Gwiazdy

1.2K 36 20
                                    

Imprezowego wieczoru nie wydarzyło się nic więcej, oprócz bijatyki Ashera z nieznajomym blondynem. Razem stwierdziliśmy, że nie chcemy tam dalej siedzieć i pojechaliśmy do mieszkania Asha. Spędziliśmy miło resztę nocy, by zasnąć około drugiej, wtuleni w siebie.

Obecnie jemy śniadanie, które zrobił chłopak. Jego naleśniki z czekoladą były po prostu przepyszne, a ja obżerałam się nimi, jak najdroższym miodem. Ash zaśmiał się, widząc moją zapewne ubrudzoną od czekolady twarz.

- Cieszę się, że jesz, Delciu. - oznajmił, na co ja uśmiechnęłam się delikatnie. Sama byłam zadowolona z tego, że powoli moje relacje z jedzeniem wracały do normy i coraz rzadziej zdarzało mi się zwymiotować zjedzony posiłek. - Jestem dumny. - dodał. Prawie zakrztusiłam się jedzonym naleśnikiem. Tak miło było usłyszeć tak miłe słowa, a w dodatku ze strony Ashera. Bardzo mi go brakowało, co jeszcze chwilę temu chciałam wybić sobie z głowy.

Nawet stalker nie odzywał się, co wydawało mi się, że było tylko ciszą przed burzą. Możliwe było też, że Ash wyjeżdżając mniej więcej załatwił tę sprawę, ale nie wydaje mi się, ponieważ przecież, gdy wrócił dostałam jeszcze wiadomość.

Dokończywszy posiłek, Ash wziął brudne naczynia, które włożył do zmywarki i ją włączył. Ja w tym czasie postanowiłam iść umyć twarz i zęby. Przyjrzałam się swojemu odbiciu,gdy nagle zauważyłam Ashera, opierającego się o futrynę drzwi. Przechylił głowę i obserwował mnie.

- Czemu się tak patrzysz? - spytałam, mając szczoteczkę w buzi. Chłopak podszedł do mnie, gdy ja nie spuszczałam go z wzroku. Delikatnie mnie objął, chowając w ciepłym uścisku.

- Jakoś tak. - mruknął, dając mi buziaka w czubek głowy. Musiał się mocno schylić. - Po prostu cieszę się, że jesteś obok, Bellissima. - uśmiechnęłam się z buzią pełną piany od pasty dla zębów, dlatego szybko odsunęłam się od chłopaka i wyplułam ją do umywalki, którą odrazu przepłukałam. W niedzielę, gdy postanowiliśmy wstąpić do sklepu, kupiłam sobie szczoteczkę do zębów, by móc trzymać ją u Storma. Błąd, on zapłacił. Nawet nie chciałam się z nim kłócić, bo wiedziałam, że nie wygram. Mimo, że były to marne grosze, chłopak i tak nie dałby mi za to zapłacić.

Odłożyłam szczoteczkę do kubeczka, a pastę umiejscowiłam tuż obok. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który bacznie mnie obserwował. Wyciągnęłam ręce do góry, co chłopak zrozumiał i odrazu podniósł mnie, łapiąc za tyłek, przez co się zaśmiałam. Ruszyliśmy w stronę salonu, a Ash usiadł na kanapie. Siedziałam na nim okrakiem, mocno przytulając się do jego ciała.

- Chcę, żeby było już tak zawsze. - mruknęłam mu w klatkę piersiową. Chłopak nic nie odpowiadając pocałował mnie w czubek głowy.

***

- Jesteście tak kurewsko uroczy! - pisnęła Milou, nawiązując do mojej relacji z Asherem. - Naprawdę cieszę się, że jesteś w końcu szczęśliwa. I to z nim... - powiedziała już trochę ciszej. Wiedziałam, że dalej miała w głowie mój stan, gdy Storma nie było obok mnie.

- Spokojnie, Milu. On już zostanie. - uśmiechnęłam się.

Musiał zostać.

Musiał.

- Mordini, mam piwo! - krzyknął Perc, pokazując zgrzewkę piwa. Zadowolony szedł w naszą stronę, by następnie usiąść na leżaku obok nas. Podał piwo Milou, a do mnie uśmiechnął się chamsko, podając mi sok pomarańczowy.

Sukinsyn.

- Dzięki, Percy. - powiedziałam twardo, lecz odkręciłam butelkę soku, który zaczęłam pić.

DistruzioneWhere stories live. Discover now