12. DWÓCH KAPITANÓW

654 32 4
                                    

- Tylko wróćcie do nas cali i zdrowi! - załkała pani Bobrowa, uwieszona na ramieniu męża, wydmuchując nos w chusteczkę

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

- Tylko wróćcie do nas cali i zdrowi! - załkała pani Bobrowa, uwieszona na ramieniu męża, wydmuchując nos w chusteczkę.

- Żonka, nie pękaj, gdyby Mallory miała zdechnąć, to nie zobaczylibyśmy jej po pierwszej wyprawie! - Jeśli pan Bóbr próbował załagodzić jakoś sytuację, to niezbyt mu to wyszło. Pani Bobrowa wtuliła głowę w ramię męża, by inni nie widzieli jej łez.

Rozczulona Mallory przytuliła bobry, kucnąwszy przy nich. Później zwróciła się do Steffona, którego pomysł wyjazdu do Kalormenu nie zachwycił ani trochę. Przez kilka ostatnich dni, kiedy to trwały przygotowania do rozpoczęcia rejsu, jej wuj prawie się do niej nie odzywał.

Humoru Mallory nie popsuło nawet to, że Najra całym sercem ją wspierała, choć też się o nią bała. Czuła się źle z tym, że przyjęła propozycję Pandory bez wcześniejszej konsultacji z wujem, ale jednocześnie była już dorosła. Jeżeli miała na kimkolwiek teraz polegać, to właśnie na sobie - i na swojej intuicji, której ufała.

- Wuju, ja też nie chcę tam płynąć - westchnęła łamiącym się głosem. Twarz Steffona zdawała się nie zdradzać żadnych uczuć. Poza jednym - zawodem.

- To dlaczego to robisz? - zapytał ją oschle wuj. - Twój ojciec nie bez powodu stamtąd uciekał.

- Wiem - przyznała centaurowi rację. - Dlatego ja muszę przestać to robić.

Wuj rozchylił lekko usta, aby coś dodać, ale prędko zacisnął je z powrotem i ostatecznie nic jej nie odpowiedział. Mallory uśmiechnęła się więc do niego słabo na pożegnanie, przytuliła się do Najry i rzekła do Hurina i Tegana:

- Trenujcie dzień i noc - pouczyła ich - żeby was znowu choróbsko nie rozłożyło, kiedy przypłynę z powrotem.

Bliźniacy pokiwali energicznie głowami i wtulili się w nią mocno.

- Dbaj o nią, wasza wysokość. - Usłyszała, jak Steffon żegna się z Piotrem. - Ale przede wszystkim dbaj o siebie.

No tak. Piotr nigdy nie wyjeżdżał w delegacje sam. To Edek i Zuzanna zwiedzili po drodze swojego królowania prawie tyle samo krain, co Mallory. Piotr siedział na Ker-Paravelu, obmyślał plany kolejnych sojuszy i udawał się na pole bitwy wyłącznie w sytuacji, gdy wróg atakował jego kraj.

Mallory ani trochę nie dziwiło więc to, że Steffon obawiał się o bezpieczeństwo swojego króla.

- Wrócę nim nastanie zima - obiecał centaurowi Piotr, na co jej wuj ugiął przed nim głowę. - Mal, musimy iść...

- Jeszcze pięć minut - odparła Mallory, po czym rzuciła się na szyję swojemu wujowi, który zacisnął swoje silne ramiona wokół jej talii. - Nigdy o tobie nie zapomnę. Choćby nie wiem, co się stało!

To powinno go udobruchać. Może się na nią dalej gniewać, gdy wróci, a nawet wlepić jej szlaban, jeżeli przypadkiem wywołają kolejną wojnę, ale chciała rozstać się z nim w przyjaźni.

HEARTS FULL OF COURAGE • THE CHRONICLES OF NARNIA ( P. PEVENSIE )Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang