2.1. Nowej przygody początek

133 7 1
                                    

To może zacznijmy od początku, tak słowem wyjaśnienia. Po tym jak razem z Enolą uratowałyśmy Wicehrabię Tewkesbury'ego markiza Basilwether postanowiłyśmy zostać detektywami. Minęło sporo czasu, otworzyłyśmy swoją agencję detektywistyczną, jednak jak łatwo się domyślić, nie było to łatwe. Przez ten czas Enola nie miała kontaktu z Mycroft'em, za to chyba kilka razy spotkała się z Sherlock'iem. Okazało się, że teraz on jest opiekunem brunetki, właśnie to miał na myśli gdy mówił, że moja przyjaciółka nie wróci do szkoły Panny Harrison. A co do Sherlock'a to...dziwne jest to co ostatnio się dzieje. Czasami jak jestem na mieście to go widuję, choć powinnam powiedzieć chyba, że widuję go za każdym razem jak tylko idę gdzieś sama. A gdy tak się dzieje to Sherlock reaguje na cztery sposoby. Na przykład udaje, że mnie nie widział, ale za mną chodzi, do pewnego momentu, albo podejdzie, przywita się i odejdzie, kolejny to, zazwyczaj gdy robię zakupy, wtedy pomaga mi, ale się do mnie nie odzywa. Najrzadszym sposobem jest za to rozmowa ze mną, bardzo rzadko w takich sytuacjach ze mną rozmawia. Coraz bardziej nie wiem co myśleć o starszym bracie mojej przyjaciółki, a En mi nie pomoże, bo jej nawet o tym nie wspominałam.

Kolejny dzień bez zlecenia, a nie, przepraszam, ze zleceniami dla Sherlock'a. Czy naprawdę nazwisko Enoli musi powodować takie zamieszanie? To że ma to samo nazwisko, nie znaczy, że jest jakąś jego cholerną sekretarką. Do tego za każdym razem, a przynajmniej w przypadku mężczyzn była wytykana nasza płeć, to strasznie frustrujące. Pociesza mnie fakt, że ostatnio starszy Holmes dostał sprawę tak trudną, że nie jest w stanie jej rozwiązać. Może jestem okrutna, zwłaszcza, że coś do niego czuję, ale w tym świecie trzeba walczyć o przetrwanie, wszyscy są twoimi wrogami. Eudoria za to nadal się ukrywa i próbuje się za bardzo nie wychylać. Trzeba jednak podkreślić, że nigdy nie była w tym zbyt dobra. No i jest jeszcze Tewkesbury, teraz Lord który dość szybko skradł serce mojej przyjaciółki, choć ona się do tego nie przyzna. Zmienia nasz kraj na bardziej postępowy i nowoczesny, trzeba przyznać, że bardzo mu to wychodzi. Dosłownie wczoraj dostałyśmy zaproszenia na bal które nam wysłał, Basilwether ewidentnie starał się zwrócić uwagę brunetki. Jednak jak już kiedyś wspominałam, oboje jesteśmy idiotami, bo zakochaliśmy się w najmniej odpowiednich osobach.

Przez brak nowych spraw nie miałyśmy pieniędzy na opłatę wynajmu, co sprowadzało nas do punktu wyjścia. Patrzyłyśmy razem z brązowooką jak z szyby naszej agencji jest zeskrobywany napis "Agencja detektywistyczna Enoli Holmes i Klaudii Clark", muszę przyznać, było mi przykro. Enola chciała byśmy wróciły do Ferndell Hall, zaskoczyło mnie to, jednak czy miałyśmy wybór? To był główny problem w każdej sekundzie naszego życia, bo nie miałyśmy wyboru. Pakowałyśmy swoje rzeczy, gdy nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, który zwiastował czyjeś przyjście. Popatrzyłam na przyjaciółkę, która nawet nie wiem kiedy znalazła się na podłodze. Potem moje spojrzenie odnalazło dziewczynkę o czarnych włosach, karnacji ciemniejszej niż nasza i o ciemnych oczach. Miała narzucony na ramiona czerwony materiał, do tego była niska, ale to najprawdopodobniej przez jej wiek.

- Enola Holmes i Klaudia Clark? - zapytała ściskając w dłoniach kawałek papieru, był to kawałek gazety.

- Tak? - odpowiedziałyśmy zaskoczone.

- W takim razie dobrze trafiłam. - uśmiechnęła się szczęśliwa. - To prawda, że szukacie zaginionych ludzi? - podała mi kawałek gazety, z naszym ogłoszeniem w niej.

- Skąd masz ten kawałek? To ze starej gazety. - zmarszczyłam brwi zdziwiona.

- Znalazłam na ulicy. - serce ścisnęło mi się boleśnie. Jak tak teraz na to spojrzeć, to mi w życiu niczego nie brakowało, a jej życie napewno pozostawiało wiele do życzenia.

- A kto zaginął? - zapytała niepewnie Enola.

- Moja siostra. - popatrzyłyśmy na siebie z brunetką jednoznacznie.

***

Poszłyśmy za dziewczynką do jej domu, choć chyba powinnam to nazwać sierocińcem.

- Tylko uważajcie. - ostrzegła gdy szłyśmy po deskach ułożonych na wodzie. Były jednym elementem łączącym wszystko tutaj. Trzymałam w jednej dłoni sukienkę by móc swobodnie manewrować po deskach. W końcu udało nam się dostać na stały grunt. - Zniknęła dokładnie tydzień temu. Wszyscy mówią, że pewnie uciekła, ale Sarah by tego nie zrobiła, nie mnie. Nikogo poza nią nie mam. - zagryzłam policzek od środka, ta dziewczynka była tak młoda i już tyle musiała w swoim życiu wycierpieć. - Tędy. - nawet nie wiem kiedy weszliśmy do jednego z budynków i szłyśmy we wskazanym przez czarnowłosą kierunku. - Reszta dziewczyn jest nadal w pracy. - weszłyśmy do jednego z pokoi. - Herbaty?

- Nie trzeba. - powiedziałyśmy równocześnie.

- Możemy zobaczyć jej pokój? - zapytała Holmes.

- W sensie nasz pokój? Właśnie w nim stoicie. - rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu. - Mamy szczęście. Zwykle pokoje są pięcioosobowe. Przyda wam się. - podała mi zapaloną świecę, którą wzięłam do rąk. Po podłodze przebiegł szczur na co podskoczyłam przestraszona. - Sarah lubi zostawiać im ser. - popatrzyłyśmy na róg pokoju, gdzie leżał kawałek sera. - Ma złote serce. - uśmiechnęłam się, tak samo zrobiła brunetka.

- A jak wygląda Sarah? - zadała jej pytanie Enola.

- Jest wysoka. O, taka. - pokazała ręką jaką mniej więcej ma wysokość zaginiona. - Ładna, bardzo ładna. Zielone oczy, rude włosy, piegi...

- Rude? - zmarszczyłam brwi zadając pytanie.

- Tak, nie jesteśmy rodzonymi siostrami. - popatrzyłam kątem oka na En, można powiedzieć, że tak jak my.

- Tylko z wyboru. Sarah ją przygarnęła. - popatrzyłyśmy na drzwi od pokoju, w wejściu stała dziewczyna o ciemnych włosach, oczach i trochę ciemniejszej karnacji. - Kim one są?

- Enola Holmes. - wystawiła w jej kierunku dłoń.

- Klaudia Clark. - ja trzymałam dłonie przy sobie, nie wiem czemu, ale ta kobieta już nas nie lubiła, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie.

- Są detektywkami. - ekscytowała się Bessie

- Wyglądają, jakby wiatr mógł je przewrócić.

- Mae! - zwróciła jej uwagę młodsza, a brunetka przyciągnęła rękę spowrotem do siebie.

- Powiedz, Bessie, co miała na sobie Sarah w dniu w którym zniknęła? - zadała kolejne pytanie brązowooka.

- Co one robią? - zwróciła się Mae do Bessie gdy ja i En zaczęłyśmy przyglądać się uważniej całemu pomieszczeniu.

- Cii! - uciszyła ją.

- Marnują nasz czas. - przewróciłam oczami na te słowa, przez co dostrzegłam pewną dziwną rzecz. A mianowicie jakby stanowisko do eksperymentów, stał tam między innymi kwiat w doniczce, co prawda już umarł, w ziemi miał za to biały proszek.

- Założyła sukienkę. Zieloną.

- Sarah lubiła czytać?

- Oj tak. Sama się nauczyła. - odpowiedziała Enoli dziewczynka.

Sama nie znaczy samotna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz