Rozdział 12

236 2 2
                                    

- Na pewno masz wszystko?

- Tak mam wszystko. Nawet jeśli czegoś zapomniałam to mi wyślesz. - Stałyśmy na lotnisko czekając na odprawę. Niestety wszystko, co dobre kiedyś musi się skończyć, a 3 tygodnie w rodzinnym mieście nie stanowiły wyjątku.

- Napisz jak dolecisz.

- Dobrze napiszę.

- Tylko nie zapomnij. Albo mam lepszy pomysł napiszę do Percy'ego by on dał znać jak już cię odbierze.

- Nie za dobry masz z nim kontakt? - Moja matka momentami wydawało się, że miała lepszy kontakt z moim chłopakiem niż ja sama.

- Powinnaś się z tego cieszyć, a nie marudzić. - Powiedziała poważnym tonem- Kocham cię pamiętaj.

- Tak pamiętam, też cię kocham. - Ostatni raz ją przytuliłam i odeszłam.

Już czułam jak ciężko będzie mi jutro wstać do pracy. Jedynym plusem powrotu było to, że zobaczę się z Percym, który 5 dni temu musiał wracać przez jakieś sprawy w firmie. Po całej tej sytuacji z Andersonem mężczyzna wyznał mi całą prawdę. Bynajmniej tak twierdził, a ja nie miałam podstaw by mu nie wierzyć.

Po powrocie czekała mnie również, rozmowa z Izzy i Lily, które już mi zapowiedziały, że będę musiała im o wszystkim, co wydarzyło się w Kalifornii opowiedzieć.

Po godzinie z hakiem wylądowaliśmy w Las Vegas. Gdy wyszłam z odbioru bagażu od razu w oczy rzucił mi się wysoki brunet, który trzymał tabliczkę z napisem " Lawan Roy". Podbiegłam do mężczyzny, który mnie uniósł i mocno objął łącząc nasze wargi.

- Tęskniłem wiesz? - Zapytał mężczyzna patrząc mi głęboko w oczy. - Miałem już myśli by tam lecieć tylko po to by cię przytulić.

- To było tylko 5 dni. Jak ty wytrzymałeś 26 lat beze mnie?

- To było najgorsze 26 lat mojego życia.- Percy postawił mnie na ziemię i wziął mój bagaż. - A ty za mną nie tęskniłaś?

- Miałam tęsknić? To było najlepsze 5 dni od kiedy cię poznałam. - Zaśmiałam się, ale szybko dodałam. - No jasne, że tęskniłam kochanie.

Wyszliśmy z lotniska, a Percy wyciągną telefon i zaczął do kogoś dzwonić.

- Amberly, tak doleciała. Tak wracamy. Tak później zadzwonię. - Powiedział rozłączając się.

- Nie wierzę po prostu... Serio?! Zaczynam być zazdrosna o własną matkę. - Powiedziałam poważnym tonem próbując ukryć uśmiech. - Przez ostatnie 5 dni rozmawiałeś z nią więcej niż ze mną, a teraz jeszcze się umawiacie na nocne pogawędki.

- Wiesz miałem ci tego nie mówić, ale wolę starsze, a ty byłaś mi tylko potrzebna by poznać twoją matkę. Szykuj się bo niedługo będziesz do mnie mówić tato. - Powiedział śmiertelnie poważnym tonem przyciągając mnie do siebie. - Ale skoro jesteś taka zazdrosna możesz coś, zrobić bym wieczorem nie miał czasu na nocne pogawędki. - Powiedział całując mnie i cicho się śmiejąc. - Mam nadzieję, że nie masz planów na ten wieczór bo zabieram cię na randkę.

Po tych słowach odszedł i z samochodu wyciągnął ogromny bukiet róż, który mi wręczył. Później spakował moją walizkę i wsiedliśmy w samochód. Mężczyzna całą drogę trzymał swoją rękę na moim udzie i kreślił palcem okręgi. Cieszyłam się, że to robi bo, tęskniłam za jego dotykiem. Po 20 minutach dojechaliśmy nad jezioro, a mężczyzna wyjął z bagażnika śliczny kosz piknikowy i udaliśmy się bliżej wody. Percy rozłożył koc i jedzenie. Przez 1,5h siedzieliśmy i rozmawialiśmy o głupotach. Mężczyzna leżał na moich kolanach wpatrując się w moje oczy.

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Where stories live. Discover now