Kłamstwo

851 27 14
                                    

Miesiąc później.

Tęsknotę za Asherem odczuwałam w każdej możliwej kończynie. Psychika mi siadała, gdzie czułam okropne wykończenie. Nie tylko nie mogłam spać, ani jeść, bo nie miałam na to siły. Potrafiłam nie myć się kilka dni, rozmyślając tylko o pięknych oczach chłopaka, za którymi niemiłosiernie tęskniłam.

Codziennie wymienialiśmy się wiadomościami, a wieczorami rozmawialiśmy. Jednak mi to nie wystarczało. Potrzebowałam go obok siebie. Pragnęłam go przytulić, pocałować i po prostu się obok niego położyć i zapomnieć o reszcie świata, jaka mnie otacza. Nic nie było ważniejsze, niż tryskające radością oczka Storma.

Tęskniłam za nimi. Bardzo. Za całym nim.

- Del, mam dla ciebie kolację. - usłyszałam głos Tima, który wszedł do mojego pokoju z talerzem, na którym znajdowało się pysznie wyglądające spagetti.

- Dziękuje, Timmy, ale nie jestem głodna. - podniosłam niemrawo kącik ust.

- Chryste, Delilah, ty zawsze nie jesteś głodna. - zdenerwował się. - Zjedz coś w końcu. Wyglądasz, jak wrak. - postawił obok mnie talerz, denerwując się. - Poza tym, co do adresu IP, który mieliśmy zdobyć z Codym... -podrapał się po karku. - Nie potrafimy tego, zrobić. Ktoś bardzo dobrze zataił te informację.

- Nie szkodzi, Tim. Nie przejmuj się. - uśmiechnęłam się, jak trup.

***

Dwa miesiące później.

Dokładnie trzeci miesiąc nie widziałam Ashera Storma. Zaczęliśmy ograniczać się do krótkich wiadomości, typu "co tam?", "dobrze", "trzymaj się" i tym podobne.

W chuj mnie to raniło, a ja nie mogłam nic zrobić, bo nie było go obok. Mimo, że pisałam do niego niejednokrotnie długie wiadomości, on odpowiadał na nie bardzo krótko.

- Delilah, masz iść dzisiaj do szkoły. - do mojego pokoju wparowała mama. - Dzisiaj ważny test z angielskiego, musisz go zdać.

- Dobrze, mamo. - sapnęłam.

- Może posprzątaj tu w końcu, co? - zaproponowała. - Wszędzie jest wszystko.

- Dobrze, mamo. - powtórzyłam. Nie miałam siły na jakiekolwiek większe interakcje z nią, dlatego ograniczałam się do słowa "dobrze" i "mamo".

Ledwo wstałam z łóżka, gdzie i tak na początku się przewróciłam. Od tak długiego leżenia okropnie kręciło mi się w głowie, przez co pędem ruszyłam do łazienki, gdzie opróżniłam swój żołądek z żółci, ponieważ nic innego tam nie było.

Umyłam twarz i zęby, a następnie uczesałam włosy w ulizanego kucyka, ponieważ nie myłam ich od jakiś dwóch tygodni. Wiem, mogło to być obrzydliwe, lecz nie miałam na to kompletnie siły. Było to dla mnie zbyt duże wyzwanie. Ubrałam swoją ulubioną, czarną bluzę, która była jego, a do tego czarne dresy. Zeszłam na dół, z prawie pustym plecakiem i założyłam trampki.

- Delilah, podejdź tu na chwilę. - zażądał ojciec, co uczyniłam. Przyglądał mi się, przez co poczułam niemiłe uczucie mrowienia w dłoniach. - Martwimy się o ciebie. Codziennie tylko śpisz, nie jesz, a teraz wyglądasz, jak martwa. - oznajmił.

Tato, czuje się martwa.

- Ostatnio trochę gorzej się czuje i... - zaczęłam, lecz ojciec szybko mi przerwał.

- Od przyszłego miesiąca zaczynasz terapię u specjalisty. - oznajmił, na co lekko rozszerzyłam oczy. - Nie chce widzieć sprzeciwu z twojej strony. Chcemy ci tylko pomóc.

DistruzioneWhere stories live. Discover now