NATE

Zatrzymuję się na 44 Russel Street. Wyjmuje kluczyki ze stacyjki mustanga i naciągam na głowę kaptur, wsuwam dłonie do kieszeni czarnej bluzy i wyjmuje z niej okulary przeciwsłoneczne. Zaciskając szczęki wychodzę z auta i energicznym krokiem ruszam w stronę białego budynku. To typowy szeregowiec z mikroskopijnym ogródkiem. Rozglądam się po okolicy, ale nie dostrzegam niczego podejrzewanego. Wzbiera we mnie gniew, zwijam dłonie w pięści. Od kilku dni planowałem ten moment. Ten, jeden, szczególny moment, w którym wyrównam rachunki.


Pusta ulica i ona.


Walę pięściami w podrapane drzwi.


Pusta ulica i ona leżąca w kałuży własnej krwi.


Furia wypełnia mnie po brzegi.


Pusta ulica i ona leżąca w kałuży własnej krwi skazana na samotną śmierć.


Serce łomocze w piersi jak pieprzony bęben, mam przyspieszony oddech i mord w oczach. Nie odejdę. Nie odwrócę się plecami. Nie ma kurwa na to szansy. Przyjechałem, żeby stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który jest odpowiedzialny za wszelką krzywdę jaka spotkała Elizabeth i Coopera. I nie odpuszczę. Nie mogę. Nie chcę.

–Kto tam? – Ochrypły głos zza drzwi przywraca mnie do rzeczywistości.

– Otwieraj – Warczę

– Kim jesteś?

– Kimś kto połamie ci łapy, jeśli zaraz nie otworzysz!

– Nie mam nic dla ciebie.

– Jeśli nie otworzysz tych zasranych drzwi, to je wyważę. Masz trzy sekundy.

– Dzwonię na policję.


Jasnoniebieski uniform przesiąknięty szkarłatem.


– Dzwoń. – Syczę napierając na drzwi. – Możesz nawet dzwonić do papieża, to cię, kurwa nie uratuje. Zapłacisz za wszystko! Słyszysz mnie!? Za kurwa wszystko!


Blade światło pomarańczowej latarni i policyjna odznaka, w której odbija się wykrzywiona bólem twarz.


– Czego ode mnie chcesz?! Nic nie zrobiłem! Jestem czysty! Daj mi spokój. Zaraz naprawdę zadzwonię na policję. Po co ci to?! No po co!?

Zaciskam zęby, od jego żałosnej paplaniny jest mi niedobrze. Zerkam na zegarek, nie mam zbyt wiele czasu. Muszę się pośpieszyć. Odsuwam się i kopniakiem wyważam je z zawiasów. Na mój widok mężczyzna w rozciągniętej białej koszulce blednie i czym prędzej spierdala do sąsiedniego pokoju.


– Napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia.

– Jak to?

– Znajdziemy ich, Nathan. Odpowiedzą za śmierć twojej matki.


Biegnę za Robertem. Nie mogę pozwolić mu uciec. Z mojego gardła wydostaje się mroczny skowyt, gdy toruję sobie drogę wywracając stolik do góry nogami. Rozbijam kubek, tłukę ramki ze zdjęciami i rzucam w niego książkami jakie wcześniej spadły z regałów.

NATE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz