4

229 29 0
                                    

Pomimo że uwielbiam mieć, co robić, prace na rzecz szkoły nie przynoszą mi ani grama radości, a jedynie przypominały o moim głupim występku sprzed tygodnia. Nadal jest mi tak samo wstyd i nadal czuję na sobie uporczywe spojrzenia innych uczniów w szkole, co naprawdę staje się uciążliwe. Niemniej jednak staram się wykonywać wszystkie powierzone mi zadania z należytą starannością, nawet jeśli jest to czyszczenie starych donic czy plewienie przyszkolnych terenów zielonych. I nie inaczej jest dzisiaj kiedy mam do umycia chyba setkę donic różnej maści. Po którejś już z kolei postanawiam zrobić sobie przerwę. Ściągam grube rękawice, odrzucając je gdzieś na bok, po czym sięgam po butelkę z wodą, z której upijam kilka solidnych łyków. Jest dziś wyjątkowo gorąco jak na wrześniowy, londyński dzień, dlatego zdecydowałam się na założenie dżinsowych ogrodniczek z szelkami i koszulki z kolorowym nadrukiem, jak na ogrodniczkę, którą tymczasowo się stałam, przystało.

Słysząc kroki, unoszę wzrok, krzyżując go z niemal czarnymi tęczówkami zbliżającego się w moim kierunku mężczyzny. Coś dziwnego sprawia, że natychmiast odwracam wzrok speszona. Odstawiam butelkę na ziemię, nie wiedząc, co zrobić z dłońmi.

- Cześć- słyszę niski głos nieznanego mi mężczyzny, który zatrzymuje się zaledwie kilka kroków ode mnie.

Na nowo unoszę wzrok, przyglądając mu się uważnie. Ma czarne włosy, jest dobrze zbudowany, ręce pokryte ma tatuażami, a jego skóra ma odcień mlecznej czekolady, co wygląda naprawdę dobrze. Ma na sobie czarne jeansy z dziurami na kolanach oraz białą koszulkę. Bije od niego jakiś dziwny rodzaj swobody.

Jestem pewna, że nie jest z naszej szkoły. Takie osoby się po prostu zapamiętuje.

- Hej- bąkam dość niewyraźnie, kołysząc się na stopach.

Nie jestem pewna czy powinnam z nim rozmawiać.

- Zauważyłem na parkingu MINI Coopera- posyła mi powściągliwy uśmiech, wkładając jedną dłoń do kieszeni spodni.- To twój?

Kiwam delikatnie głową, odruchowo zerkając w kierunku parkingu, pomimo że z miejsca, w którym jestem, wcale go nie widać.

- Coś się stało?- pytam, a zdenerwowanie rozchodzi się po moim ciele. Może nie zaciągnęłam hamulca ręcznego i auto stoczyło się do jakiegoś rowu? Albo uderzyło w ogrodzenie?

- Nie, spokojnie- śmieje się trochę zbyt radośnie jak na okoliczności. Albo to mój umysł doszukuje się niepokojących sygnałów, których wcale nie ma.- Fajne autko.

- Em, dzięki- w nerwowym odruchu poprawiam kucyka na czubku głowy, mocniej zaciskając wokół niego gumkę.

Co za dziwny typ. Wzbudza we mnie niepokój, którego nie potrafię od siebie odsunąć.

- Jestem Rob- przedstawia się, wyciągając w moim kierunku dłoń. Robi przy tym kilka kroków w przód, a ja w pierwszym odruchu o tyle samo się cofam. Mężczyzna zatrzymuje się, uśmiechając się szerzej.- Och, okej, rozumiem- unosi ręce na znak poddania się, a ja chrząkam zmieszana.

- Carolyn- uznaję za bezpieczne zdradzenie mojego imienia. W końcu po Londynie chodzi wiele kobiet noszących to imię.

- Carolyn..- powtarza zupełnie jakby sprawdzał jego brzmienie.

- Nie jesteś z tej szkoły, prawda?- zdobywam się na odwagę.

- Nie- potwierdza moje przypuszczenia.- Mam do załatwienia pewną sprawę niedaleko stąd.

- I postanowiłeś pofatygować się aż tutaj, widząc MINI?- pytam podejrzliwie, mrużąc przy tym oczy. Zaczynam rozważać ucieczkę, bo czego on może chcieć? Może ma w planie mnie uprowadzić i sprzedać w celu pozyskania organów? Ostatnio czytałam o takim przypadku i nie zamierzam podzielić tego losu.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIDove le storie prendono vita. Scoprilo ora