2. Trzech Holmes'ów

288 5 0
                                    

Enola była ewidentnie zawiedziona, gdy jej bracia ją minęli, dlatego postanowiłam coś zrobić.

- Panie Holmes. - powiedziałam, a dwójka mężczyzn odwróciła się do nas przodem. Jeden z nich miał bardzo ciemne, brązowe, prawie że czarne włosy i niebieskie oczy, wyglądał dość młodo i był zdecydowanie ode mnie wyższy (mam 1,73 m wzrostu). Drugi miał brązowe włosy, oczy i wąsa.

- I, em...Panie Holmes. - tym razem dodała En.

- Tak? - zapytał ten z niebieskimi oczami.

- Posłaliście po mnie...Dostałam telegram. - miałam pewność, że nikt inny nie widzi jak brunetka jest zestresowana. - Miałam was tu spotkać. - czarnowłosy spojrzał na brązowowłosego.

- Enola. - po chwili odezwał się znów niebieskooki. Następnie popatrzył na mnie, a ja poczułam się dziwnie, nie tylko dlatego, że jego spojrzenie było w stanie wyczytać ze mnie wszystko.

- Mój Boże. - poraz pierwszy zabrał głos mężczyzna z wąsem. - Spójrz na siebie. Jesteś taka niechlujna. - zacisnęłam pięść zirytowana. Nie było go w jej życiu przez dziesięć lat, a teraz nagle się pojawia i chce dyktować jej warunki. - Gdzie kapelusz i rękawiczki? - pokazał na nią laską którą trzymał.

- Mam kapelusz, ale głowa w nim swędzi. - z tym musiałam się zgodzić. - A rękawiczek nie mam. - wyjaśniła.

- Nie ma rękawiczek. - powiedział brązowowłosy jakby była to największa tragedia jaka wydarzyła się w przeciągu kilku ostatnich dni.

- Słyszałem ją Mycroft. - odpowiedział jak wnioskuję Sherlock.

- Nie posłaliśmy po ciebie i twoją przyjaciółeczkę tylko po powóz. - brunetka znów się zmieszała. - Powiedz, że na nas czeka.

"Nie odzywaj się nie pytana."

Głos Panny Harisson rozniósł się po mojej głowie, jednak postanowiłam to zignorować.

- Powóz? - brązowooka się zmieszała.

- Tak. - Myc chyba tracił cierpliwość.

- O który konkretnie ci chodzi bo przecież tyle ich mamy.

- O ten powóz, który wam kupiłem. - przewróciłam oczami, choć to nie przystoi "damie".

- Jasne, istnieje możliwość, że pomyliłeś nas z innym domostwem. - poraz pierwszy coś powiedziałam, a En posłała mi wdzięczne spojrzenie. Widziałam jak najstarszy Holmes zrobił się zły, a Sherlock próbował powstrzymać uśmiech. - Chłopcze, przyprowadź powóz, proszę. - zwróciłam się do jednego chłopaka z tyłu, który skinął głową, na co uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.

- Prędko. - znów zacisnęłam pięść ze złości.

" Jesteś taki jak twierdzą Mycroft'cie Holmes, już zdołałeś sprawić, że darzę cię nienawiścią."

***

Niedługo potem pojechaliśmy powozem, ja i Enola tyłem do kierunku jazdy, a jej bracia siedzieli przed nami.

- Wybaczy Pani mojemu bratu, jest czasami strasznym gburem. - popatrzyłam na niebieskookiego. - Jestem Sherlock Holmes, a Pani?

- Klaudia Clarke i nie Pani, tylko Panna. - uśmiechnęłam się życzliwie. Widziałam jego wyraz twarzy gdy usłyszał moje nazwisko.

"Chyba pamięta tą głupią umowę."

Westchnęłam cicho myśląc o głupocie naszych rodzin.

- Co do? Dobry Boże spójrz na dom. - znów odezwał się Mycroft.

Sama nie znaczy samotna Onde histórias criam vida. Descubra agora