Rozdział 2

553 10 18
                                    

Gdy właśnie miałam pocałować Jasona Derulo zadzwonił budzik. Czemu zawsze w najlepszym momencie snu budzik musi zadzwonić? Podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony. Dzięki temu, że dużo zarabiałam było mnie wreszcie stać na trochę lepsze mieszkanie i na leczenie dla mojej mamy. Dzień zapowiadał się naprawdę wspaniale słońce świeciło, a po ludziach na zewnątrz mogłam stwierdzić, że jest dziś naprawdę ciepło.
Udałam się do kuchni gdzie włączyłam moją playliste na spotify i zaczełam przygotowywać śniadanie. Następnie udałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, i podkręciłam włosy. Później wróciłam do sypialni gdzie zamierzałam wybrać ubranie na dzisiejszy dzień. Postawiłam na pół długą plisowaną beżową spódnice, dopasowaną bluzkę w tym kolorze i szpilki. Włosy lekko spięłam beżową wstążką. Całość prezentowała się naprawdę dobrze. Miałam jeszcze chwilę więc zaczełam sprawdzać, co mam dziś do zrobienia. Zdałam sobie tym samym sprawę, że minęły już 3 miesiące odkąd rozpoczęłam pracę u Percey'go. Nigdy mu za to nie podziękowałam za, co było mi głupio. Dlatego postanowiłam zrobić to jak najszybciej w tym tygodniu.

O 7:40 chwyciłam torebkę, okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z mieszkania. Przed budynkiem jak zwykle czekał na mnie Percy, niezmiennie od 3 miesięcy.

- Dzień dobry.- Przywitałam się z nim.

- Dzień dobry, gotowa na ciężki dzień? - Zapytał podając mi kubek z late, które dostawałam codziennie rano.

- A co takiego ciężkiego ma dziś być? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie wsiadając do samochodu. Percy jak zwykle zamknął moje drzwi i zajął swoje miejsce.

- Mamy dziś rozmowę z ważnym klientem. Muszę się na nią jeszcze trochę przygotować. Dasz radę ogarnąć salę konferencyjną na tą rozmowę?

Spięłam się lekko, ponieważ ostatnio jak mi ktoś kazał to zrobić nie skończyło się to za dobrze. Szybko jednak odpędziłam od siebie te myśli.

- Jasne nie ma problemu. - Odpowiedziałam szybko by mężczyzna nie zauważył mojego spięcia.

Podczas reszty drogi Percy opowiadał mi o nowym kliencie i tłumaczył na, co trzeba zwrócić szczególną uwagę podczas przygotowań. Gdy dojechaliśmy na miejsce mężczyzna jak zwykle podał mi ramię, które przyjęłam i razem weszliśmy do budynku. Gdy dotarliśmy na górę Percy zniknął w swoim biurze, w ja zaczełam przygotowania do spotkania.
Drukowałam wszystkie potrzebne dokumenty i je rozkładałam. Przygotowałam stół z drobnym poczęstunkiem tak jak prosił Percy, równo o 10 zakończyłam przygotowania i powróciłam do swoich normalnych zajęć. Pół godziny później przyszedł ten ważny klient ze swoim zespołem.

- Dzień dobry panowie. Panie Villin, pan White czeka na górze proszę za mną. - Powiedziałam uśmiechając się ciepło.

Pan Villin był wysokim mężczyzną z blond włosami o przyjaznym wyrazie twarzy. Jeśli chodzi o Percey'go zawsze dziwnie mi było mówić o nim pan White. Na początku miałam problem z zwracaniem się do niego po imieniu, ale zawsze nalegał bym tak robiła i finalnie się do tego przyzwyczaiłam.

- Czego się panowie napiją? - Zapytałam Villina i jego towarzyszy dochodząc do sali konferencyjnej. Wszyscy poprosili o zwykłą czarną kawę. Zatrzymałam się przed odpowiednimi drzwiami.

- To tu. - Poinformowałam znów się ciepło uśmiechając.

- Dziękujemy- Odpowiedział Villin.

Skinęłam głową i odeszłam do kuchni by przygotować kawę. Spotkałam tam Lily.

- Hej kochana.- Przywitał się kobieta radosnym głosem. - Jak mija ci dzień?

- Cześć, wszystko w porządku a u ciebie?

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon