16

184 20 0
                                    

- Nie mówiłaś mi o żadnej pracy!- rzuca Maggie z wyrzutem podczas długiej przerwy, którą spędzamy w naszym ulubionym miejscu na końcu korytarza, gdzie jesteśmy prawie niewidoczne przez ogromną, liściastą roślinę w równie ogromnej, okrągłej donicy. Uwielbiamy tu przesiadywać kiedy mamy na to chwilę.

- Chyba mam ci coś ważniejszego do powiedzenia niż moje poszukiwanie pracy- bąkam, a jej oczy zaczynają niebezpiecznie błyszczeć ekscytacją.

Patrzy na mnie wyczekująco. Wiem, że nie może się doczekać jakiejś szkolnej plotki, dlatego obawiam się, że bomby, jaką zamierzam na nią zrzucić, nie zniesie zbyt dobrze.

- Maggie, skup się- przybliżam się jeszcze bliżej przyjaciółki, obracając się kilkukrotnie za siebie, aby sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu. Na szczęście jest to miejsce, w którym przebywa naprawdę niewiele osób. I nikt nie chowa się za kwiatem.- Darzę cię zaufaniem, wiesz o tym- kiwa szybko głową, wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami.- Muszę ci o tym powiedzieć, bo sama nie dam rady...

Ufam jej całym sercem, ale nie szkodzi jej przypomnieć, że nie może powiedzieć o tym zupełnie nikomu. Ja sama nie wytrzymuję z własnymi myślami i naprawdę potrzebuję kogoś, kto udźwignie ciężar tej tajemnicy razem ze mną.

- DragonnazywasieJamesOwen- mamroczę szeptem z szybkością, o jaką bym siebie nie podejrzewała.

Maggie stoi i się nie rusza. Nawet nie mruga. W końcu marszczy brwi, przechyla głowę w bok i przejeżdża dłońmi po twarzy.

- Pozwól, że przetłumaczę twój bełkot na nasz język- ponownie skupia się na wywiercaniu we mnie dziury swoim przeszywającym spojrzeniem.- Dowiedziałaś się, że Dragon- również szepcze, za co jestem jej wdzięczna. Zawsze to mniejsze prawdopodobieństwo tego, że ktoś byłby w stanie nas usłyszeć.- nazywa się James jakiśtam?

- Owen- dopowiadam.- James Owen.

- I?- unosi brwi do góry.- Chcesz go zgłosić na policję czy coś?

- Co? Nie!- reaguję stanowczo zbyt nerwowo.- Ja u niego pracuję- wypalam.

Dopiero po chwili uświadamiam sobie, co powiedziałam i jakie scenariusze mogą właśnie zasypywać umysł Maggie. A sądząc po jej minie, jest jeszcze gorzej niż jestem w stanie sobie wyobrazić.

- Daj mi wyjaśnić!- zastrzegam szybko, obawiając się, że jak otworzy usta to już nie przestanie mówić. Ewentualnie krzyczeć.- Wcale nie wiedziałam, że to do jego firmy idę na rozmowę w sprawie pracy- opieram się biodrem o ścianę, jeszcze bardziej przybliżając się do przyjaciółki.- To Edward mi ją załatwił. Weszłam do naprawdę robiącego wrażenie budynku, później do biura, a tam... A tam Dragon- moje policzki zalewa rumieniec i za nic w świecie nie jestem w stanie wyjaśnić, skąd on się wziął.

- Czekaj- Maggie zatrzymuje mój wywód, wyciągając przed siebie dłonie.- Jaka firma? O czym ty mówisz?- chyba nie jest w stanie tego pojąć. Cóż, to zupełnie tak jak ja.

- Okazało się, że ten cały Dragon jest tak naprawdę prezesem sieci firm deweloperskich, a wyścigi są jego hobby.

- Hobby?- przyjaciółka parska głośno, a następnie zaczyna się śmiać jak wariatka.- Dobre mi hobby!- poważnieje nagle.- Nie mów, że ty naprawdę zgodziłaś się na pracę tam!

Milczę. Bo co innego miałabym zrobić?

- Carolyn!- karci mnie. Niedowierza zupełnie tak jak ja.

- Oficjalnie się nie zgodziłam, ale to... to naprawdę wyśmienita oferta- bronię się.- Wiesz, ile bym zarabiała?

- Nie interesuje mnie to- przerywa mi. Jest zła i wcale mnie to nie dziwi.- Czy mam ci przypomnieć, kim on jest?

- A kim jest?- unoszę jedną brew do góry, po czym dziwię się sama sobie, że w jakiś dziwny sposób próbuję go bronić. Szybko wracam do naturalnego wyrazu twarzy, czując jak robi mi się coraz bardziej gorąco.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIWhere stories live. Discover now