39

1K 92 23
                                    

39

NATE


Jakiś czas później unoszę się na powierzchni.

Woda jest ciepła, a noc spokojna. Wpatruję się w rozgwieżdżone niebo próbując znaleźć rozwiązanie z sytuacji, w której się znalazłem. Na własne życzenie.

- Pójdziesz na cmentarz? - Słyszę Elizabeth. Jej głos jest blisko i choć jestem zwrócony w przeciwnym kierunku z łatwością mogę sobie wyobrazić troskę malującą się na jej twarzy.

- Cooper zasnął? - Celowo szukam drogi ucieczki.

- Tak. - Rozlega się plusk. - Powinieneś pójść.

- Powinienem wiele rzeczy. - Mruczę pod nosem nie odrywając wzroku od migoczących gwiazd. - Na przykład powinienem powiedzieć, że wcale nie udawałem przed twoją mamą.

- Co? - Woda zaczyna falować, ale jeszcze nie opadam na dno. Uspakajam oddech, choć serce wali w piersi jak na wyścigi. Przepełniają mnie emocje, które wolałbym uciszyć, ale...nie daję rady. Te szalejące uczucia są zbyt silne. Przymykam powieki, a potem moje dryfujące ciało spotyka opór. Dobiłem do końca basenu i głowa uderza lekko o kafelki.

- Czego nie udawałeś, Nate?

- Wszystkiego. - Uśmiecham się słabo zmieniając pozycję. Teraz stoję twardo na nogach i wpatruję się w siedzącą na krawędzi basenu kobietę. Ma na sobie moje szorty, które musiała ściągnąć w pasie przynajmniej z dziesięć razy i koszulkę. Także moją. Także stanowczo za dużą. Pasują jej moje ciuchy.

- Wygodne? - Zagaduję

- Tak, są bardzo luźne. Po tylu godzinach w dopasowanym stroju potrzebowałam czegoś swobodniejszego. Dziękuję.

- Jesteś pewna, że nie chcesz wejść do wody?

- Jestem w wodzie. - Uśmiecha się wskazując na zanurzone nogi aż po kolana. - To mi w zupełności wystarczy. Czy możemy jednak wrócić do wcześniejszego tematu?

- Nocowania? - Zgrywam głupka.

- Nie, nie aż tak wcześniejszego.

- Hm

- Tego, że nie udawałeś przy mojej mamie.

- Naprawdę cię lubię, Elizabeth - Mówię kładąc dłonie na powierzchni wody. - Bardzo cię lubię. - Powoli zmierzam w jej kierunku.

- Ja ciebie też bardzo lubię. - Odpowiada spokojnie.

- Niezupełnie wiem jak ci to przekazać - Uśmiecham się, czując się jak palant. - Ta gra, ona jest od dawna skończona.

- Jaka gra?

- Ta, o której ci wspominałem.

- Och, okej. - Marszczy brwi nie rozumiejąc ani słowa. Nie winię jej, bo w tym momencie sam mam problemy, żeby siebie zrozumieć, a jednak nie urywamy naszej rozmowy. Jednak wciąż znajdujemy się w tym samym punkcie. Opieram się rękoma po obu stronach jej ciała, dzięki czemu mam ją blisko siebie. Niczym w potrzasku. Zakleszczona między moimi szerokimi ramionami.

- Skoro ta gra jest skończona - Wbija we mnie swoje czujne spojrzenie. - To co to właściwie znaczy?

- Może po prostu tyle, że się w tobie zakochałem.

- Jesteś pijany? - Pyta ostrożnie. - Nie widziałam, żebyś coś wypił, ale może zrobiłeś to kiedy nie patrzyłam?

- To trwa już jakiś czas. - Ciągnę niezrażony jej reakcją. - Mam nadzieję, że to co dziś rano powiedziałaś jest nadal aktualne?

NATE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz