Zgoda

998 35 40
                                    

TW, SAMOOKALECZANIE

Nie spałam całą noc. Całą cholerną noc. Znowu.

Myślałam tylko o tym, że za takowy miesiąc Asher miał wziąć udział w wyścigu, który mógł rozjebać jego życie na milion małych kawałeczków. Czy on naprawdę nie zdawał sobie z tego sprawy? Nie uważa, że to przecież niebezpieczne i nie powinien tego robić? Nie powinien się zgadzać, a zrobił to.

Biegłam przed siebie, starając się unormować oddech, który był bardzo szybki i urwany. Biegłam szalenie szybko, chcąc wyzbyć się wszystkich negatywnych emocji, jakie we mnie siedziały. Chciałam chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości i tego, co chce zrobić Storm. Było to dla mnie niesamowicie dziecinne, ale i straszne, że nie zdawał sobie sprawy jak bardzo może ucierpieć. Bolało mnie to.

Poczułam tak mocne wycieńczenie, że usiadłam na pobliskiej ławce. Potrzebowałam złapać oddech, którego coraz bardziej mi brakowało.

Co ten chłopak ze mną zrobił?

Nie znamy się długo, a on już tak bardzo namącił mi w głowie. To dla mnie nielogiczne. Od zawsze byłam źle nastawiona do poznawania się z nowymi ludźmi i nawiązywaniem nowych relacji. Nigdy nie lubiłam się poznawać, uważałam, że Milou i Percy mi wystarczą. Nie potrzebowałam nikogo innego, oprócz nich. I co się stało, że akurat Ash zakręcił się w mojej głowie? Nie powinnam była mu tak zaufać, tak się mu oddać. Był zatopiony po uszy w nielegalnym gównie, a ja tego nie popierałam. W każdej chwili mógł wyskoczyć z czymś jeszcze gorszym, straszniejszym i czymś, co zmieniłoby moje nastawienie do niego. Ale ja dalej brnęłam w zaparte. Ten chłopak nosił w sobie dobro, a ja to widziałam. Asher Storm był dobrym człowiekiem i chciałam to wykrzyczeć całemu światu. Zasługiwał na to, by każdy wiedział, że jest niesamowitą osobą, którą moja zepsuta dusza polubiła.

Aż za bardzo.

Zobaczyłam nieopodal mnie zapewne ojca z córką, którzy śmiali się z tego, że dziewczynka ubrudziła się lodem w drobny nosek. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok, mimo że zabolało trochę... inaczej. Często zazdrościłam innym dobrej relacji z rodzicami, bo sama takiej nie miałam. Od dziecka musiałam radzić sobie sama z każdą emocją, jaka we mnie siedziała. Mając dziesięć lat, przecięłam się małym nożykiem, gdy kroiłam cytrynę. Gdy z mojego małego paluszka zaczęła sączyć się krew, a sok z cytryny lekko mnie piekł, poczułam ulgę i swego rodzaju wolność. Każda emocja, która we mnie była, nagle wyparowała i naszła przyjemna pustka.

Wszystko później poszło jak z górki. Okazjonalnie zaczęłam podcinać ręce, gdy było mi gorzej, na przykład jak dostałam jedynkę i rodzice na mnie krzyczeli. W ten sposób zadawałam sobie karę, bo uważałam, że na nią zasługuje. Byłam tylko dziesięcioletnim dzieckiem...

Miałam coraz więcej ran i nowych blizn. Czułam się dobrze, gdy na nie patrzyłam, więc robiłam bardzo dużo ran. Lubiłam patrzeć, gdy z mojego nadgarstka leciała krew, a później przyjemnie piekła mnie skóra w tamtym miejscu, kiedy brałam prysznic. Dopiero, gdy Tim zauważył je na mojej ręce i powiedział o tym rodzicom, ci zainterweniowali. Moje samookaleczanie trwało dwa lata, a w wieku dwunastu lat pierwszy raz odwiedziłam psychologa. Była to bardzo miła pani, która miała ogromne i czułe serce. Wyciągnęła mnie z tego syfu, w które wpadłam, w tak młodym wieku. Z czasem zaczęłam przyjmować małą dawkę antydepresantów, które mi przepisała. Czułam się lżejsza, bardziej żywa i miałam ochotę na więcej rzeczy niż przedtem.

W wieku piętnastu lat odłożyłam antydepresanty i przestałam uczęszczać na terapię. Rodzice postanowili, że skoro już wyzdrowiałam, to mogliśmy zakończyć leczenie. Po odłożeniu leków byłam zadowolona z tego, że w końcu jestem zdrowa i mam to wszystko za sobą. Jednak po dłuższym nie braniu ich, wszystko wracało na stare tory. Czułam nieprzyjemną pustkę i ból, który pojawiał się znikąd. Moje myśli na temat samookaleczania już się nie pojawiały, więc chociaż tyle z tego było. Uznałam jednak, że wezmę się za siebie i mi przejdzie. Myślałam, że może po prostu jestem leniwa i powinnam się ogarnąć, co zrobiłam. Często zmuszałam się do rzeczy, na jakie nie miałam ochoty. Po prostu nie chciałam zaprzątać sobie głowy różnymi myślami, więc praktycznie w ogóle nie było mnie w domu. Bawiłam się z przyjaciółmi i robiłam różne głupie rzeczy.

DistruzioneWhere stories live. Discover now