co przed nami ukrywacie od tylu lat? - Zapytał młodszy, ale nie uzyskał odpowiedzi.

- No proszę proszę teraz wam języka w gębie zabrakło? - Dodał Percy po czym spojrzał na mnie. - A może ty kruszynko raczysz cokolwiek nam powiedzieć? - Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam ze zawieszoną głową.

- Nie wiem za dużo na ten temat. Po tej okropnej kolacji w restauracji Cecile do mnie przyszła i tak jakoś wyszło, że powiedziała cytuje " w sumie to go rozumiem. Ja go kiedyś zdradziłam. Zresztą Cameron nie jest ojcem Nathaniela tylko jest nim Alexander" Czy jakoś tak to było. Dzień później przyszła do mnie i powiedziała, że nie mogę wam tego pod żadnym pozorem powiedzieć bo, i tak nic to nie pomoże tylko jeszcze zaszkodzi. To tyle ile wiem.

- No a teraz wy, co wam nie dało powiedzieć prawdy? - Zapytał Percy.

- A jak niby mieliśmy to zrobić. - Zabrał głos najstarszy z obecnych. - Przyjść i powiedzieć no słuchajcie ogólnie Nate jest moim synem, więc w sumie to jest twoim bratem, ale i bratem twojego ojca więc, i twoim wujkiem?

- Można było nie pieprzyć żony swojego syna nie sądzisz. - Kontynuował mój narzeczony. - Powiecie co tak właściwie wami kierowało, że takie coś odpierdoliliście?

Cecile, Cameron i Alexander spojrzeli po sobie po czym kobieta powiedziała.

- To chyba oczywiste, że to wina alkoholu i trudnościami w małżeństwie. Po za tym to było nie uniknione.

- Idę zwymiotować. - Powiedziałam wstając od stołu.

- Idę z tobą. - Rzucił Nate.

- Jesteście chorymi pojebami. - Rzucił gdzieś za mną Percy.

Gdy znalazłam się na zewnątrz nie mogłam się powstrzymać i zwróciłam wszystko, co miałam w żołądku, a w moje ślady poszedł Nathaniel. Gdy już skończyliśmy nasze grupowe żyganie oparłam się o ścianę, po której się osunęłam i zapytałam mężczyznę.

- Jak się czujesz? - Bałam się o niego w końcu usłyszenie takich nowin to nic przyjemnego.

- Jak gówno. - Usiadł obok mnie i kontynuował. - Brzydzę się samego siebie.

- Chcesz pojechać do nas? Odpoczniesz od tego całego syfu.

- Nie, wyjadę chyba do Europy albo Azji. Muszę to wszystko sobie poukładać.

- Gdybyś potrzebował pomocy to przyjeżdżaj do nas, albo po prostu dzwoń. Nawet jeśli chciałbyś po prostu porozmawiać z kimś. U nas w domu zawsze będzie dla ciebie miejsce.

- Dziękuję. Percy jest szczęściarzem, że cię ma. Też chciałabym mieć kiedyś taką osobę przy sobie.

- Na pewno kiedyś ją znajdziesz, a po za tym ja zawsze będę. - Powiedziałam przytulając go. Po długiej chwili mężczyzna wstał i powiedział.

- Idę się spakować. Jeszcze raz dziękuję za wszystko.

W tej samej chwili podszedł do nas Percy i skinął głową w stronę brata mówiąc.

- Jeśli chcesz zatrzymaj się u nas.

- Nie dzięki, wyjeżdżam.

- Gdybyś czegoś potrzebował to wal śmiało pomożemy ci bracie.

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz