ROZDZIAŁ 2

422 29 1
                                    


Reszta dnia wlekła się niemiłosiernie wolno.
Nie miałam nic do roboty,więc usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś głupi program.

-Boże!Jakie nudy!Kto to w ogóle ogląda?

-Kathrin pośpiesz się!

-Już idę!Te kilka minut jej nie zbawi.

-Czyżby?Bidulka siedzi cały dzień w domu!Pewnie jej nudno.
Rozejrzałam się zaskoczona.

-Layla?!Kat?!-Zawołałam je.-Gdzie jesteście?

Musiały stać przed moim domem,bo słyszałam je bardzo wyraźnie.Jednak gdy nie usłyszałam odpowiedzi wyjrzałam przez okno.Nie było ich.A jednak....Czemu je słyszałam?Może się gdzieś schowały?Ale po co?
Ponownie je zawołałam.Nadal nic.Założyłam buty i wyszłam przed dom.Nie było ich.
Obeszłam cały ogródek.Nic.Wróciłam więc do domu i ponownie rozłożyłam na kanapie.Pewnie coś mi się zdawało.

-Weź no!Ruchy kobieto!Musimy jej dać lekcje do spisania!

To już nie było śmieszne.Nie namyślając się długo sięgnęłam po telefon.

-Halo?Kat? Gdzie jesteście?

-Hej.Coś ty taka spanikowana?Jesteśmy na Wood Road.Właśnie do Ciebie idziemy. A co?

Serce zabiło mi szybciej.Jak to do cholery możliwe?Co ze mną jest nie tak?Przecież to swie ulice dalej!

-Halo?!Maddie?!-Usłyszłam zaniepokojony głos przyjaciółki.-Jesteś tam?

-Tak,tak.Oki.To ja czekam na wasze lekcje.-Zanim pomyślałam słowa już zostały wypowiedziane na głos.

-Skąd ty to...

-Zgadywałam-odpowiedziałam szybko siląc się na normalny ton.Jednak nic już nie było normalne.

Zanim dziewczyny przyszły miałam chwilę na przemyślenia.Co jest ze mną nie tak?Co się do cholery dzieje?!Czy to jakiś głupi żart?Zaraz się okaże ,że gdzieś tu jest ukryty głośnik.Najpierw te...Zapachy a teraz to?
Boże...Nie mam teraz do tego głowy.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
Nareszcie.

-Witam,witam!-zawołała d progu Layla.

-Jak się pani czuje?-dodała z uśmiechem Kathrin.

-No...Ok.-Zaczęłam się jąkać,co dziewczyny od razu wykryły.

-Hej...Co jest?

Mój mózg podjął decyzję w mgnieniu oka.

-Nic takiego.Po prostu mam już dosyć tej nudy.-Uśmiechnęłam się blado.

-Więc...Tu masz zadania.-Mówiąc to Kathrin podała mi stos zeszytów do spisania.Mimo woli jęknęłam.Czy nauczyciele nie mają serca?

Gdy dziewczyny wyszły postanowiłam się przewietrzyć.Wskoczyłam w swoje sportowe trampki i pokierowłam się nad jezioro przy lesie.Biegnąc rozglądałam się z ciekawością i słuchałam śpiewu ptaków.Nigdy nie przepadałam za bieganiem jednak teraz...To było przyjemne.Biegłam coraz szybciej.Nagle zobaczyłam sarnę biegnącą między drzewami.Zaczęłam się skradać w jej stronę,lecz ta przyśpieszyła.Puściłam się za nią biegiem,i nawet nie zauważyłam,jak byłam tuż za nią...sto metrów...pięćdziesiąt...dwadzieścia...pięć..i mam!udało mi się ją dotknąć!
Ale...Zaraz!Gwałtownie się zatrzymałam.
Zawróciłam i puściłam się biegiem z powrotem nad jezioro.
Biegłam z zawrotną prędkością!
Gdy dotarłam nad brzeg padłam na trawę i ukryłam twarz w dłoniach.Zaczęłam cicho szlochać.Co się dzieje?
Co jest ze mną nie tak?Pewnie mam jakąś chorobę.Urojenia.Ja nie mam prawa TAKA być!Najpierw wyostrzony węch,później wzrok,słuch,a teraz jeszcze..Zawrotna prędkość.O co do cholery chodzi?!

REVIVALWhere stories live. Discover now