- W chuj nie dobra ta wódka. - krzywił się Franek. 

- To na wała to pijesz? - spytał tym razem Krzysiek, on był trzeźwy. W końcu prowadził. Przejebany los kierowcy. 

- Bo ma sponiewierać a nie smakować. - zaśmiał się siadając na murku, i odpalając L&M. - A ty Daga? Coś piłaś? Nie widziałem. 

- Dołączam do grona Krzyśka. - zawtórowałam blondynowi z wąsikiem. Uroczy wąsik, ale takie trochę dziewiczy. - Żart. Wyjebałam już trzy setki, tak żeby nikt nie widział. 

- Szkoda że przez miano nikt, masz na myśli mnie. - skrzywił się Tadeo.

- O ty podglądaczu...

- O ty Sherlocku Holmes'ie...

Gdy wróciłam do studia, na dwór wyszedł Michał. I z tego co widziałam zamierzał dłużej rozmawiać z chłopakami. Podeszłam do blondyna. Z dość widocznymi zajadami w ustach. Czemu zwróciłam na to uwagę?

***

Sama nie wiedziałam co robiłam stojąc w tym towarzystwie. Przecież Michał nigdy się z kimś takim nie zadawał, więc dlaczego tak bardzo go polubił. Ernest wydawał mi się bardzo w porządku z opowiadań, ale jak widać pozory mylą. Rozmawialiśmy już jakiś czas i mimo mojego dystansu chłopakowi to nie przeszkadzało.

- Ciekaw jestem jak czuje się Matczi na fazie. - parsknął śmiechem, czy ja się przesłyszałam? Może to przez ten alkohol?

- Słucham? - spytałam nie dowierzając w to co powiedział. - Braliście w nos?

- Żeby to jeden raz Daga. - zaczął grzebać w kieszeni szukając czegoś, wyciągnął koło mnie woreczek strunowy z białym drobno zmielonym proszkiem. Koks. - Chcesz też? Spokojnie nic złego ci po tym nie będzie.

Co ja miałam zrobić, byłam zła że Michal mnie unikał bo nie chciał żebym dowiedziała się że zaćpał pałę. Należała mu się nauczka. I tą nauczką była moja najgłupsza decyzja w całym życiu.

Definitywnie najgłupsza, jak się miało później okazać.

- Dobra, posypuj. - uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka. Ten poprowadził mnie w trochę bardziej ustronne miejsce i zaczął tworzyć kreski. Nie wiedziałam ile chce mi dać i zastanawiałam się nad późniejszymi konsekwencjami.

- Proszę bardzo księżniczko. - zaśmiał się, podając mi telefon na którym ułożone, były dwie sporych rozmiarów kreski. Bez zawahania pociągnęłam jedną i zaraz po tym, drugą. Odurzyło mnie z początku nieprzyjemne uczucie w nosie, i straszny posmak w gardle. - Chodź napijesz się. - wróciliśmy do reszty, Michała dalej nie było a Franek i Tadeo wrócili już z papierosa. Patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Blondyn podał mi wodę a zaraz po tym dał mi shota, na tak zwane ,,zmieszanie substancji" w tym momencie wszystko mi już wisiało. Powoli czułam że jestem w swoim świecie. A co najważniejsze, już tego żałowałam. Po chwili z mojego pola widzenia, zniknął Tadeusz a przed oczami, zaczęło mi się robić kolorowo. Poczułam odjazd szeroko otwierając oczy. Nie czułam swojego ciała i to był tak piękny stan... Mogłabym tak całe życie.

- Pojebało cię stary? - podszedł do blondyna ktoś, kogo akurat się nie spodziewałam. Wyguś.

- No ale co? Chciała sama. Ja jej do nosa nie wciskałem na siłę. - powiedział, parskając śmiechem i przyglądając się mi, zupełnie jak Franek. Przybliżył się do mnie pstrykając mi przed oczami palcami, nie zamknęłam oczu, nawet nie czując impulsu który powiedziałby mi ,,hej, to jest czas na przestraszenie się!" - Choć jak o tym pomyśle to mogła tyle nie brać.

- Ile jej dałeś? - spytał zły, dotykając mojego ramienia.

- 0,5 wyjebała. - nie rozumiałam co to znaczy. Ale czułam się jak w euforii. Czułam się jakbym była główną postacią jakiegoś popieprzonego serialu który nic nie wnosi mi do życia. Nagle do studia wparował Michał i Tadeo.

Mata||Daj sobie spokójWhere stories live. Discover now