- Dobrze, tato. - odpowiedziałam, po czym jak najszybciej opuściłam dom.

Poszłam na przystanek, na który za chwilę miał przyjechać autobus, który zawiezie mnie prawie pod szkołę. Stojąc tutaj, przypomniałam sobie, jak Ash mnie stąd zgarnął.

- Śledzisz mnie, Storm? - spytałam, na co prychnął.

- Jechałem do pracy, młoda. Nie wszystko kręci się wokół ciebie, wiesz?

Miłe wspomnienie przeleciało mi przed oczami, jednak również coś mocno zakuło mnie w podbrzuszu.

Bo wiedziałam, że taka okazja, jak wtedy, szybko się nie powtórzy.

Przymknęłam oczy, nie chcąc, by żadna łza wypłynęła spod moich powiek.

Zobaczyłam autobus, który zbliżał się w moją stronę, dlatego przygotowałam się psychicznie na dzisiejszy dzień.

***

- Delilah, zjedz coś, proszę. - powiedziała Milou, podając mi frytki pod nos. Nie miałam na nic ochoty, nie rozumieli tego?

- Nie jestem głodna, Milu. Ile razy mam powtarzać? - zdenerwowałam się. Ona i Perc cały czas nakłaniali mnie do jedzenia, a ja po prostu nie czułam głodu. Nie byłam głodna już od jakiegoś czasu i właściwie, to nie przeszkadzało mi to. Miałam więcej czasu na spanie i oglądanie seriali.

- Nikniesz w oczach, Del. - rzekła z troską, jak i łzami w oczach. Kurwa, nie chciałam, aby płakała.

- Boże, Milou, nie płacz, proszę cię. - poprosiłam. - Dobrze, zjem, ale nie płacz. - starałam się ją uspokoić. Chwyciłam jedną frytkę, którą zaczęłam powoli jeść. Wcinałam również kolejne, jednak po chwili strasznie mnie zemdliło, przez co ruszyłam praktycznie biegiem w stronę szkolnej toalety, a Milou za mną.

Zwymiotowałam wszystkie frytki, jakie zjadłam, a było ich niewiele. Wszystko wokół mnie wirowało.

- Delilah, proszę, powiedz mi, co się dzieje? - spytała na mnie z przerażeniem. - Martwimy się. Każdy się martwi.

- To... - załkałam, mając dość. - To on, Milou. Jego już ze mną nie ma. Asher wyjechał do jebanego Dallas i zostawił mnie. Tęsknie za nim. - ukryłam twarz w dłoniach, przy czym zaczęłam bardzo płakać. Przyjaciółka mocno mnie objęła i tak tkwiłyśmy przez jakiś czas.

***

Kolejne dwa miesiące później.

Miesiąc temu, zaczęłam terapię z panią Milton. Była to miła, młoda kobieta, która właściwie w szybkim czasie postawiła mnie do pionu.

Zaczęłam przyjmować leki oraz nie spuszczano ze mnie oka, co było dla mnie udręką. Zaczęłam już w miarę normalnie funkcjonować. Nawet nie ruszał mnie fakt, że straciłam jakikolwiek kontakt z Asherem. Miałam w to po prostu wyjebane, co zapewne było spowodowane lekami. Już od jakiegoś czasu czułam, że miałam mniej emocji, niż kiedyś, a zaczęło się to od regularnego przyjmowania leków antydepresyjnych.

Normalnie wykonywałam podstawowe czynności, takie jak mycie się, czesanie, a nawet jedzenie. Chociaż z ostatnim miałam największy problem. Przez dłuższy czas wymiotowałam każdy zjedzony posiłek, co było wycieńczeniem dla mojego organizmu. Każde spodnie, które niegdyś świetnie podkreślały moją figurę, obecnie wisiały na mnie, jak worek.

Chciałam, by wróciła dawna ja.

***

Miesiąc później.

Moje osiemnaste urodziny.

16.04.

Dzisiejszy dzień był wyjątkowy i również tak go spędziłam. Razem z Mateo, Milou, Percym i z dziewczyną, z którą kręcił, Maddison, przyjechaliśmy na plażę.

DistruzioneWhere stories live. Discover now