5

220 27 1
                                    

Impreza okazuje się być w ogromnej posiadłości w dzielnicy podobnej do tej, w której sama mieszkam. Kiedy docieramy na miejsce, przeraża mnie ilość bawiących się tu ludzi. Od razu nabieram obaw, które z minuty na minutę rosną do gigantycznych rozmiarów. Wątpię, żeby nie pojawił się tu zupełnie nikt z naszej szkoły. Nie ma tu absolutnie nikogo, kto sprawdzałby wchodzących do środka ludzi, przez co impreza staje się coraz większym wydarzeniem towarzyskim. Nie ukrywam, spodziewałam się bardziej kameralnej zabawy jak na moje pierwsze tego typu wyjście, ale może wyszło lepiej? Przynajmniej nikt nie zwraca na mnie uwagi i bez problemu mogę wtopić się w tłum.

Maggie czuje się tu jak w swoim żywiole w przeciwieństwie do spiętej i zestresowanej mnie kroczącej tuż za nią. Co chwilę ktoś się z nią wita, a ja coraz bardziej zastanawiam się, jakim cudem się przyjaźnimy? Jesteśmy jak ogień i woda. Jak zabawa i nuda. Jak.. po prostu Maggie Kelly i Carolyn Foster.

Przyjaciółka ciągnie mnie w głąb głównego pomieszczenia. Nieustannie ktoś na nas wpada albo nas trąca. Uważnie patrzę pod nogi, nie chcąc potknąć się o syf znajdujący się na marmurowej posadzce. Muzyka gra tak głośno, że czuję moc basów w skroniach, ale usilnie staram się to ignorować. W końcu liczy się nastawienie.

- Znajdźmy miejsce, żeby usiąść!- krzyczy w moim kierunku Maggie, odwracając się na moment przez ramię.

Panuje tu taki gwar ze ciężko jest się porozumieć. Nie do końca w ten sposób wyobrażałam sobie tą imprezę, ale nadal mam nadzieję na jej pomyślny przebieg.

Kiedy w końcu udaje nam się zająć dwa krzesła przy jednym ze stolików, oddycham z wyraźną ulgą. Rozglądam się po otoczeniu, bawiąc się nerwowo rąbkiem sukienki. Przez pierwszą chwilę jedyne, co czuję to żal za brak poszanowania tak pięknego domu. Tłum ludzi ciągle zdaje się powiększać, przez co czuję się tu jeszcze mniej pewnie, jeśli w ogóle jest to możliwe. Dwie trzecie osób tu obecnych, popija przeróżne drinki lub piwa, świetnie się najwidoczniej bawiąc. Jedni podbijają prowizoryczny parkiet taneczny, inni rozmawiają, a jeszcze inni... cóż, zabawiają się w trochę inny sposób.

Krzywię się na ten widok, wracając wzrokiem na przyjaciółkę.

- Chcesz się czegoś napić?- krzyczy do mnie Maggie, brodą wskazując prowizoryczny bar. Kręcę przecząco głową. Nie zamierzam brać niczego do ust. Kto wie, czy czegoś tu nie dosypują.- Ja pójdę po drinka, a ty trzymaj nam miejsca!

- Em... Okej.

Przełykam ciężko ślinę kiedy dziewczyna znika w tłumie skaczących w rytm muzyki ludzi. Czuję się nieswojo, pomimo że nikt nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Aby zabić czas, wypatruję przyjaciółkę, która po chwili walki dociska się do ciągnącego się na kilka metrów stołu z alkoholem. Nalewa czegoś do plastikowego kubeczka, miesza to z pepsi i upija łyk, kiwając głową z aprobatą, po czym, unosząc wysoko kubeczek nad głowami ludzi, stara się do mnie wrócić. Zajmuje jej to dłuższą chwilę, ale w końcu zajmuje swoje wcześniejsze miejsce z szerokim uśmiechem na ustach.

- Ale energia, co nie?- jest zachwycona. Buja się na boki, popijając swojego drinka, a ja... cóż. Nie podzielam jej ekscytacji, ale staram się nie dać tego po sobie poznać. Nie chcę psuć jej zabawy kiedy ta na dobre się nie zaczęła. Jestem koszmarnym kompanem.

- Zatańczmy!- Maggie odstawia pusty już, jak się okazuje, kubek na blat obok nas i łapie mnie za dłoń.- Musimy nauczyć cię zabawy- zarządza, wstając na nogi. Ostrożnie zsuwam się z wysokiego stołka, wolną dłonią obciągając w dół sukienkę chociaż wcale się nie podciągnęła.

Staramy się znaleźć skrawek wolnego miejsca do tańca chociaż tłum bawiących się ludzi zdaje się nie przeszkadzać Maggie. Dziewczyna niemalże od razu zaczyna swój taniec. Wyrzuca ręce w powietrze i głośno śpiewa tekst nieznanej mi piosenki, a ja stoję jak ostatni kołek i nie wiem, co powinnam ze sobą zrobić. Przyjaciółka łapie mnie zachęcająco za dłoń, obracając mnie dookoła własnej osi. Cóż, jak się okazuje, tańczyć też nie umiem, dlatego w momencie kiedy w końcu decyduję się do niej dołączyć, przechodzę jedynie z nogi na nogę, co pewnie wygląda dość pokracznie. Staram się powtarzać ruchy osób tańczących w zasięgu mojego wzroku, ale ruszają się stanowczo za szybko, żebym mogła to odtworzyć.

ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCIWhere stories live. Discover now