12

192 24 0
                                    

Po dwóch tygodniach nareszcie pozbywam się opatrunku ze stopy i chociaż nadal powinnam uważać, czuję z tego powodu dużą ulgę. Korzystając z weekendu a tym samym dnia wolnego od szkoły, odbywam kolejną lekcję z Dominiciem. Chłopak przez długie minuty mówi o swoim bracie, który otwiera już wkrótce nowy oddział swojej firmy w Londynie, więc liczy na częstsze spotkania. Kiedy wychodzi, zauważam kilka nieodczytanych wiadomości od Patty. Dziwię się, bo nie przypominam sobie, żebyśmy miały jakiś wspólny projekt do zrobienia, a nigdy nie miałyśmy jakichś czysto prywatnych relacji. Siadam na kanapie w salonie, odczytując wiadomości, a z każdą następną robi mi się coraz goręcej.

- Nie ma mowy...- mamroczę pod nosem, wystukując drżącymi palcami wiadomość zwrotną, po której koleżanka zasypuje mnie kolejną dawką swoich. Ponownie grzecznie odmawiam na jej propozycję. Odkładam telefon w momencie kiedy do domu wchodzi Helen. Razem z Sophie, naszą gosposią, siadamy do kolacji.

Przez chwilę bawię się jedzeniem, bojąc się wyjawić, do jakich wniosków ostatnio doszłam.

- Chciałabym zacząć pracować- mówię, po czym zapada głucha cisza.

Kobiety patrzą na mnie, mrugając powiekami, na co osuwam się na krześle w dół. Nagle mam ochotę zniknąć.

- Pracować?- to Helen decyduje się odezwać jako pierwsza.- Brakuje ci na coś pieniędzy?

Odkładam sztućce, unosząc na nią wzrok.

- Nie... to znaczy, wiesz, jakieś swoje wydatki zawsze się znajdą- mamroczę dość niewyraźnie, z dziwnych nerwów zębami przygryzając co chwilę dolną wargę.

- Mogę ci dać- mówi od razu.

Niczego nie rozumie...

- Helen, ja...- chrząkam, oczyszczając gardło, aby mój głos stał się odrobinę pewniejszy.- Bardzo doceniam, że bez problemu dajecie mi pieniądze... na wszystko- poprawiam swoją pozycję na krześle i prostuję kręgosłup, patrząc cioci prosto w oczy.- Problem polega na tym, że większość moich koleżanek- a żeby ja je w ogóle miała, myślę, ale kontynuuję- zarabia własne pieniądze. Na przykład Maggie pracuje w pizzerii- już o tym wiedzą, ale nie powstrzymuję się przed użyciem tego argumentu.- Też chciałabym mieć własne pieniądze, na przykład na paliwo. Samochód, który od was dostałam jest ogromnym prezentem, ale przynajmniej chciałabym być w stanie go utrzymać. Sama. Chodzi o świadomość- tłumaczę z coraz większym zaangażowaniem. Naprawdę mi na tym zależy.

Kobieta patrzy na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.

- To bardzo... odpowiedzialne z twojej strony- przyznaje.- Szkoła jest teraz najważniejsza- zastrzega.- Jesteś pewna, że dasz radę pogodzić pracę z nauką?- kiwam głową w potwierdzeniu. Szczerze mówiąc, zaczynam się nudzić po powrocie ze szkoły, bo ile można się uczyć?- Porozmawiam o tym z Edwardem- posyła mi uśmiech. Chce dodać coś jeszcze, ale przerywa jej dzwonek do drzwi, więc idzie otworzyć.

Chwilę później do pomieszczenia wchodzi Patty. Na jej widok przymykam na chwilę powieki, doskonale wiedząc, po co się tu pojawiła. Mimo to zapraszam ją do swojego pokoju, aby porozmawiać na osobności. Powoli stawiam kroki na drewnianej podłodze, mając głupią nadzieję, że im dłużej opóźnię dotarcie do pokoju, koleżanka nie podejmie tematu, o którym dyskutowałyśmy przez wiadomości. Jednak im bliżej pokoju jestem, tym mocniej bije mi serce.

- O co chodzi?- udaję głupią, zamykając za nami drzwi.

- Poszłabyś ze mną? Hampstead Rd- mruży oczy, jakbym zaraz miała dać jej po twarzy. Nie wiem nawet, gdzie dokładnie znajdowała się ta ulica, ale to mój najmniejszy problem. Wystarczy sprawdzić to w Internecie.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIOnde histórias criam vida. Descubra agora