8.Taniec na plaży

494 26 27
                                    

Blondyn wyszedł z domku nr 7 uśmiechnięty. Skierował się na śniadanie. Zauważył, że nie ma na nim Nico. W pośpiechu zjadł i udał się do 13. Nikogo tam nie było. Poszedł na plażę. Postanowił dzisiaj poza opieprzeniem go, wyznać mu swoje uczucia.  O wilku mowa. Zobaczył Nico siedzącego na pomoście. Ale nie był sam. Chłopak zmarszczył brwi i podszedł bliżej. Brunet siedział z...Percym.

- Nico tu jesteś! Wszędzie Cię szukałem - uśmiechnął się. Dwaj chłopcy odwrócili się w jego stronę.

- Po co mnie szukałeś?

- Nie było Cię na śniadaniu, poza tym chcę z tobą porozmawiać. - powiedział.

- Rozmawiamy. - rzekł syn Hadesa. Will odciągnął go na bok.

- Nico bo...bo ja się w tobie zakochałem - zbliżył się i go pocałował. Di Angelo oddał pocałunek. Całowali się póki nie zabrakło im powietrza. Twarz chłopaka nie zmieniła kamiennego wyrazu. - a...a czy Ty czujesz to samo?

- W sensie czy Cię kocham? - dopiero teraz się uśmiechnął. Ale nie był to przyjazny uśmiech. -  Kocham Percy'ego. Co możesz mi zaoferować przy kimś takim jak on? Uleczysz mnie po walce z potworem? Percy mnie przed nim obroni. Percy uratował świat dwa razy a ty co? Uczyłeś się czegoś z czego teraz nawet skorzystać nie możesz. Nie masz za grosz gustu, chodzisz ubrany jak jakaś pieprzona pani Lato. Jesteś tylko lekarzem. Czyli nikim ważnym. Syn Apolla który nie umie śpiewać. Jesteś...Jak wy to mówicie na niemagiczne dzieci czarodziei?...a! Charłakiem. A słońce nie jest w moim typie - wzruszył ramionami. Jackson objął go w pasie a Nico się o niego oparł. Razem ruszyli w stronę obozu.

Will po kilku minutach szoku, upadł na kolana i zaczął płakać. Niedość, że jego miłość odrzuciła go w tak brutalny sposób to jeszcze miała rację.

- Skarbie...

- Hm? - uniósł głowę chcąc sprawdzić czy to było do niego. Przed nim stała jego mama. Wyciągnęła rękę i zaczęła gładzić syna po policzku.

- Co ja Ci mówiłam o obozach?

- Że...że...

- Nie posłuchałeś. A mówiłam Ci wiele razy. Ostrzegałam. Nie posłuchałeś. Nie odwiedzę Cię tu. Zostałeś tu sam.

Will obudził się zalany łzami i zimnym potem. Zmrużył oczy powoli przyzwyczajając się do światła które sam tworzył. Dalej był w tej białej todze. Nie mógł się przebrać. Ygh, jakby Apollo nie mógł wymyślić cieplejszych ubrań na pokazanie piękna faceta. Usiadł na skraju łóżka i wpatrzył się w ścianę naprzeciwko siebie. Słowa Nico i jego matki krążyły w jego myślach jak stado natrętnych much. Najgorsze było to, że oboje mieli rację. Wiedział, że to tylko sen ale... spojrzał na zegarek. 8:12. Przeciągnął się i wstał.

💛

Blondyn zjadł obiad i wrócił do infirmerii. Nastawił kość Shermanowi z domku Aresa i poszedł do magazynu. Chciał uciec z obozu. Wrócić do Dover. Matka od zawsze ustrzegała go przez wszelkiego rodzaju obozami a on co? Mieszka sobie w jednym z nich i próbuje zbliżyć się do swojej sympatii. W domu mu się za to oberwie. Jest sens wracania do domu? Zostanie tam ukarany za swoje zachowanie...a przecież mama dalej myśli, że jest w Hogwarcie...mógłby tu zostać i- nie! Skarcił się w myślach.

- Co tu robisz? - usłyszał znajomy głos.

- Ja... - Nie potrafił znaleźć odpowiedniego wyjaśnienia w które Nico mógłby uwierzyć. Postawił na prawdę. - chciałem uciec z obozu.

Chłopak zmarszczył brwi i podszedł bliżej.

- Po co?

- Chciałem wrócić do domu.

- Ty jesteś w domu Solace. - powiedział dobitnie wpatrując się w oczy wyższego.

- Matka zawsze ostrzegała mnie przed wszelkiego rodzaju obozami. mówiła, że mogę na nich zginąć. I-i Ty mówiłeś że jestem półboskim charłakiem i-i...

- Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem - przerwał mu di Angelo.

- We śnie...

- Śniłeś o mnie? - zdziwił się syn Hadesa.

- Tak...nie...to skomplikowane - niebieskooki westchnął.

- Dobra, nieważne. Twoja matka to wariatka. Zginiesz poza obozem, w, nigdy. Jasne? - Will pokiwał głową.
  
- A po co mnie szukałeś?

- A...no...chciałem przejść się z tobą...na plażę - wydusił rumieniąc się. W oczach wyższego pojawiły się wesołe ogniki a jego twarz rozświetlił uśmiech.

- Chodźmy - złapał go za rękę i sam wyprowadził z magazynu. Ruszył w stronę plaży. - ej... umiesz tańczyć?

- Nie. A co? - odbił pytanie.

- Zobaczysz - skręcił w stronę domku Hefajstosa. Wszedł do środka i po chwili wrócił z mini głośnikiem i chyba MP3. Spowrotem poprowadził bruneta na plażę. Włączył muzykę, zdjął sandały. Objął Nico w talii jedną ręką a drugą splótł z tą jego.

- C-co Ty r-robisz? - syn Hadesa zarumienił się.

- Połóż drugą dłoń na moim ramieniu. - poczekał aż niższy wykona polecenie i zaczął prowadzić chłopaka w rytm muzyki.

Brunet zbyt przejęty tym, że tańczy z przystojną podobizną Boga, dopiero po kilku minutach załapał o co chodzi i trochę się rozluźnił. Taniec z Willem był naprawdę przyjemny. Mógł się teraz na niego gapić bez przeszkód a blondyn odpowiadał mu tym samym, tyle że z delikatnym uśmiechem. Z łatwością policzył  piegi na jego twarzy. Było ich 89. Uśmiechnął się lekko, pokazując towarzyszowi, że sprawia mu to radość. Syn Apolla drugą dłoń przełożył na jego plecy i delikatnie go przytulił dalej bujając w rytm muzyki. Po szoku którego doznał, ciemnooki zrobił to samo. Ułożył policzek na piersi chłopaka i zaczął wdychać jego zapach. Zioła, mięta i limonka. Według Nico cudowne połączenie. Nie wierzył we własne szczęście. Ten słoneczny chłopiec, który może mieć każdą, przytula go na plaży i buja do muzyki. Niesamowite.

Dwaj chłopcy w krzakach, brunet i blondyn, zrobili tej dwójce multum zdjęć.

Syn Słońca | Solangelo Donde viven las historias. Descúbrelo ahora