- O Księżniczka. - zaśmiał się Wygi. - Zawsze się tyle szykujesz na głupie wyjście z domu? - próbował mnie zdenerwować. I szczerze, trochę mu to wyszło.

- Nie. - burknęłam, siadając na sofie i podkulając nogi do siebie. 

- Tak. - zaprzeczył z chytrym uśmiechem Michał.

- Niby kiedy tak robiłam? - parsknęłam śmiechem. 

- Mam wyliczać? - spytał, a ja pokiwałam głową. - Każda wigilia, domówki, imprezy, koncerty i - przerwałam mu. 

- Okej, okej. Szykuje się długo. - przyznałam pesząc się. Zostały nam jeszcze cztery godziny do wyjścia z domu. Nie bardzo wiedziałam co mam robić. Poprzeglądałam sobie telefon i szczerze nudziło mi się i byłam senna. Przecież drzemka nic mi nie zepsuję. Ułożyłam wygodniej głowę na kanapie i zamknęłam oczy. Chłopacy dalej grali a ja powoli odpływałam, słysząc z nagła ich głosy. 

- Daga zasnęła. - stwierdził Wygi, dalej grając. Słyszałam jego palce na padzie.

- Jakbyś się tyle ze mną dymał też byś spał. - przyznał ze śmiechem Michał, myślałam że go uduszę. 

- Proszę, nie rujnuj nam wyobrażenia grzecznej Dagmary. - błagał Tadeo. 

- Nie niszczę, w łożku też jest grzeczna, jak jej każe. - prychnął Matczi. Uduszę i poćwiartuje. Przysięgam. 

***

 Jechałam do studio. Chłopacy pojechali wcześniej a po mnie dojechał Krzysiek. Nie wiem czemu tak wymyślili ale niech im będzie. Wsiadłam do samochodu chłopaka, automatycznie zapinając pasy. Obróciłam się w jego stronę, tuląc bruneta na powitanie. 

- Skąd oni takie pomysły biorą? - zaśmiał się, wyjeżdżając z pod bloku. 

- W końcu to Gombao33 co się dziwisz? 

- Nie zapominaj że też tam jestem. - upomniał, z udawaną powagą. 

- Oj przepraszam, Panie Krzysztofie. - ukłoniłam się sztucznie. - Nie pasujesz do nich, jedyny masz prawko. 

- A Michu nie dostał od ciebie rok temu kursu? - spytał z wyraźnym skołowaniem. 

- Dostał, i nie zrobił go. - westchnęłam. - Jego wola. - wzdrygnęłam barkami. - Jak do końca życia chce wozić dupę zielonym copem to proszę bardzo. 

- Autobusy to w większości Mercedesy, więc jeździ lepszym autem od ciebie. - mrugnął do mnie okiem. 

- Nie obrażaj mojej słodkiej BM-ki. 

- Przepraszam, blacharo. - parsknął śmiechem prawie się opluwając. 

- Przyjmuję przeprosiny, kutasie. 

***

Siedziałam w studio. Czułam się... Niekomfortowo. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia pierwsze co poczułam to zapach zioła. Jeszcze żeby to zapachem można było nazwać. To był odór. Musiałam się trochę nawdychać żeby nie czuć już takiej dużej różnicy. Gdy tylko chciałam porozmawiać z Michałem, ten uciekał wzrokiem tak jakbym nie istniała. Zastanawiała się o co tak na prawdę mu chodzi. Nie chciałam być namolna, i jeśli potrzebował przestrzeni to przecież nie musiałam wcale tu przychodzić. Mogłam dalej spać. Mi by to nawet odpowiadało. A on? Jak grochem o ścianę, już nawet nie podejmowałam prób kontaktu z nim, bo się nie dało. Człowiek wielu twarzy dzisiaj. Postanowiłam się przewietrzyć. Zapalić i odejść od tego odoru który chyba zaburzał pracę mojego mózgu, jeśli takowy posiadam. W co czasem wątpie. Do papierosa dołączyło Gombao. Bez Michała i Ernesta. Nie wnikałam. Chłopacy chyba też nie do końca byli zachwyceni sytuacją. 

Mata||Daj sobie spokójWhere stories live. Discover now