|09| Yvette Reynolds

3.4K 127 101
                                    




Dni mijały monotonnie, ale być może tylko dzięki temu, Yvette jakoś je przeżyła. Stały rytm
sprawiał, że przynajmniej na chwilę czuła, że kontroluje swoje życie. Od rana była w pracy, a kiedy tylko mogła z niej wyjść, pędziła do Charlotte. Gdy wracała, zapadał zmrok, więc szybko zasiadała do sztalugi, jednak nie potrafiła zmusić się do pracy. Wpatrywała się jedynie w odpowiednio przygotowane płótno, wzdychając głośno. Sama nie wierzyła w to, że zdecydowała się namalować obraz, za który ktoś zechciał zapłacić tyle pieniędzy. Była w szoku, że Danielle tak łatwo zgodziła się na propozycję Draytona. Mimo, że próbowała w delikatny sposób zasugerować jej, że to podejrzane, szefowa tylko lustrowała ją wzrokiem, odpowiadając: Wszechświat daje ci szansę. Lepiej nie marnować jego hojności.

Chester nie chciał ułatwić jej zadania. Ciężko było jej malować, gdy nie wiedziała nic na temat osoby, która kupi obraz. Na wszelkie próby zdobycia informacji o szefie chłopak odpowiadał wymijająco, drocząc się z dziewczyną. Na próżno wymyślała różne sposoby na to, by go podejść. Reynolds pomyślała, że prawdopodobnie zgrywanie się, sprawia mu dużą przyjemność.

Nadawca: Yvette Reynolds
Treść: odpowiadanie na moje pytania sprawi, że umrzesz?

Nadawca: Ch.D
Treść: moje motto "nic nie powiem bez adwokata"

Nadawca: Ch.D
Treść: albo dobrej kawy, Yvette

Dziewczyna przewróciła oczami, rzucając telefon na łóżko. Rozumiała tą aluzję, jednak nie wiedziała co musiałoby się stać, by zgodziła się z nim spotkać.
Puste płótno zdawało się śmiać jej prosto w twarz. Odwróciła wzrok, starając się zebrać myśli. Malowanie po takiej przerwie okazało się trudne. W dodatku brakowało jej impulsu, który towarzyszył jej w West Richmonds Falls. Tam, dzięki obrazom starała się przepracowywać swoje traumy, uwalniać złość i frustrację związaną z niesprawiedliwością, jaką ją spotykała. Obiecała sobie pogrzebać żywcem tamto życie i jednym z postanowień było zajęcie się grafiką. Uwielbiała rysować bajkowe księżniczki i zwierzęta, którym dawała ludzkie atrybuty. Jej dzieła szczególnie podobały się siostrze, a to było dla niej wyróżnieniem. Poprzednich prac, nigdy nie odważyłaby się pokazać komukolwiek.

Wiedziona nagłym instynktem, wstała z drewnianego krzesełka i podeszła do nocnej szafki. Z ostatniej półki wyciągnęła stos rachunków i dokumentów, które miała w zwyczaju zbierać w tym miejscu. Pod luźnymi kartkami dostrzegła wysłużony notes, który chwyciła w dłonie. Palcem przejechała po grzbiecie, czując na skórze chropowatą teksturę. Gumka, która kiedyś go zabezpieczała, dziś wisiała urwana i pożółkła. Dziewczyna usiadła wygodniej, opierając się plecami o łóżko. Nim zdecydowała się obejrzeć zawartość, minęła dłuższa chwila, podczas której tylko obracała w dłoniach ten przedmiot. W końcu jednak jego zawartość ukazała się jej oczom, a wraz z nią wspomnienia.

Poczuła ból w sercu, oglądając ostre i grube linie, które przedstawiały najgorsze momenty jej życia. Starała się ujmować rzeczywistość metaforycznie, jednak czasem rysowała coś na wzór zatrzymanej klatki filmu. Jej oczy zaszły łzami, a skóra, która doskonale pamiętała uderzenia skórzanym paskiem, aż zapiekła ją pod materiałem luźnych dresów. Kilka kartek później, spotkała Jego. A raczej to, co miało przedstawiać ich pierwsze spotkanie. Kulę, która trafiała w sam środek świata. Gdy doszła do kartki, pokrytej liniami, układającymi się w Jego portret, poczuła się jakby sama została postrzelona. Nie wiedziała, czy to ból, czy może coś innego. Nagromadzone w jej wnętrzu emocje, które towarzyszyły rozdrapywaniu tych ran, wkrótce wypłynęły z niej pod postacią słonej łzy. Ta, spłynęła po jej policzku i spadła prosto na pierwszą wolną kartkę. Yvette pomyślała, że stworzyła tym dzieło, które idealnie wieńczyło jej poprzednie życie.

Tam Gdzie Gwiazdy Świecą NajmocniejWhere stories live. Discover now