— Czyli zostałaś królową?
Król Edmund Sprawiedliwy był jedyną osobą, której Pandora pozwoliła towarzyszyć sobie tej nocy. Sheila nie chciała zostawiać jej samej; to ona odciągała ją od zimnego ciała ojca i wyprowadziła ją z jego komnaty. Pandora nie chciała nawet na nią patrzeć, bo kobieta widziała ją w najgorszym stanie z możliwych, gdy ledwo co potrafiła złapać oddech.
Edmund przyciągnął ją wtedy do siebie i zabrał ją do jej skrzydła, choć ledwo trzymała się na nogach, to wiedziała, że jeśli upadnie, on ją złapie.
— Nie do końca — wybełkotała Pandora, będąc już po kilku kieliszkach wina i ziółkach, które przyrządziła jej służąca Amyra. Młoda dziewczyna nauczyła się sporządzać wywar, który od lat podawała księżniczce Ailyn w sytuacjach stresowych. Jej opiekunka wyraźnie zakazywała go mieszać z alkoholem, ale Pandorze już było wszystko jedno. — Umowa, którą mój ojciec zawarł z lordami nadal obowiązuje. To mój brat zostanie kolejnym Tisrokiem, o ile mu na to pozwolą, bo nie lubią dzielić się władzą, ja będę jedynie królową regentką, którą łatwo przyjdzie im manipulować — rzekła z goryczą. — Lord Quentyn ma stać się moim doradcą, a lord Tyland dowódcą mojej armii. Wiesz, co to oznacza? W każdej chwili mogą wznieść bunt — prychnęła, opadając z westchnieniem na łóżko. Przetarła sobie twarz dłonią i ze zdumieniem spojrzała na Edmunda, który położył się obok niej.
— To chore — stwierdził Edmund. Od niego także było już czuć alkohol. I wydawał się jej taki piękny... kiedy się o nią martwił, bo to, że nie jest mu obojętna widziała jeszcze będąc trzeźwą. — Ojciec wywalczył dla ciebie tron. Koszt był ogromny...
— Ojciec Rabadasza też go dla niego wywalczył — przypomniała mężczyźnie. — I zobacz, jak skończył jego syn. Zamieniony w osła zdycha pewnie teraz gdzieś na pustyni — prychnęła, wyobrażając sobie tę scenę.
— Wyjdź za mnie.
Zachłysnęła się powietrzem. Zerknęła na Edmunda dość zszokowana, po czym odkryła, że mówił to jak najbardziej poważnie.
Pandora była gotowa na poślubienie któregoś z władców Narnii, obstawiała Piotra, ale nie chciała niszczyć jego relacji z Mallory. Wiedziała, że sama nigdy nie doświadczy podobnego uczucia.
Potem zbliżyła się do Edmunda. Tak bardzo, że jej myśli nieustannie krążyły wokół niego. Była w nim zakochana, nie mogła temu zaprzeczyć. Król oczarował ją nie tylko swoją urodą, ale także osobowością i gracją.
Ale czy kochała go na tyle, by za niego wyjść? Może dopiero za kilka lat będzie gotowa, by powiedzieć mu ,,Kocham cię". To było dla niej zbyt ważne. W zaaranżowanym małżeństwie nie przejmowałaby się takimi błahostkami, a tego, co czuła do Edmunda nie chciała niszczyć.
— Co? — wydukała z niedowierzaniem, siadając na brzegu łóżka. Zakręciło jej się w głowie, lecz Edmund w porę złapał ją za ręce i zaczął rysować koniuszkiem kciuka niewielkie kółeczka na jej skórze.
— Wyjdź za mnie — wyszeptał. — Chcieli, żebyś poślubiła władcę Narnii, więc go dostaną...
— ...chcieli najwyższego króla Narnii — westchnęła ciężko. — Z wszelkimi prawami do dziedziczenia tronu. By synowie i córki Kalormenu mogli przejść do historii. Ty im nie wystarczysz.
— ...ale wystarczę tobie.
— Edmundzie, nie możemy ryzykować kolejnej wojny. Nie możesz mnie poślubić...bez względu na to, jak bardzo tego pragnę.
— Czy ty...
— ...tak — przyznała, opierając swoje czoło o jego. — Kocham cię bardziej, niż samą siebie — wyszeptała mu w usta, zaciskając dłonie na kościstych policzkach mężczyzny. — Ty jeden zobaczyłeś we mnie kogoś więcej, niż narzędzie do zdobycia najwyższej władzy w Kalormenie. — Ich wargi drżały. Znajdowała się coraz bliżej niego. Musnęli się delikatnie nosami.
DU LIEST GERADE
HEARTS FULL OF COURAGE • THE CHRONICLES OF NARNIA ( P. PEVENSIE )
Fanfiction❝To nasza ziemia. Nasz kraj. Tutaj się wychowaliśmy. Tutaj umrzemy. I nigdy się nie poddamy. Chcemy mieć jedynie prawo do decydowania o własnym losie... czy prosimy o tak wiele?❞ Mallory była wielką zagadką dla Narnijczyków. Jedyną Córką Ewy, której...