19. "Nowy początek, naszego my."

683 40 13
                                    

Życie jest największą grą, ale zarazem przeszkodą, które musisz przejść, aby zobaczyć fajerwerki końcowe.

Nowy Rok. Dla wielu oznacza nowy początek, nowy rozdział. Sama po części tak uważam, pomimo że zmienia się praktycznie nic dla mnie jest idealnym na zamknięcie niektórych części życia, odcięcia się od przyszłości, aby wejść pewnie w przyszłość. Chociaż akurat sam fakt, że są osoby, z którymi znam się od lat przyprawia mnie o szczery uśmiech.

Cały dzień spędziłam na oglądaniu jakichś filmików, pomijając fakt, że za parę godzin powinnam być gotowa, aby pojechać do znajomych Nicoli, którzy organizowali imprezę noworoczną. Oczywiście myślałam, że uda mi się jakoś to ominąć i nie będę skazana, aby ich poznawać. Jak bardzo się myliłam? Ogromnie. Mój spokój postanowiła zakłócić Martyna, która wręcz wparowała do mojego pokoju bez wcześniejszego uprzedzenia.

- Nie wydaje mi się, żebym ciebie zapraszała - Przerwałam ciszę pomiędzy nami, pomijając fakt, że mogłam zabrzmieć niemiło.

- Bo nie zapraszałaś - Uśmiechnęła się szeroko, oceniając mnie od góry do dołu. - Chyba nie chcesz wyjść w dresach? - Pyta i wskazuję na moją piżamę.

- Co? Nie, nigdzie nie idę. Znaczy w sensie mam nadzieję - Marszczę brwi, krzyżując ręce. Sceptycznie wodę wzrokiem między nią a moją rodzicielką, który tylko podnosi ręce w geście obrony.

- Mnie w to nie mieszaj, nie miałam o niczym pojęcia - Podnosi kącik ust, aby zapewnić mnie, że mówi prawdę, ale w jej oczach widać, że maczała w tym palce.

- Mamo wiem, że kłamiesz. Zresztą, po co tobie walizka? - Dziwię się, że dopiero teraz to zauważyłam i podejrzliwie mierzę ją wzrokiem.

- Wzięłam kilka sukienek, abyś miała do wyboru zresztą szpilek też... - Zaczęła wyliczać na palcach, rozkładając się na środku bez wcześniejszego uprzedzenia.

- Nie rozumiem. Po co? - Zmarszczyłam oczy, zauważając ukradkiem jak moja mama wymknęła się z pokoju, zamykając bez głośnie drzwi.

- Nie zostajesz dzisiaj w domku - Przewróciła oczami, wykładając kosmetyczkę na biurko.

Zapomniałam wcześniej wspomnieć, ale zaproponowaliśmy im, aby pojechali z nami, ponieważ chcieli spędzić wieczór w ich mieszkaniu. Myślałam, że chociaż to mnie zmotywuje, ale nic bardziej mylnego.

- Źle się czuje, serio - Mówię spokojnie, ostatni raz, podejmując się do walki.

- To logiczne, stresujesz się - Posłała mi pokrzepiający uśmiech. - Leć się myć, damy radę razem.

- Nie odpuścisz mi?

- Nie ma mowy - Powiedziała tonem, który nie zostawiał wątpliwości.

Weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, praktycznie gorącą. Uwielbiam, że woda jest taka gorąca, że parzy. Uwielbiam zapach szamponu. Stojąc tutaj w parze wodnej, pokryta pianą mam moment na zderzenie się ze swoimi myślami, które ostatnio najbardziej atakując nocą, nie pozwalając spać. Zdarza mi się nadmiernie myśleć. Wysuszyłam włosy i przerzuciłam je do tyłu włożyłam dresy i prędko wróciłam do pokoju, gdzie na łóżku siedział brunet.

- Mam rozumieć, że też przyszedłeś na makijaż? - Zapytałam, widząc, jak obserwuje wszystkie rzeczy leżące na biurku.

- Jasne, że tak. Tylko nie zróbcie mi krzywdy tymi narzędziami - Podniósł kącik ust, wysoko w górę.

- To nie są narzędzia, tylko kosmetyki - Westchnęła blondynka, mimowolnie, śmiejąc się pod nosem.

- Dobra ja was zostawiam, przyjechał Szymon - Zmierzyłam go wzrokiem, gryząc wewnętrzna stronę policzka. Miał na sobie biała koszulkę i czarne spodenki.

Twoja niepewność mnie zabija | Nicola ZalewskiNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ