~24~

952 78 71
                                    

Kiedy w końcu Cipher oderwał się od moich warg po minucie, która trwała nieskończoność, położył się na łóżku zaraz obok mnie.

Było po 3 nad ranem więc w domu panowała absolutna cisza. Przez to miałem wrażenie, że obudzę wszystkich moim głośnym dyszeniem.

- Wow musimy nad tym popracować.

Odwróciłem głowę w jego stronę i po kilku sekundach wpatrywania się w siebie w ciszy, wybuchliśmy śmiechem.

Oczywiście od razu uciszyłem demona zadając mu cios w głowę, żeby przypadkiem nie obudził żadnego z domowników.

- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem.

- Dlaczego cię pocałowałem?

Przytaknąłem głową.

- Cholera, serio musisz oduczyć się zadawania tak idiotycznych pytań.

- Pytam poważnie.

Demon westchnął.

- Bo cię kocham, sosenko.

Czułem jakby serce miało mi za chwilę wyskoczyć z klatki piersiowej.

Wpatrywał się we mnie najwyraźniej oczekując na odpowiedź.

- Ale wiesz, że wciąż nie jestem pełnoletni? To znaczy że jesteś pedofilem.

- Do Edwarda ze zmierzchu nikt nie miał problemu.

- Oglądałeś zmierzch? - zapytałem w  szoku.

- Nie z własnej woli, twoja siostra mnie zmusiła.

- Brzmi jak coś co by zrobiła.

Ciężko było utrzymać konwersacje. Moje wargi wciąż pulsowały, a serce waliło w nieludzko szybkim tempie.

- Pójdę z tobą poszukać tej rośliny.
Po powiedzeniu tego Cipher wstał z łóżka i przetarł rękami swoją koszule prostując ją. - Ale teraz muszę się zbierać.

Patrzyłem na niego bez słowa aż w końcu odwrócił się w moją stronę i uśmiechając się lekko wyszeptał " Do zobaczenia Sosenko", a już sekundę później rozpłynął się w powietrzu.

Z jakiegoś powodu strasznie irytowała mnie myśl, że Cipher potrafi się teleportować. Za każdym razem udaje mu się mnie nastraszyć gdy pojawia się za mną z nienacka. Nie rozumiem po co został obdarzony taką mocą, skoro i tak jest wystarczająco silny i bez niej.

Zegarek pokazywał godzinę 4:26.
Rozważałem czy opłaca mi się jeszcze iść spać jeśli mam wstać o 6. Niecałe 2 godziny snu, o ile w ogóle zdołam zasnąć.

Postanowiłem że lepiej będzie jeżeli zamiast pospać przygotuje się do podróży.

Wygrzebałem z pod łóżka plecak i spakowałem oczywiście dziennik w razie gdybym napotkał po drodze coś wartego zanotowania, mapę wykonaną przez wuja, apteczkę i inne niezbędne rzeczy, które były w moim pokoju, bo jedzenie mogę spakować kiedy będę już wychodził.

Zacząłem się zastanawiać jak Bill będzie wiedział, o której ma się zjawić, skoro znikł zanim zdążyliśmy ustalić godzinę.

Z drugiej strony jest demonem nie? Ma te swoje dziwne supermoce więc postanowiłem nie myśleć o tym za bardzo.

Time skip - 6:00

Gdy zadzwonił budzik w moim telefonie byłem już ubrany i gotowy do wyjścia.

Zbiegłem na dół i pospiesznie zacząłem przygotowywać kanapki z dżemem i masłem orzechowym, a że nie miałem pojęcia co jedzą demony, przygotowałem więcej kanapek z dżemem i masłem orzechowym.

- Łał brachu ty to masz apetyt. - usłyszałem głos Mabel za plecami.
Odłożyłem nóż, którym kończyłem smarować ostatnia kanapkę na blat i odwróciłem się. - Wuj powiedział, że wybierasz się po jakiś magiczny chwast czy coś i nie chciał żebyś szedł sam.

- Więc postanowił wysłać ciebie żebyś szła ze mną? - zapytałem lekko zdenerwowany.

- Tak. - przewidując to co chce powiedzieć od razu mi odpowiedziała. - powiedział, że sam by z tobą poszedł ale nam się to bardziej przyda i gadał coś o jakimś toporze wojennym.

Czułem jak wszystko się we mnie gotuje. Co on może wiedzieć o relacjach między rodzeństwem? Jego własny brat zamknął go w innym wszechświecie na kilkadziesiąt lat!

- Nie idziesz ze mną. - poinformowałem ją odwracają się z powrotem do kanapek. Zacząłem pakować je do plastikowego pojemnika i upychać do plecaka.

- Ale Dipper..

- Nie ma żadnego "ale" nie możesz liczyć na to, że będziesz traktować mnie jak gówno, a ja za każdym razem będę ci to wybaczał!

Na te słowa Mabel odwróciła wzrok i powoli skierowała się z powrotem do pokoju.

Zdusiłem w sobie poczucie winy i wróciłem do pakowania. 2 butelki wody wystarczą?

Zapiąłem plecak i narzuciłem go na plecy. Ubrałem buty i bezrękawnik, a już chwilę po tym nie było po mnie śladu w chacie.

Zagłębiałem się w las a po demonie wciąż nie było ani śladu. Wtedy zobaczyłem znajomą dróżkę prowadzącą do miejsca gdzie niegdyś stał pomnik Bill'a. Postanowiłem, że poczekam tam na niego.

Usiadłem na wilgotnej trawie i delektowałem się otaczającą mnie ciszą.

- Niebezpiecznie jest tam samemu zanurzać się w las. 

Otworzyłem oczy i ujrzałem szczerzącego się blond-włosego demona.

- Już nie jestem sam.

Cipher pochylił się lekko i cmoknął mnie w głowę.

- Masz gwiazdy na czole.

- Tak. - odpowiedziałem odwracając wzrok, żeby nie zobaczył mojej zarumienionej twarzy.

- To z tąd wzieło się "Dipper"?

- Tak. - zawsze czuje dreszcze kiedy wymawia moje imię. Brzmi tak dziwnie w jego ustach, że czuje ogromną potrzebę usłyszeć je ponownie. <--( Czy to zdanie ma sens?)

- Dipper, Dipper, Dipper. - powtarza demon szczerząc się jeszcze szerzej.

- Przestań.

- Dlaczego? Widzę, że ci się to podoba. Dipper.

Cipher czerpie ogromną satysfakcję z wkurwania mnie.

Gwałtownie wstałem sprawiając, że demon odskoczył z zaskoczenia.

- Musimy już iść. Nie mam zamiaru siedzieć tu do wieczora. - powiedziałem po czym nie czekając  na jego reakcję zacząłem iść w las.

- Pokażesz mi chociaż jak wygląda to czego szukamy?

- A tak, już.

Zacząłem grzebać w kieszeni bezrękawnika aż udało mi się znaleźć starannie złożony skrawek papieru z szczegółowym rysunkiem rośliny, po czym wręczyłem go demonowi.

- Wiem gdzie rosną, ale to trochę daleko.. Wiesz, gdybyśmy się przeteleportowali zajęłoby nam to dużo mnie czasu-

- Nie. - odpowiedziałem od razu.

Cipher westchnął tylko i złapał mnie za rękę na co ja tylko spojrzałem na niego w szoku.

- Chodź, poprowadzę cię.









No Chyba NIE  ~Billdip~ [Zawieszone]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu