10. Nie obwiniaj się tak

406 25 18
                                    

- Hej czy Ty wiesz, że ja się w tobie kocham? Hej czy Ty wiesz, że to poważna rzecz... - nucił pod nosem Will kierując się w  stronę domku nr 13. - Hej czy Ty wiesz, że...

- Ej, kolego, co to za miłosny nastrój? - drogę zastąpiła mu szatynka uśmiechając się.

- A, tak sobie nucę - blondyn wzruszył ramionami z uśmiechem.

- Chciałbyś może zrobić ze mną babeczki? - zapytała.

- Chętnie bym ci pomógł ale mam plany na dzisiaj - odmówił grzecznie.

- Te plany uwzględniają Nico di Angelo? - zmrużyła oczy. - on jest ważniejszy ode mnie?

- Nie chcę Cię urazić Valentino ale tak. Jest moim pacjentem i przyjacielem  muszę go pilnować. - odpowiedział. Chciał ją minąć ale znowu zastąpiła mu drogę.

- Kochasz go. - syknęła wściekle.

- Co? Skąd taki pomysł? - Will zmarszczył brwi.

- Nie udawaj głupiego i nie kłam mi w oczy. - założyła ręce na siebie wcześniej odgarniając włosy do tyłu. 

Syn Apolla przejechał sobie dłonią po włosach. Zaczął się domyślać, o co chodzi córce Afrodyty ale jak ma ją...spławić by jej nie zranić i nie zdradzić siebie i Nico? Jest fatalnym kłamcą, wszyscy od razu go nakrywają. Mógłby odpowiedzieć wymijająco, ale jak na złość nie miał pomysłu co mógłby powiedzieć. A gdyby się zgodził i poszedł piec z nią te głupie babeczki, zmarnowałby czas, który tak bardzo chciał poświęcić Nico. Nie mógł pozwolić na to, by di Angelo choć przez chwilę poczuł się odrzucony. Obiecał sobie, że sprawi iż chłopak będzie szczęśliwy.

- Valentino, o co ci chodzi? - zapytał po dłuższej chwili ciszy.

- O ten tramwaj co nie chodzi. - przewróciła oczami. Spojrzała na domek Hadesa z odrazą. Czyżby ona...

- Podobam ci się? - wypalił nagle. Diaz przeniosła na niego zaskoczone spojrzenie, które po chwili złagodniało. Ledwo zauważalnie kiwnęła głową. - Oh, tak bardzo Cię przepraszam. Niestety nie mogę ci pomóc i nie chcę robić ci złudnych nadziei. Wybacz mi, ja...

- Czekaj...za co Ty przepraszasz? - przerwała mu dziewczyna.

- Ja... - szatynka pocałowała go i odeszła z uśmiechem. Na twarzy Willa malował się szok. Co to było? Niepewnie dotknął palcami swoich ust. Zauważył na palcach ślady po pomadce więc szybko je starł. To było dziwne. Ruszył w dalszą drogę.

Stanął przed drzwiami domku i zapukał. Valentina go kocha...Ale jak do tego doszło? Czyżby dawał jej jakieś znaki? Robił nadzieję na związek? Nie przypomina sobie...tylko gdy rozcięła sobie rękę zabrał od niej ból ale zrobił to by nie cierpiała. Może uznała, że mu na niej zależy ale nie jak na każdym pacjencie?

- Hej Solace - Nico pomachał mu ręką przed twarzą. - Ziemia do Willa.

Blondyn pokręcił głową i zamknął za sobą drzwi wchodząc wgłąb pomieszczenia.

- Wybacz, zamyśliłem się.

- Zauważyłem - prychnął niższy rzucając się na łóżko. Syn Apolla położył się obok i przytulił go. Di Angelo wtulił się w chłopaka przymykając oczy.

- Po drodze tutaj spotkałem Valentinę. Chciała żebym pomógł piec jej babeczki ale odmówiłem to się wściekła, że ciągle do Ciebie chodzę. Potem zrozumiałem że się we mnie zakochała - westchnął podczas gdy syn Hadesa bawił się jego włosami. - zacząłem ją przepraszać, ona mnie pocałowała i odeszła. Przepraszam... 

- Pocałowała Cię? - gwałtownie uniósł głowę jednak po chwili spowrotem ułożył ją na barku starszego. - okej...Ale powiedz mi, za co ty przepraszasz? I za co ją przeprosiłeś?

- ...no, może uznała że ma u mnie jakieś szanse bo takie odebrała znaki ode mnie co jest tylko moją winą bo mogłem dawać jej inne znaki a...Ciebie tak jakby zdradziłem? - zakończył niepewnie i z nutą winy w głosie. Nico parsknął śmiechem.

- Oh Solass, jesteś czasem tak głupi, że to aż urocze. Przecież Ty każdego pacjenta traktujesz jak swojego najlepszego przyjaciela i jesteś bezgranicznie miły. To nie twoja wina, że to idiotka i twoją uprzejmość potraktowała jako zgodę na podryw. Poza tym, to ona Cię Pocałowała, tak? Więc mnie nie zdradziłeś. Naprawdę muszę wyjaśniać ci tak proste rzeczy? - widząc minę Willa, pocałował go w czoło i pomiział po włosach. - Nie obwiniaj się tak...zalecenie lekarza.

Solace uśmiechnął się.

- Dzięki Nico. Od razu lepiej - pocałował go a brunet poczuł, jak z jego mózgu robi się papka.

Syn Słońca | Solangelo Kde žijí příběhy. Začni objevovat