6

1.2K 100 14
                                    

                                                                                      6

- Mogłaś mnie uprzedzić! - Syczę zaciskając dłoń na szkle. Jesteśmy w klubie Blue Lagoon. Zwykle nie chodzę do takich miejsc, bo zwyczajnie nie mam czasu, ale dziś uznałam, że zrobię wyjątek. W końcu miałam za sobą pierwsze (bardzo stresujące) pierwsze dwa dni pracy w Harris&Smith! Chloe patrzy na mnie tak jakby przed sekundą z mojej szyi wyrosła druga głowa. Uśmiecha się półgębkiem i popija swój kolorowy drink udając, że nie słyszy rozdrażnienia w moim głosie.

- O czym? - Zgrywa niewiniątko.

- Ten twój kolega to pieprzony magnat finansowy!

- Wiem, ale jest naprawdę spoko. Żaden z niego snob. Zresztą pamiętasz te wszystkie żaby, które mi podrzucał, nie? Typowi milionerzy się tak nie zachowują. To porządny facet.

Ha!

- Porządni raczej też nie.

- Po prostu ma poczucie humoru. Nie robi tym nikomu krzywdy.

- Pamiętasz jak mówiłam ci o porwaniu Coopera?

- Jasne. Coś się stało?

- On był tym porywaczem - Oznajmiam z satysfakcją. - Nie zmyślam!

- Serio? Nie! To niemożliwe! Nate? Musiałaś go z kimś pomylić.

- Mówię poważnie. Przyznaję, że wtedy trochę mnie poniosło, ale to był on. Mój kurwa przyszły szef. Rozumiesz to?

- Szaleństwo! - Wybucha śmiechem. - A co na to Robert? Powiedziałaś mu? W ogóle jak zareagował? Zadowolony z twojej nowej posadki?

- Nie powiedziałam. A co do nowej pracy... - Marszczę nos. - Martwi się, że wskoczyłam na zbyt głęboką wodę. Jest troskliwy, chce dla mnie jak najlepiej. Pewnie jego obawy są uzasadnione.

Chloe kiwa głową, ale zaraz przestaje się uśmiechać i chwyta mnie za ramię.

- Wykorzystuje cię.

- Co?

- Nie co tylko kto. Robert.

- Daj spokój.

- Znasz moje zdanie. To nie jest facet dla ciebie.

Wzdycham głęboko. Oczywiście, że znam zdanie Chloe na temat Roba. Nie lubi go, od samego początku za nim nie przepadała twierdząc, że stał się moim utrzymankiem.

- Ale wiem kto idealnie by się nadawał.

- Święty Mikołaj?

- Nate. - Oświadcza ze szelmowskim uśmiechem.

- Zdziczałaś? - Piszczę omal nie krztusząc się drinkiem.

- Wręcz przeciwnie. Myślę, że do siebie pasujecie.

- Co było w twoim alkoholu? Dosypali ci czegoś? Masz zawroty głowy?

- Wszystko w porządku. Killian po mnie przyjdzie. Ale wracając....

- Żadne wracając. - Ucinam pośpiesznie.

-Gdybyś tylko mogła zobaczyć swoją minę! - Rechocze Chloe. - Ciesz się! masz najlepszą pracę świata! Każdy chciałaby być na twoim miejscu. Ba, sama złożyłam tam papiery, ale nawet nie przeszłam wstępnej rekrutacji.

- Żartujesz? - Wytrzeszczam oczy. - Aplikowałaś do Harris&Smith?!

- Jak mówiłam; to najlepsza praca świata. - Stwierdza wypijając do końca drinka. - Masz cholerne szczęście. I najwidoczniej jesteś bystrzejsza ode mnie.

NATE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz