9. "Jesteś jedyna osobą, która jest moją nostalgią."

1.7K 57 9
                                    

Kiedy nie ma cię przy mnie czuję ogromną nostalgię. 

Zaczął się grudzień, który oznaczą, zbliżając się Gwiazdkę. Święta z reguły spędziliśmy u kogoś z rodzinny wychodziło to kilka dni przed wydarzeniem, dlatego w tym roku bardzo chciałam wiedzieć, gdzie je spędzimy, ponieważ w poprzednich latach kupowałam prezenty na ostatnią chwilę.

Dzisiaj bardzo chciałam odwiedzić rodziców i dowiedzieć się szczegółów oraz wybrać się na grzańca i obejrzeć tegoroczny jarmark w Krakowie. 

Po trzech godzinach w końcu wyłączyłam telefon, stwierdziłam, że to najwyższy czas ogarnąć się.

Weszłam pod prysznic i sprawnie umyłam ciało oraz włosy, które następnie wysuszyłam. Wykonałam szybki makijaż składający się z korektora pod oczy, sporej ilości różu, rozświetlecza oraz tuszu do rzęs. Na zewnątrz nie było specjalnie ciepło, więc postanowiłam na białą bluzę z kapturem, tego samego koloru dresy oraz białe converse. Popsikałam się ulubiona mgiełką, zgarnęłam swoją kurtkę i ruszyłam do rodziców. 

— Pomyślałam ze zjemy, wspólny obiad, bo dawno nie robiliśmy czegoś razem — Usłyszałam głos mamy, wchodząc do salonu.

Miała ogromną rację, ostatnio rzadko odwiedzałam dom rodzinny. 

— Właściwie to gdzie spędzimy tegoroczne święta? Bo chciałabym zacząć się już oglądać za jakimiś prezentami — Podjęłam temat, rozkładając talerze na stół. 

— Co powiesz na włochy? — Zaczęła mama. — Ewa nas zaprosiła, a mi głupio było odmówić.

— Tak, tak już wiem jak głupio było ci odmówić — Zaśmiałam się, widząc jej podchody. 

— Naprawdę, poza tym obiecałaś ich odwiedzić — Rzekła, nakładając porcję na talerze. 

— Dobrze, przecież nic nie mówię.

— Zdążyłam się dowiedzieć, że masz znowu kontakt z Nico — Puściła mi oczko, na co się zaśmiałam. — Własna córka mi nie powiedziała. 

— Po pierwsze wiedziałam, że dowiesz się szybciej — Zaczęłam. — Po drugie nie było kiedy. 

— Dalej cię to nie usprawiedliwia — Spojrzała na mnie wymownie. 

— Lepiej mi powiedz, kiedy masz w planach tam polecieć — Zajęłam miejsce na kanapie. 

— Myślałam nad piętnastym grudnia, nie przyjedziemy przecież na gotowe — Stwierdziła, zajmując miejsce obok mnie. 

— Nie ma problemu, pogadamy później — Rzekłam, żegnając się ze wszystkimi i udając się do wyjścia. 

Po dwudziestominutowej podróży, w końcu byłam na miejscu. Zaparkowałam samochód w dość zatłoczonym centrum, ale udałam się do mieszkania Martyny.Drzwi otworzył wysoka, ciemna blondynka o brązowych oczach oraz ciemnej karnacji. Zdziwiłam się, ponieważ, miał na sobie na długi rękaw brązowy top i brązowych dresach. 

— Cześć i jak gotowa? — Uśmiechnęłam, przytulając się z dziewczyną na przywitanie. 

— Właściwie to zabrałam się zapieczenie szarlotki — Zaczęła. — Sądziłam, że po prostu zostaniesz u mnie na noc i coś koło dwudziestej pójdziemy się napić. 

— Spoko tylko nic ze sobą nie mam — Rzekłam, zajmując miejsce na krześle. 

— Przecież ci pożyczę, to żaden problem — Wywróciła oczami, dosypując mąki do miski. 

— W takim razem z czymś ci pomóc? — Zapytałam, nie spuszczając, że niej wzroku. 

— Nie trzeba, zaraz możemy pójść na rynek — Zaśmiała się, wkładając ciasto do lodówki. 

 Wyruszyłyśmy na rynek, który był troszeczkę dalej od mieszkania dziewczyny. Przez to, że był początek grudnia nie stało jakoś wybitnie dużo budek. Kierując się przed siebie, trzeba było przepychać, ponieważ jak na zwykły sobotni wieczór był całkiem zapchany.Starałam się, oglądać każdą budkę, na jednej były własno-ręczna biżuteria na kolejnej sprzedawali pierogi, a jeszcze na kolejnej gorąca czekolada, lecz nasz cel, był dość jasny.

— Spójrz! — Wskazała mi na wielką beczkę, na której pisało „Grzaniec Galicyjski". — Chodźmy już, bo zaraz zamarznę. 

— Spokojnie — Zaśmiałam się, a ona wraz ze mną. 

— Dobry wieczór — Zaczęła. — Poprosiłabym dwa porcje grzańca. 

— Dziękujemy — Posłałam uśmiech, starszemu facetowi.

— To co, jeszcze troszkę pochodzimy i lecimy do mnie? — Spojrzała, upijając łyka. 

— Obeszliśmy chyba już wszystko, więc wracajmy z innej strony i zobaczymy coś jeszcze — Stwierdziłam. Było bardzo zimno, więc nie było z żadnej przyjemności, zwiedzając. 

— Luźno — Odpowiedziała i odwróciła głowę w moją stroną. 

Pomimo że wszystko było otwarte wolałam siedzieć w domu, żółwim tempem byliśmy w mieszkaniu Martyny, zajmując miejsce przed kanapą wraz ze słodkim winem i jakimś meczem, który nie ciekawił nas za bardzo. 

— Opowiadaj widziałam, że ostatnio byłaś w Katarze — Zapytała, nie spuszczając ze mnie wzroku. 

— Zuzka mnie zaciągnęła — Poprawiłam kosmyk blond włosów. — Całkiem dobrze się bawiliśmy, pomimo że to były tylko dwa dni — Mimowolnie się uśmiechnęłam. 

— Poznałaś kogoś fajnego? — Spojrzała na mnie dwuznacznie, posyłając mi uśmiech. 

— Poznać nie poznałam — Zakryłam twarz dłońmi. 

— Dlatego tak się szczerzysz, bo grzałaś się nad basenem i były to wakacje życia — Zmarszczyła nos. 

— Spotkałam dawnego kolegę — Przed oczami pojawił się, uśmiech bruneta. 

— Wiedziałam! Mów coś więcej — Zaśmiałyśmy się. 

— Jeszcze, za czasu Włoch trzymaliśmy się dobrze teraz staramy się odbudować przyjaźń — Wiedziałam, że doskonalę połączy kropki i zrozumie, że chodzi mi o Nico. 

— Mówimy dokładnie o tym samym chłopaku? — Pokiwałam niewidzialnie głową, na co dziewczyna upiła dużego łyka alkoholu. 

— Nie spodziewałam się, że kiedyś postanowisz się do niego odezwać — Powiedziała uważnie. 

— Witaj w klubie — Wzięłam głęboki wdech.— Jakieś plany na święta i Sylwestra? – Zadałam pytanie. 

— Nie zastanawiałam się, ale chyba mnie nie będzie w święta — Powiedziała, biorąc mały kawałek brownie.

***

Hej, hej! Jak się czujesz?

Tak jak obiecałam, koolejny rozdział na poprawę humoru. Buziak <3

TRZYMAMY KCIUKI ZA NASZYCH!!<3



Twoja niepewność mnie zabija | Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now